Kuba. Wyspa dla Polaków - cz. 2

(fot. shutterstock.com)
Ryszard Stocki / pk

W Polsce kojarzy się z cygarami, starymi samochodami i dyktaturą Fidela Castro. Choć Polacy o Kubie wiedzą niewiele, Kubańczycy znają historię Polski lepiej, niż moglibyśmy przypuszczać - przeczytaj drugą część wyjątkowego materiału o Kubie. Wyspie dla Polaków.

>>>Link do części pierwszej

Demokratyzacja

Kiedy słyszymy o systemie jednopartyjnym od razu zdaje nam się, że na Kubie nie ma demokracji. Nie wiemy jednak, że w parlamencie kubańskim zasiadają, obok przedstawicieli partii komunistycznej, delegaci wszystkich ważniejszych organizacji i ruchów społecznych. Opracowanie zmian politycznych i gospodarczych w Polsce odbyło się na podstawie sporządzonego, ponoć w ciągu kilkunastu godzin, planu Sachsa-Liptona. Na Kubie natomiast 333 kubańskie Alineamientos - czyli kierunkowskazy do zmian gospodarczych i politycznych, zainicjowane przez Raula Castro, były opracowane na podstawie trwających kilka miesięcy konsultacji i wniosków zebranych od ponad 30 000 Kubańczyków.

Kubańczycy, z którymi dane mi było się spotkać nie wydawali się zastraszeni. Mówią dość otwarcie o swoich problemach. Mimo, że nie miałem właściwej wizy wjazdowej, po godzinnym oczekiwaniu i bardzo grzecznym traktowaniu zostałem wpuszczony na Kubę. W telewizji kubańskiej miałem okazję zobaczyć film dokumentalny pt.: "Catastroika", na temat światowych patologii prywatyzacji, który pokazywał co się dzieje w krajach bloku wschodniego. Kubańczycy lepiej wiedzą o roli jaką odgrywał w polskich przemianach Lech Wałęsa niż większość Polaków i nie jest on tutaj żadnym bohaterem. Od czasów objęcia władzy przez Raula Castro dochodzi do systematycznego otwierania się Kuby na świat i odchodzenia w przeszłość mentalności oblężonej twierdzy. Kubańczycy uważnie przyglądają się zmianom, które zaszły w innych krajach postkomunistycznych. Ekonomiści analizują skutki tzw. transformacji ustrojowej i jakkolwiek chcą zmian, świadomie nie chcą zmieniać systemu na kapitalistyczny. Wszystko wskazuje na to, że stawiają na rozwój drobnej przedsiębiorczości i spółdzielczości, choć dopuszczają też udział kapitału obcego w inwestycjach na Kubie. Nie zmienia to faktu, że swobody obywatelskie Kubańczyków są jeszcze ograniczone. Wyjeżdżający na Kubę są ostrzegani przez swoje placówki dyplomatyczne przed kontaktami z opozycją. Wolność słowa jest ograniczona. Nie można drukować niczego co sprzeciwiałoby się ideom rewolucji. Ani pornografia, ani pisma typu Charlie Hebdo nie miałyby szans pojawienia się na Kubie. Osobną sprawą są ograniczenia związane z dostępem do papieru. Zagraniczni autorzy, których teksty zostały zaakceptowane do dystrybucji muszą znaleźć papier na swoje publikacje lub wydrukować je za granicą. Mimo liberalizacji prawa w tej kwestii, swoboda podróżowania wciąż jest ograniczona. Na morzu nie ma ani żaglówek ani motorówek, zbyt blisko jest stąd na Florydę.

fot. Ryszard Stocki

Czy Polska może być partnerem gospodarczym Kuby mimo odległości?

Kiedy usłyszałem, że jabłko jest najbardziej ekskluzywnym, drogim i pożądanym owocem na kubańskich stołach, na który mogą sobie pozwolić tylko z okazji Świąt, pomyślałem, że z pewnością istnieje potencjał dla rozwoju takiej współpracy. Po Hawanie jeździ w tej chwili kilkaset maluchów, zwanych tutaj "polski". Trudno w to uwierzyć, ale takie starocie, z jednej strony z powodu blokady, a z drugiej łagodnego klimatu (przy braku korozji są wciąż w niezłym stanie), cieszą się powodzeniem i kosztują nawet po kilka tysięcy dolarów. Niektóre części do "polski’ch" dorabiają sami, inne dostosowują z innych samochodów. Kuba to także dzisiaj wielki plac budowy i remontów. Materiały budowlane produkowane są w sposób niemal chałupniczy. Listę potrzeb można byłoby mnożyć. Problemem jest to, że Kubańczycy nie bardzo mają czym zapłacić i współpraca wymaga cierpliwości w uzyskaniu należności, na co mogą sobie pozwolić jedynie dobrze stojące firmy. W zamian za wiele potrzebnych tu produktów Kuba mogłaby stać się atrakcyjnym miejscem wypoczynku, dostawcą egzotycznych owoców, ale także wiedzy w zakresie ekologicznego rolnictwa czy medycyny naturalnej.

fot. Ryszard Stocki

Rolnictwo kubańskie najzdrowsze na świecie

Blokada Kuby i brak dostępu do paliw, nawozów i środków ochrony roślin sprawiły, że Kuba postawiła na rolnictwo ekologiczne. Oznacza to rolnictwo absolutnie unikalne i zdrowe. Po 25 latach od załamania się gospodarki kubańskiej Kuba jest prawie samowystarczalna żywnościowo. Import żywności odbywa się głównie na potrzeby kilku milionów turystów, którzy tu przyjeżdżają co roku. W 1999 roku Kubańskie Stowarzyszenie Rolnictwa Organicznego otrzymało od Parlamentu Szwedzkiego "The Right Livelihood Award", a  Humberto Ríos Labrada, dostał w 2010 nagrodę Goldmanów za promocję rolnictwa ekologicznego na Kubie. Kiedy się wyjedzie na kubańską wieś ciągle widać jeszcze niewykorzystane ziemie. Brak środków nie pozwala często na najbardziej nawet pilne inwestycje. Mimo ogromnych sukcesów ciągle jeszcze jest wiele do zrobienia.

fot. Ryszard Stocki

Największym problemem Kuby jest bieda

Gospodarka sterowana ręcznie ciągle trzyma się mocno na Kubie. Efektem jest silna biurokracja i szereg ograniczeń utrudniających życie. W obiegu są dwie waluty: inna dla Kubańczyków, a inna dla obcokrajowców. Oczywiście, zarabiając za Zachodzie, można dostatnio żyć na Kubie. Niektórzy mówią, że wystarczy dochód 1300 dolarów na osobę miesięcznie by wygodnie mieszkać na Kubie. Problem polega na tym, że Kubańczycy zarabiają 70 krotnie mniej. Sklepy dla Kubańczyków są puste, a dystrybucja żywności odbywa się na podstawie książeczek z racjami, odpowiedników naszych kartek żywnościowych z okresu stanu wojennego. Państwo zaczęło eksperymentalnie przekształcać pierwsze firmy państwowe w spółdzielnie. Na razie sobie radzą, oferując swoim pracownikom wyższe zarobki niż w firmach państwowych. Dzieje się tak nie tylko dzięki większej produktywności, ale też dzięki bardzo niskiej stawce podatkowej i priorytetom w dostępie do surowców. Jednak dalsze utrzymywanie darmowej służby zdrowia i darmowego szkolnictwa będzie wymagało zapewnienia większych środków budżetowych. Trudności związane z życiem codziennym mogą sprawić, że Kuba po otwarciu na USA może liczyć się z kolejną falą emigracji, tak jak to było po wejściu Polski do UE. Pamiętajmy, że z Hawany przy dobrej pogodzie widać brzegi Florydy.

fot. Ryszard Stocki

Przyszłość - wspólna droga?

Choć władze obu naszych krajów całkowicie sobie z tego nie zdają sprawy, przyszłość zarówno Kuby jak i Polski zależy od tego co będą oglądać w telewizji, internecie i na bilboardach młodzi w naszych krajach. O czym będą marzyć. Kiedyś bajki dla dzieci kończyły się: "Żyli długo i szczęśliwie i mieli dużo dzieci". Dzisiaj bajki kończą się: "Mieli dom, samochód, dwa koty, co roku podróżowali do ciepłych krajów, a co 3 lata zmieniali partnerów, którzy byli różnej płci". Niestety, mimo praktycznie braku dostępu do internetu na Kubie, ten ideał życia staje się coraz bardziej popularny. To prowadzi do określonych wyborów konsumpcyjnych, ale też do określonych wyborów politycznych. Władze Kuby zdają się nie zdawać sobie sprawy, że otwierając Kubę na zachodnią rozrywkę, jednocześnie automatycznie pozwalają na adorację celebrytów, którzy sprzedają, swój chory i w konsekwencji zgubny styl życia młodym ludziom. Może młodzi Kubańczycy nie mogą kupować jeszcze Coca-Coli i chipsów, ale na pewno bardzo tego chcą. Mimo dobrej edukacji i służby zdrowia, wzorce zachowań stają się patologiczne zarówno indywidualnie jak i społecznie.

Odbudowanie relacji

Kiedy w jednej ze spółdzielczych stacji naprawy samochodów wspomniałem o nieużywanych już w Polsce maluchach, których części mogłyby uruchomić wiele zepsutych "polski’ch" w Hawanie, zobaczyłem błysk w oczach rozmówców. Podobne błyski mogą pojawić się przy okazji wspomnianego eksportu jabłek na Kubę, polskich firmach budowlanych, itp. Domyślam się, że sporo takich relacji mogą chcieć budować obie ambasady - polska w Hawanie i kubańska w Warszawie - to przecież jedno z ich zadań.

Nie da się jednak rozwijać biznesu bez relacji osobistych, dlatego wyjazd turystyczny na Kubę może być dobrym punktem startu. Tam jednak, zamiast leżeć na plaży, warto byłoby nawiązać kontakty. Zasada jest jednak taka by inicjować kontakt, a nie być przedmiotem zainteresowania ze strony innych. Warto pamiętać, że Kuba, jak każdy kraj nastawiony na zyski z turystyki, ma całą infrastrukturę, której celem jest pozyskanie maksimum gotówki od przyjeżdżających. Część z tych działań, takich jak dwie waluty, trudny i drogi dostęp do internetu, specjalne sklepy i restauracje dla turystów mają charakter oficjalny. Prostytucja, nagabywanie turystów, kradzieże i zwykłe żebractwo, a jak niektórzy twierdzą łapówkarstwo sprawiają, że robienie interesów może nie być proste. Do tego dochodzi konieczność znajomości hiszpańskiego i stosunkowo wysokie, jak dla Polaków, koszty pobytu i podróży. Należy pamiętać, że znajomość angielskiego nie jest na Kubie powszechna. Konieczna jest więc znajomość hiszpańskiego. Na pocieszenie można powiedzieć, że stosunkowo tanio można się go nauczyć na samej Kubie w powstających jak grzyby po deszczu firmach językowych i tłumaczeniowych.

Wszystkie te dolegliwości łagodzi ciepły klimat, a także serdeczność i otwartość Kubańczyków. Ja na Kubę na pewno chcę jeszcze wrócić.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kuba. Wyspa dla Polaków - cz. 2
Komentarze (1)
J
J.K.
28 marca 2015, 00:52
Bardzo ciekawy tekst. Dzięki!