Jim Caviezel: moja relacja z Jezusem odbywa się przez Maryję

(fot. youtube.com)
wSieci / Łukasz Adamski / pk

Gdy grał Jezusa, miał 33 lata, a jego inicjały brzmią "JC". O najtrudniejszej roli życia, Polsce i Polakach, oraz o tym, jak został na planie "Pasji" porażony piorunem, opowiada Jim Caviezel.

Jim Caviezel odwiedził niedawno Polskę; został zaproszony przez Rycerzy Kolumba, producentów filmu dokumentalnego o Janie Pawle II. Aktor, chociaż jest w tej produkcji narratorem i przyjechał do Polski w celach marketingowych, przyznał, że od samego początku traktował tę podróż jak pielgrzymkę.

Zobacz również: Świadectwo aktora, który "był Jezusem"

DEON.PL POLECA

W czasie wizyty w Polsce Caviezel udzielił kilku wywiadów, m.in. tygodnikowi wSieci. Zdradził w nim, że interesuje się Polską, jako państwem walczącym z komunizmem, z którego wywodzi się wielu męczenników i świętych, takich jak Maksymilian Kolbe, czy papież Jan Paweł II.

Aktor powiedział również, że jego zdaniem Polska w swojej historii została ukrzyżowana, podobnie jak Chrystus. Odniósł się też m.in. do duchowości Maryjnej. Podkreślił, że jest ona istotą jego wiary, a jego "relacja z Jezusem odbywa się przez Nią (Maryję - red.)". Zdaniem Caviezela to właśnie dzięki Matce Bożej "Polska jak żaden inny kraj jest złączona z Chrystusem".

Zobacz również: Potrzebujemy drugiej "Pasji"?

W wywiadzie został również poruszony temat najsłynniejszej roli aktora. - Nie byłoby Jima Caviezela jako Jezusa, gdyby nie Jan Paweł II - zdradził. Zapytany o swój wiek w trakcie kręcenia zdjęć do "Pasji" - aktor miał wtedy dokładnie 33 lata - oraz o jego inicjały, odparł, że nie "nie ma przypadków".

Jim Caviezel podzielił się również tym, jak zmieniło się jego życie zawodowe po zagraniu roli Jezusa w filmie Mela Gibsona. - Nagle wypadłem z piątki najbardziej rozchwytywanych aktorów w studiu (Hollywood - red.) - powiedział. Przyznał jednak, że to, co spotyka nas w tym życiu jest chwilowe, a przed nami czeka zupełnie inna perspektywa.

Caviezel odniósł się również do słynnego wypadku, jaki przytrafił mu się na planie "Pasji" - porażenia piorunem:

Kręciliśmy wtedy w Rzymie scenę Kazania na Górze. Wszedłem na górę, chmury się zebrały i pięć sekund później czułem, że to się stanie (…). I nagle bum: dostałem piorunem. Byłem przerażony ale wewnątrz ogarnął mnie pokój.

Na koniec dodał, że mimo różnych trudności, chce zaangażować się w sequel "Pasji". - Skoro "Pasja" natchnęła tylu ludzi do dobra, to dlaczego nie spróbować znowu? Widzę znów cel w życiu - powiedział aktor w wywiadzie opublikowanym na łamach tygodnika wSieci.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jim Caviezel: moja relacja z Jezusem odbywa się przez Maryję
Komentarze (3)
MS
Malgorzata Stawowska
15 kwietnia 2022, 03:50
Piękne świadectwo wiary i przemienienia.
IS
~Irena Szpruta
14 kwietnia 2022, 22:16
Bardzo ciekawa wypowiedź. Poruszyła mnie. Podoba mi się gdy wielcy ludzie publicznie wyznają swoją wiarę w Boga. A najlepsze to te pioruny - jak na pierwsze spotkanie to nieźle.
MM
Marta Magdalena Patrycja Fiut
14 kwietnia 2022, 21:19
To poprostu był symboliczny znak z niebios od samego Pana Boga i Pana Jezusa . Można kpić i drwić.. ale tak jest .. Taka jest prawda .