Pracownik lotniska chciał, by pasażerka zapłaciła za wniesienie na pokład torby z lekami
Janeil Jaggers Whitworth cierpi na mukowiscydozę. Leki i sprzęt medyczny musi mieć zawsze przy sobie. Zgodnie z regulaminem linii easyJet torbę z lekarstwami można wnieść do samolotu bez opłat. Tymczasem pracownik linii kazał dopłacić Janeil za dodatkowy bagaż.
28-letnia Amerykanka miała wykupiony bilet na lot z Pragi do Wenecji. W drodze na pokład samolotu zatrzymał ją jeden z pracowników linii easyJet. Był zaskoczony, iż kobieta chce wejść do samolotu z dwoma bagażami podręcznymi. Janeil wytłumaczyła mu, że jej plecak wypełniony jest sprzętem medycznym, który zgodnie z regulaminem, może wnieść na pokład samolotu bez dodatkowych opłat.
Mimo wyjaśnień pracownik lotniska kazał jej zapłacić za "dodatkowy" bagaż. Kobieta podkreśla, że starała się przekonać pracownika linii, że wejście do samolotu z lekami jest bezpłatne. Ten był nieugięty. Zasugerował 28-lacte, by włożyła leki do bagażu podręcznego. Było to jednak niemożliwe.
Ostatecznie kobieta weszła na pokład z torbą medyczną, bez dodatkowych opłat. Walizki nie mogła zabrać ze sobą - jej bagaż podręczny podróżował w luku bagażowym.
Kobieta podzieliła się swoją historią na Facebook'u. Dopiero wtedy skontaktował się z nią rzecznik prasowy easyJet. Przeprosił za zaistniałą sytuację i zapewnił, że zachowanie pracownika na lotnisku w Pradze było niezgodne z regulaminem linii.
Przeczytaj cały wpis 28-latki na Facebook'u:
Skomentuj artykuł