Robert Lewandowski. Człowiek taki jak my

(fot. MediaPictures.pl / shutterstock.com)

Robert Lewandowski jest wszędzie. Patrzy i uśmiecha się z co drugiej reklamy, a ja widzę go częściej, niż co po niektórych z moich kolegów.

Moglibyśmy chodzić do jednej klasy, bo jesteśmy rówieśnikami. Gdyby mieszkał na Śląsku, albo ja w Warszawie, to moglibyśmy się razem wychowywać. Pewnie bawiliśmy się podobnymi zabawkami, mieli podobne rozrywki. Piłka na podwórku, jakieś rowery z kumplami. Pierwsze Mistrzostwa uważnie śledzone? Dla mnie Francja 1998. Dla Roberta pewnie wcześniej się to zaczęło.

Dzisiaj jest kapitanem i niepodważalnym liderem polskiej reprezentacji. Jedną nogą wprowadził nas na Euro 2016, drugą na Mundial 2018. Co z tego, że za dużo bramek na tym pierwszym turnieju nie strzelił? Każdy kto śledził mecze Polaków i ma elementarne zdolności taktyczne, widział, że grał na wycofanej pozycji i uczestniczył raczej w konstrukcji akcji, niż wykończeniu. W eliminacjach do Mistrzostw Świata wrócił do swojej dawnej pozycji i strzelił 16 z 28 bramek zdobytych przez polską drużynę. Tym samym pobił rekord wszechczasów, bo stał się najbardziej bramkostrzelnym zawodnikiem eliminacji tego światowego turnieju w Europie. Facet w moim wieku.

DEON.PL POLECA

Niedawno siedziałem z przyjacielem na piwie, a niemal z nieba spoglądał do nas kapitan polskiej kadry, przy uchu trzymający najnowszy model chińskiego telefonu. Delikatnie się uśmiechał, myśmy odpowiadali tym samym. Mój przyjaciel mówi do mnie: "Patrz - Robert, Ty, ja. Wszyscy jesteśmy z tego czasu. Robert, to z nim robimy tę Polskę. On jest jak my". Od przewodzenia kadrą na Mundialu dzielą nas lata świetlne, ale my też te cegiełki pracowicie wstawiamy.

Duchowa Adopcja Reprezentanta - pomóżmy naszym na Mundialu >>

Jego twarz zna większość Polaków w poprzek dowolnych grup wiekowych. Lewy i jego żona Ania są obserwowani przez wszystkie media - niezależnie od przedmiotu zainteresowania - czy sportowe, czy lifestylowe, czy po prostu plotkarskie. Wielu ma ich dość, sam miewam mieszane uczucia gdy czytam, że "Robert Lewandowski zjadł chleb". Jest na znaczkach pocztowych, reklamach, uśmiecha się z ekranów, banerów, stron gazet. Otworzysz lodówkę - też go tam pewnie znajdziesz. Kiedyś to papież Jan Paweł II budził takie emocje, dziś niekoronowanym królem Polski jest Robert Lewandowski.

Czasem można odnieść wrażenie, że Lewandowski przestał być człowiekiem z krwi i kości, a przeszedł w sferę mitu. Mimo tego jak wiele nas dzieli, mam dziwne poczucie, w którym być może nie jestem osamotniony, że Robert to swojak.

Niektórzy zarzucają mu kapryśność. Mówią, że wystarczy spojrzeć na to jak często zmienia klubowe barwy. Też uważam, że przywiązanie do klubu to wśród piłkarzy jedna z najpiękniejszych cnót - pewnie także dlatego, że rzadka. Patrzę na karierę Roberta: 2 lata w Zniczu Pruszków, 2 w Lechu, 4 w Borussii Dortmund, teraz 4 w Bayernie Monachium. Czy odejdzie z niego latem? Prawie na pewno. Łapię się na tym, że sam znam kilka osób, które narzuciły sobie szczególny rytm życia zawodowego, który polega na regularnej zmianie pracodawcy. Nikt ich za to nie oskarża, a nawet przeciwnie, bywa że szanuje się ich za przedsiębiorczość. W niektórych branżach jest to wręcz pożądane. To zwyczajna ludzka sprawa i wielu z nas tak ma.

Święty patron piłkarzy, o którym nie mieliście pojęcia >>

Są też tacy, którzy lubią podkreślać jego religijność, a filmik, w którym Lewandowski otwarcie deklaruje przywiązanie do Jezusa, robił kilka lat temu zawrotną karierę. Gdy jeszcze grał w Borussii, udzielił wywiadu dla młodzieżowego pisma, w którym mówił o tym, że przed każdym meczem idzie pomodlić się do kościoła. To jego sposób na zmartwienia - rozmowa z Bogiem. Absolutnie mnie to nie zaskakuje. Robię dokładnie tak jak on. Innym razem czytałem w "Przeglądzie Sportowym", że krótko po ślubie polecieli z Anią do Rzymu żeby pobłogosławił im papież. Fantastyczna sprawa, też tak chcę! Ma pobożną teściową, która opiekuje się grupą Dzieci Maryi przy jednej z warszawskich parafii. Który Polak takiej nie ma?

Tak naprawdę nie mam pojęcia jak wygląda jego życie duchowe bazując na jednym zdaniu i reklamie breloczka z krzyżykiem, ale dla mnie to w gruncie rzeczy mało ważne. W tych gestach urzeka ich zwyczajność. Dlatego podziwiamy i zazdrościmy Lewandowskiemu, bo on jest jednym z nas. W pewnym sensie jest taki jak my sami.

Jego też doświadcza życie. Ojciec zmarł, gdy Robert miał 17 lat. Wtedy Krzysztof Lewandowski dowiedział się, że ma raka. "Po operacji zabrałam go ze szpitala i wróciliśmy do domu. Mąż źle się czuł, byliśmy zmęczeni. (…) Obudziłam się w środku nocy, w pokoju była absolutna cisza. Zapaliłam światło, a on był już siny. Zaczęłam krzyczeć... Złapałam za telefon, zadzwoniłam na pogotowie, a oni powolutku zadawali kolejne pytania. Nie rozumiałam co się dzieje. Po prostu wiedzieli, że do martwego nie muszą się spieszyć. Okazało się, że miał wylew" - mówiła mama Roberta, Iwona, w wywiadzie z "Przeglądem Sportowym". Od dwunastu lat Robert pomaga mamie w utrzymaniu rodziny.

Niedawno sam został ojcem małej Klary. Pytany przez Marcina Mellera o to czego nauczył go ojciec i co chce sam przekazać dzieciom, mówi po prostu: "Dotrzymywanie słowa, lojalność. Te rzeczy są dla mnie ważne, tego tata mnie nauczył". Jak lubi spędzać czas? Najbardziej z żoną. "A mówisz do brzucha Ani?" - pytał Meller (żona Lewandowskiego była wtedy w ciąży). "Tak, mówię!" - odpowiedział z uśmiechem piłkarz. "Wiem, że już wtedy dziecko słyszy".

Karol Kleczka - redaktor DEON.pl, doktorant filozofii na UJ, współpracuje z Magazynem Kontakt.

Redaktor i publicysta DEON.pl, pracuje nad doktoratem z metafizyki na UJ, współpracuje z Magazynem Kontakt, pisze również w "Tygodniku Powszechnym"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Robert Lewandowski. Człowiek taki jak my
Komentarze (1)
AD
Artur Derowski
20 czerwca 2018, 07:29
Nie bierzmy wzoru z tego świata...ciężko się  biega  po boisku żyjąc w grzechu cieżkim...Pamiętaj abyś dzień święty święcił...niestety polska kadra tego nie czyni...