Ta historia uczy, że nigdy nie masz tak mało, by się nie podzielić [FOTO]
Gdy nadeszły mrozy, bezdomni oczekiwali pomocy od osób, które zwyczajowo odwiedzały ich w zimie. Jednak, gdy zobaczyli, kto naprawdę przyszedł, byli bardzo zaskoczeni. To niewiarygodna historia!
Na początku miały iść dzieci. Marina Hulia, liderka grupy "Dzieci z Dworca Brześć" postanowiła odwiedzić swoich bezdomnych przyjaciół i poznać ich... właśnie z dziećmi.
Niestety, jak pisze: "Nie zabraliśmy dzieci do bezdomnych, bo było przenikliwie zimno".
Poszły same czeczeńskie mamy, które ugotowały zizik-gałnysz (czeczeńskie gałuszki z czosnkiem i mięsem) i poczęstowały Roberta mieszkającego w jednym z warszawskich ogródków działkowych.
11-letnia Mariam: Oni są tacy samotni, zawieź im naszych Diedów Morozów z czekolady, będą do kawy.
Przeczytajcie niewiarygodną historię wizyty uchodźców z Czeczenii wśród ubogich przyjaciół z Polski:
Skomentuj artykuł