Polskie drony pomogą ugasić pożar i znajdą zaginionych w górach

(fot. shutterstock.com)
Ewelina Krajczyńska / pk

Zmierzą poziom wegetacji roślin, sprawdzą czy w lesie nie rozprzestrzenia się choroba, określą stan przewodów elektrycznych, a nawet pomogą w poszukiwaniu zaginionych w górach. To niektóre możliwości dronów, wyposażonych w system FENIX2, przygotowany przez absolwentów Politechniki Rzeszowskiej.

Nad wykorzystaniem dronów, czyli nowoczesnych latających systemów bezzałogowych, pracują inżynierowie lotnictwa oraz piloci samolotowi z zespołu FlyTech UAV. Założyciele firmy są absolwentami kierunku Lotnictwo i Kosmonautyka Politechniki Rzeszowskiej. Stworzyli, a teraz rozwijają, bezzałogowy system fotogrametryczny FENIX. To wielofunkcyjne narzędzie do gromadzenia wysokorozdzielczych zdjęć z powietrza, na bazie których m.in. geodeci będą mogli wykonywać specjalistyczne opracowania i bardzo dokładne pomiary.

System wypełnia niszę pomiędzy długotrwałymi pomiarami naziemnymi a wysokokosztowymi nalotami zdjęciowymi z samolotów załogowych. - Urządzenie oferuje możliwości typowych statków załogowych jest jednak zdecydowanie mniejsze, tańsze i prostsze w użyciu niż samolot załogowy. Jedną z wielu zalet naszych systemów jest możliwość jego konfiguracji w zależności od zastosowania. Dzięki temu możemy zmieniać sensory na pokładzie i dostosowywać samolot do konkretnych zadań - mówi inż. Michał Wojas z FlyTech.

Zestawem bazowym, czyli podstawową wersją wyposażenia drona zespołu FlyTech, jest aparat światła widzialnego, służący do robienia zdjęć. Na podstawie takich fotografii można tworzyć mapy lub modele 3D terenu będące zespołem przetworzonych zdjęć lotniczych, ale też zwykłe mapy topograficzne. - Na pokładzie można zamontować też kamerę multispektralną, która może robić zdjęcia w konkretnej barwie światła. Dzięki temu jesteśmy w stanie stworzyć wskaźnik jakości wegetacji roślin na polach uprawnych. Z map wegetacyjnych często korzystają rolnicy, którzy chcą sprawdzić jakość swoich plonów. Mapy wskażą im też miejsca, w których muszą oni dorzucić więcej nawozu, aby uzyskać lepsze plony - wyjaśnia Wojas.

DEON.PL POLECA

Na podstawie wykonywanych zdjęć można też badać jakość drzewostanu. - Lasy Państwowe korzystają z takich usług, aby badać stan drzew. Na takich mapach widać wyraźnie, czy przypadkiem w lesie nie rozprzestrzenia się jakaś choroba - tłumaczy.

Kolejnym sensorem jest kamera termowizyjna, którą montuje się skierowaną pionowo w dół. Na podstawie jej wskazań inżynierowie mogą wykryć np. wyciek gazu pod ziemią. Mogą też sprawdzić, w którym miejscu płonie pokopalniana hałda. - Na Śląsku jest bardzo dużo takich hałd pokopalnianych, które bardzo często płoną. Kamienie znajdujące się wewnątrz hałdy często trą o siebie, wydzielając ciepło. Dochodzi do tego, że hałda pod ziemią może się zapalić. Choć nie widać tego na zewnątrz, to taki pożar jest bardzo niebezpieczny. Chodząc po takiej hałdzie można po prostu wpaść do środka. Dlatego właściciele hałd mają obowiązek gaszenia tego typu pożarów i dbania o hałdy, aby nie dochodziło do groźnych sytuacji. Przeprowadzanie odpowiednich badań zleca Główny Instytut Górnictwa. My - na podstawie zdjęć zrobionych przez drona - możemy zrobić mapy termalne i wskazać, w którym miejscu należy rozkopać hałdę, aby ugasić pożar - zaznacza inżynier.

Od ponad roku absolwenci Politechniki Rzeszowskiej współpracują z Górskim Ochotniczym Pogotowiem Ratunkowym, biorąc udział w akcjach poszukiwawczych. - Braliśmy udział już w kilku takich akcjach, w tym jednej zagranicznej. Pojechaliśmy do Chorwacji na poszukiwania zaginionego w górach Polaka - wyjaśnia Wojas.

System FENIX, robiąc zdjęcia, może od razu podać współrzędne miejsca, gdzie znajduje się poszukiwana osoba. Może też wskazać ratownikom szybką drogę dojazdu do tego miejsca. - Współpracując z GOPR nie implementujemy tylko jednego systemu, ale dobieramy odpowiednią technologię do panujących warunków i próbujemy stworzyć spójne zasady działania. Choć technologia bezzałogowców jest już rozwinięta, to nie ma odpowiednich procedur do tego, aby umiejętnie je wykorzystać. Tworzymy więc te procedury od zera, aby drony można było wykorzystywać w poszukiwaniach i ratownictwie na szerszą skalę - opisuje naukowiec.

Oblot dronem powierzchni jednego kilometra kwadratowego trwa około godziny. Więcej czasu zajmuje sama obróbka danych, która czasami może trwać nawet kilka dni. - Im dokładniejsze pozycjonowanie mapy w przestrzeni, tym dłużej trwa obróbka zdjęć, bo komputer musi przetworzyć więcej danych - opisuje inż. Wojas.

Pomysł firmy FlyTech UAV komercjalizuje fundusz INFINI - jeden z kilku funduszy kapitału zalążkowego, komercjalizującego efekty projektów badawczych we wczesnej fazie rozwoju.

PAP - Nauka w Polsce

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Polskie drony pomogą ugasić pożar i znajdą zaginionych w górach
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.