Polski (poor) design Bartosza Muchy

Zobacz galerię
Uspokajający "lek" o nazwie Nervofol (fot. poor.pl)
Bożena Wałach

Sam artysta, prezentując swoje produkty, występuje niezmiennie w czarnym garniturze i z poważną miną. Nie lada to przecież wyzwanie sprzedać zwykłą szmatę, która, gdy umieścić na niej metkę z logo, staje się produktem "markowym". - Jeszcze tylko uśmiech i nawet czynność ścierania podłogi może nobilitować – przekonuje.

Bartosz jest twórcą głośnego jednoosobowego studia POOR Design. Zaprojektowane przez niego przedmioty dziwią, zaskakują, a nierzadko stanowią zabawną i inteligentną krytykę konsumpcjonizmu i kultu logo, jak w przypadku owej markowej szmaty (czyli Szmetki) czy krzyżyka z filcu do samodzielnego składania w kapeć. Używa prostych, tandetnych materiałów, dla których zazwyczaj nie potarfimy znaleźć zastosowania. To przykład nowego myślenia o tworzeniu przedmiotów.

"Oto kolejny krok, który uczyni nasze życie jeszcze bardziej absurdalnie wygodnym. Jeśli nie wiesz, po co właściwie wstajesz rano, uczysz się, pracujesz ... niech przynajmniej będzie surrealistycznie – reklamuje swój produkt autor.

DEON.PL POLECA

Funkcjonalność przedmiotów, które tworzy jest niezaprzeczalna, ale twórca zaskakuje, bo wychodzi poza ramy tego, co pod pojęciem funkcjonalności zazwyczaj pojmujemy. Artysta łamie stereotypy dotyczące funkcjonowania i używania przedmiotów w dzisiejszym świecie. Jego obiekty powstają po to, by kruszyć utrwalone schematy.

Lampa, która nie świeci, ale też nie zabiera światła (bo wykonana jest z przeźroczystej pleksy), oryginalne tanie krzesło o nazwie duporet, które należy samodzielnie złożyć – w tym celu przy zakupie otrzymujemy zestaw składający się z pięciu elementów wyciętych z płyty OSB, dwanaście wkrętów i śrubokręt krzyżakowy. Stolik nocny, którego nogi stanowią puste słoiki – gospodarz, podejmując gości, może je napełnić napojem, by umilić wizytę. Projektant znalazł też świetne zastosowanie dla folii bąbelkowej, którą zapakował w pudełko łudząco podobne do farmaceutyku. Specyfik o nazwie Nervofol, jak sugeruje nazwa, ma działanie uspokajające, a jak zachwala autor: "nervofol ma tę zaletę, że zawiera ograniczoną ilość bąbelków, dzięki czemu dość szybko możemy osiągnąć uczucie spełnienia".

Oswajać trudną rzeczywistość pozwala też inny projekt Muchy – dmuchany schron, do stworzenia którego z jednej strony zainspirował Bartosza Fuller (marzący o zrzucaniu domów z samolotu), z drugiej – Krzysztof Wodiczka ze swoim pojazdem-domem dla bezdomnych. "Ja zaprojektowałem biały, dmuchany schron, którego odbiorcami są ludzie poszkodowani podczas klęsk żywiołowych, spędzani w jedno miejsce: szkoły, kościoły etc. Dzięki temu obiektowi można mieć odrobinę intymności, układając „cocony” jeden obok drugiego, zostawiając jedynie miejsce na wąskie alejki. Wówczas, nawet przy dużym zagęszczeniu, nie ma możliwości podglądania sąsiada z żadnej ze stron. Każdy obiekt ma nadrukowane kratkowane pola do wpisania swojego nr. PESEL, co utrudni kradzież schronienia. Odpowiednio wyprofilowany dach i ścianki pozwalają na przebywanie również na wolnym powietrzu podczas niewielkich deszczów"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Polski (poor) design Bartosza Muchy
Komentarze (1)
WP
wojtek p
24 lutego 2010, 16:24
I to ma być sztuka, tak? Litości. Aż się boję teraz zmywać podłogę w pokoju, bo jeszcze mnie oskarżą o niszczenie dóbr kultury.