Rozmach i przepych - Expo 2010

Zobacz galerię
(fot. expo2010.cn)
Bożena Wałach / DEON.pl

Tegoroczne Expo w Szanghaju to największa i najbardziej spektakularna Wystawa Światowa w dziejach historii. Na spodziewanych 70 milionów gości czekają architektoniczne cuda, wśród nich polski pawilon uznany przez dziennik "The Guardian" za "najbardziej elegancki".

Chińczycy zorganizowali wystawę z właściwym sobie rozmachem. Przygotowywali się od kilku lat, wyburzając pod teren wystawy całe dzielnice i wysiedlając ludzi. Tereny wystawiennicze umieszczono na rozległym terenie w dawnej dzielnicy stoczniowej – z tego powodu zamknięto lub zmieniono lokalizację 272 fabryk, w tym stoczni zatrudniającej 10 tys. ludzi.

Prezydent Hu Jintao nie bez kozery zapowiedział, że wystawa w Szanghaju będzie "niezapomnianym" wydarzeniem. Sobotniemu otwarciu imprezy towarzyszył spektakularny pokaz sztucznych ogni (przyćmił nawet ten towarzyszący ceremonii otwarcia pekińskiej olimpiady) i multimedialne prezentacje wyświetlane na największym monitorze ciekłokrystalicznym na świecie. Na scenie pojawiła się plejada gwiazd: popularny chiński aktor Jackie Chan, pianista Lang Lang i włoski tenor Andrea Bocelli.

DEON.PL POLECA

Szanghajskie Expo będzie najdroższym w historii – w czasie globalnej recesji Chiny informują, że wydały na przygotowanie wystawy 4,2 mld dolarów - dwukrotnie więcej niż na olimpiadę w Pekinie. Lokalne media podają, że realny koszt, wraz z unowocześnieniem infrastruktury w Szanghaju z okazji wystawy, to niemal 58 mld dolarów.To absolutny rekord. Podobnie, jak liczba uczestników – 189 państw i 57 organizacji międzynarodowych (na wystawie w Saragossie zaprezentowały się 104 kraje, a w Aichi 121). W ciągu najbliższych sześciu miesięcy organizatorzy spodziewają się prawie 70 milionów odwiedzających. Większość z nich mają stanowić sami mieszkańcy Państwa Środka i to przede wszystkim im Expo ma dostarczyć rozrywki.

- Expo to XXI-wieczny odpowiednik dawnych trybutów składanych chińskim cesarzom – komentuje złośliwie Paul French z firmy doradczej Access Asia z siedzibą w Szanghaju. - Kiedyś przywoziliśmy im zegary mechaniczne, teraz budujemy pawilony, sponsorujemy, co się da, i wypisujemy czeki dla oficjalnych organizacji chińskich.

Rozmach i przepych

Finansowym rozmachem przyćmiła wszystkie kraje Arabia Saudyjska – na swój pawilon w kształcie kosmicznego statku przeznaczyła 146 mln petrodolarów. Następna jest Japonia, która na swój futurystyczny pawilon wypełniony robotami grającymi na skrzypcach wydała 138 mln USD. Kraje europejskie przeznaczyły na ten cel znacznie mniej, ale również zadziwiają pomysłowością. Francja postawiła na sztukę – w pawilonie „Sensual city” można podziwiać obrazy impresjonistów i rzeźby Rodina. Duńczycy przywieźli z Kopenhagi swój narodowy symbol - Małą Syrenkę Andersena. Umieszczono ją w basenie wypełnionym milionem litrów wody specjalnie sprowadzonej z kopenhaskiego portu, gdzie rezyduje na stałe.

Brytyjski pawilon nosi nazwę Katedra Nasion i składa się z 60 tys. cienkich prętów z przeźroczystego akrylu. W ciągu dnia, każdy z 7,5 metrowej długości prętów działa jak włókna światłowodowe, tworząc iluminację we wnętrzu, zaś w nocy struktura rozbłyska na zewnątrz. Na końcach przejrzystych prętów zatopiono dziesiątki tysięcy zarodków roślin – w ten sposób Brytyjczycy podejmują temat ratowania wymarłych gatunków roślin.

Nie brakuje i ekstrawaganckich pomysłów: Makau (specjalny region administracyjny Chińskiej Republiki Ludowej) przygotowało ogromny pawilon w kształcie królika. Budynek został zbudowany z materiałów pochodzących z odzysku, a głowa, uszy i ogon zwierzęcia wykonane są z czerwonych balonów. Architekci inspirowali się kształtem tradycyjnego chińskiego lampionu popularnego na południu kraju – każdy odwiedzający otrzymuje taki lampion w kształcie królika na pamiątkę.

Holenderski projekt "Happy Street" to nieregularna kombinacja ośmiu niedużych domów połączonych ze sobą zewnętrznymi klatkami i kładkami. Niestandardowy projekt jest próbą ukazania, jak w kraju o tak dużej gęstości zaludnienia jak Holandia można radzić sobie z planowaniem przestrzeni miejskiej.

Polski pawilon spodobał się gospodarzom do tego stopnia, że zawędrował na bilbordy w szanghajskim metrze. Bryła, zaprojektowana przez dwójkę warszawskich architektów, Marcina Mostafę i Natalię Paszkowską, cieszy się ogromną popularnością. Chińczycy gotowi są stać w długich kolejkach, by posłuchać Chopina i zobaczyć animowany film "Historia Polski" Tomasza Bagińskiego. Pawilon zwraca uwagę finezyjnym ludowym wzorem, który zdobi fasadę – wycięty w sklejce w kolorze drewna nadaje budynkowi wrażenie lekkości. Dziennik "The Guardian" uznał polski pawilon za "najbardziej elegancki".

W centralnym miejscu wystawy wznosi się krwiście czerwony chiński pawilon. Otaczające go pawilony innych krajów (Makau, Honkongu czy Tajwanu) są trzy razy mniejsze - niczym delegacje hołdownicze. Stany Zjednoczone i Japonię ulokowano na peryferiach wystawy. Pawilon chiński mieści wystawę "Chińska mądrość w urbanizacji", pokazującą tysiącletnią historię chińskich miast i obecny boom budowlany.

Expo, a co potem

Spoglądając na rozmach szanghajskiej wystawy trudno nie pokusić się o zadanie pytania "po co to wszystko?". Zwłaszcza, że myślą przewodnią wystawy jest hasło "Lepsze życie, lepsze miasto", a poszczególne prezentacje podejmują tematy ochrony środowiska i jakości życia w mieście. Tymczasem ogromne kwoty przeznacza się na wznoszenie finezyjnych budowli, które zostaną rozebrane po kilku miesiącach i ślad po nich zaginie. Nikogo jednak nie martwi to gigantyczne marnotrawstwo, bo też nie o ekologię w całym wydarzeniu chodzi.

Jak podkreślają komentatorzy, Expo ma być triumfem Chin i samego Szanghaju, który ma stać się Nowym Jorkiem Azji. Miasto, w którym narodził się na początku XX w. chiński kapitalizm, zamówiło nawet dla swej giełdy u włoskiego rzeźbiarza Arturo Di Modiki kopię byka z brązu - maskotki Wall Street. - Chiński byk jest młodszy i bardziej energiczny od amerykańskiego. No i podczas gdy byk z Wall Street patrzy w dół, nasz patrzy w górę – zachwycają się mieszkańcy Szanghaju. Chiński byk stanął na Bund - nadrzecznym bulwarze z początku XX wieku, pełnym hoteli, banków i siedzib kompanii handlowych w stylu Art Deco. To wizytówka miasta, którą przebudowano i odnowiono specjalnie na szanghajską wystawę. Podobnie jak wiele innych miejsc w mieście. Władze wykorzystały okazję i zainwestowały w remonty i ulepszenie infrastruktury miejskiej.

Na trwające prawie 3 lata przebudowy wydano kilkaset mln dolarów i to pewnie te inwestycje będą spadkiem po Expo. Wybudowano dodatkowe terminale lotnicze, tunele, stworzono nowe parki i poszerzono miejskie arterie. Po rozbudowie szanghajskie metro z 11 liniami o łącznej długości 420 km plasuje się na trzecim miejscu na świecie, zaraz po metrze w Nowym Jorku i Londynie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rozmach i przepych - Expo 2010
Komentarze (2)
L
liwko
12 maja 2010, 11:00
Cieszą za to pozytywne opinie o polskiej ekspozycji i to, że nasz pawilon cieszy się dużym zainteresowaniem, chociaż podobno na razie ogólna frekwencja na Expo jest wyraźnie niższa od przewidywanej przez organizatorów.
JS
john smith
11 maja 2010, 20:40
Chciałem przypomnieć, że o Expo 2010 walczył Wrocław. Patrząc na to, co zrobiły Chiny, a co robimy my w ramach Euro 2012... ehh szkoda słów. p.s. hymnem starań o expo 2010 we Wrocławiu była piosenka Shakin Dudi - "Mam dwie lewe ręce" - prorocze