70 lat żył w żelaznym płucu. Wygrał walkę z polio, ale przegrał z covidem
Dziś świat obiegła informacja o śmierci ostatniej osoby, która po epidemii polio w latach 50. korzystała z żelaznego płuca. Paul Alexander zmarł 11 marca w wieku 78 lat, a zdecydowaną większość, bo ponad 70 lat swojego życia spędził w żelaznym płucu, urządzeniu, które umożliwiało mu przeżycie.
Ogromna determinacja by powrócić do życia
Paul Alexander urodził się w 1946 roku, jednak nie długo było mu dane cieszyć się sprawnością. Już jako sześciolatek zachorował na polio, w samym środku epidemii choroby. W ciężkim stanie trafił do szpitala, a jego życie udało się uratować dzięki tracheotomii. Przez powikłania jakie spowodowała choroba był zmuszony do korzystania z maszyny nazywanej żelaznym płucem, która umożliwiała mu oddychanie.
Mimo traumy jakiej doznał, mężczyzna nie poddał się. Poświęcił wiele godzin na naukę skomplikowanej techniki oddychania nazywanej oddychaniem językowo gardłowym, co umożliwiło mu opuszczanie żelaznego płuca na początkowo krótki, później dłuższy, okres czasu. Skończył nawet studia prawnicze i uzyskał tytuł doktora nauk prawnych w 1984 roku. Był również pierwszą osobą, która ukończyła szkołę średnią w Dallas bez fizycznej obecności na zajęciach.
W kwietniu 2020 r. z pomocą przyjaciela opublikował książkę, w której zawarł swoje wspomnienia - „Trzy minuty dla psa: moje życie w żelaznym płucu ”.
Tiktoker w żelaznym płucu
Historię Paula świat poznał bliżej dzięki jego profilowi na TikToku, na którym odpowiadał na pytania internautów, dzielił się swoimi wspomnieniami i informował o stanie swojego zdrowia.
Również z jego social mediów dowiedzieliśmy się o pogorszeniu stanu zdrowia „Polio Paula”, to właśnie tam jego młody współpracownik poinformował fanów, że wykryto u niego COVID-19.
Na leczenie mężczyzny otworzono nawet zbiórkę, jednak jej organizatorzy 13 marca przekazali, że 78-latek zmarł w szpitalu 11marca, na skutek zarażenia koronawirusem.
Skomentuj artykuł