Bogacze, kryminaliści, byli szpiedzy i żołnierze. Co ich łączy?
Rosjanie znali amerykańskie prywatne firmy wojskowe, nie były one jednak dla nich inspiracją. Poza tym jankesi zajmowali się tylko ochroną VIP-ów, a to było za mało. Spadochroniarz Eeben Barlow z dawnego RPA wzbudzał jednak szacunek - opisuje Zbigniew Parafianowicz w książce "Prywatne armie świata. Czyli jak wyglądają współczesne konflikty".
„Byłem zaszczycony, gdy zaproszono mnie jako panelistę na 14. Międzynarodowe Forum Ekonomiczne w Petersburgu. Forum wspiera prezydent Władimir Putin, sam też bierze w nim udział” – pisał na swoim blogu Eeben Barlow, spadochroniarz z okresu apartheidu, szef prywatnej firmy wojskowej, wpływowy biznesmen z branży militarnej.
Barlow opowiada o Rosji z fascynacją, za to o Forum z kokieteryjnym rozczarowaniem. Chwaląc współpanelistów, przekonuje jednocześnie, że zbyt wiele uwagi poświęcono technologiom i słownictwu opisującemu współczesność, a zbyt mało prozie życia, czyli przygotowaniu żołnierzy do walki. Ta szczerość musiała się spodobać w rosyjskim ministerstwie obrony.
To właśnie wystąpienie Barlowa podczas Forum i doniesienia na temat sukcesów jego firmy w Afryce były impulsem do zaprojektowania tego, co później świat nazwał Grupą Wagnera. Rosyjscy oficerowie fascynowali się Barlowem, jego bezpretensjonalnym podejściem do wojny, konserwatywnym myśleniem o przygotowaniu żołnierzy, przyjmowaniem zleceń i wreszcie skutecznością.
Rosjanie znali już wtedy amerykańskie prywatne firmy wojskowe, nie były one jednak dla nich inspiracją. Poza tym jankesi zajmowali się tylko ochroną VIP-ów, a to było za mało. Spadochroniarz z dawnego RPA wzbudzał szacunek.
Barlow i jego firma zainstalowali się w co najmniej 30 państwach Afryki. Już po kilku latach pracy postrzegano Executive Outcomes jako wzór prywatnej armii w wersji premium, oferującej usługi z najwyższej półki. Zarządzano firmą, która była wojskiem, linią lotniczą, firmą doradczą, korporacją specjalistów od księgowości i rejestrowania przedsiębiorstw w rajach podatkowych oraz wywiadem o zasięgu globalnym.
Grupa Wagnera – czy też cała konfederacja podobnych do niej firm – przedefiniowały rolę najemnika. Do tej pory to był tylko biznes. Od dekad świadczono usługi wojskowe i prywatyzowano wojnę za pośrednictwem przedsiębiorstw z Europy, USA czy Południowej Afryki. Traktowano ich jednak tylko jako podwykonawców.
Władimir Putin wywrócił stolik. Podobnie jak od oligarchów i świata przestępczego, tak i od grup wojskowych oczekiwał włączenia się w budowanie nowej Rosji. Oczekiwał, że ich praca będzie miała „wymiar państwowy”. Niezależnie od tego, jak rozumiał to pojęcie prezydent. Mark Galeotti, znawca Wschodu i właściciel firmy Mayak Intelligence, tę specyficzną symbiozę określił mianem kryminternu – związku bogaczy, kryminalistów, byłych szpiegów i żołnierzy, który działa na rzecz państwa. Grupa Wagnera i cała rzesza podobnych do niej przedsiębiorstw doskonale w ten schemat się wpisały.
Skomentuj artykuł