Challenge Cup: Szczęśliwy awans MMTS
W pierwszej połowie goście dotrzymywali jeszcze kroku gospodarzom, ale po przerwie dały o sobie znać braki kondycyjne i kadrowe. Kwidzynianie, którzy pojechali do Rumunii bez czterech kontuzjowanych zawodników, roztrwonili całą przewagę z pierwszego meczu i niewiele brakowało, aby pożegnali się z pucharowymi rozgrywkami.
W ostatniej minucie w posiadaniu piłki byli gospodarze, ale tym razem nie zdołali powiększyć przewagi do 13 trafień. W ekipie MMTS zabrakło z pewnością bramek Adriana Nogowskiego i Roberta Orzechowskiego, którzy w pierwszym spotkaniu byli najskuteczniejszymi piłkarzami swojego zespołu. Wtedy rzucili 13 goli, a w rewanżu zaledwie dwa.
Remigiusz Grodecki (kierownik zespołu): Na naszą dyspozycję z pewnością miał wpływ fakt, że w środę pokonaliśmy w Zabrzu Powen, a po tym spotkaniu czekała nas jeszcze licząca 1000 km podróż autokarem do Rumunii. W sumie w ciągu dwóch tygodni rozegraliśmy pięć meczów. W drugiej połowie chłopcy nie wytrzymali kondycyjnie tego maratonu. Po przerwie, kiedy gospodarze wypracowali sobie 9-bramkową przewagę, swoje trzy grosze starali się dorzucić sędziowie, wydając wiele niekorzystnych dla nas decyzji. Arbitrzy faworyzowali rywali zwłaszcza w ostatniej minucie, kiedy nie odgwizdali dwóch ewidentnych fauli Rumunów w ataku. Na szczęście pomimo tych niesprzyjających okoliczności wszystko zakończyło się dla nas pomyślnie.
Skomentuj artykuł