Dlaczego niektórym chamstwo uchodzi na sucho?
Od chwili obrzydliwej pogawędki (nie można jej inaczej nazwać) celebrytów Figurskiego i Wojewódzkiego na falach radia Eska, w którym wyrażali swoje brudne myśli o gwałceniu Ukraińskich kobiet, sprzątających w bogatych polskich domach, wielu facetów pracujących w mediach broniło ich zażarcie. Podkreślam, że byli to sami faceci, a ci bardziej skłonni są do seksistowskich zachowań i postaw. Usprawiedliwiali obu, a nawet oburzali się na opinię publiczną, która protestowała przeciwko pogardzie dla ukraińskich kobiet. Zarzucali opinii publicznej, że dusi wolność słowa.
Oto trzy przykłady. Tomasz Lis bronił Wojewódzkiego, bo - jak twierdził - "grzecznych miernot jest bez liku", a on - Wojewódzki - jest jeden. "Jest błyskotliwy i fajnie błaznuje". Po czym upomniał obu w paternalistycznym tonie jak dobry tatuś: "Tym razem błaznowaliście niefajnie". Taki błyskotliwy, inteligentny i medialny Lis nie zauważył, że niegrzecznych moralnych miernot nie brakuje, a może jest ich nawet więcej.
Podziwiam "szczerość" wypowiedzi o Wojewódzkim i Figurskim Jarosława Kuźniara, dziennikarza TVN24. Pisał, że w mediach winna istnieć wolność wyrażania każdej opinii, nawet kontrowersyjnej. "Wolność słowa nie ma granic. Może je wyznaczyć tylko sąd. Lub szef. […] Kiedy jednak granice wyznacza opinia publiczna, to znak, że dulszczyzna w narodzie nie ginie". "Lub szef…".. i kto tu reprezentuje dulszczyznę. Kuźniar, zarzucając ją całej opinii publicznej, sam dokonuje samoograniczenia wolności słowa ze względu… na swojego szefa [czytaj: pracę u niego i jego pieniążki]. Całe społeczeństwo jest bezmyślne, kołtuńskie, mieszczańskie, ale opinie szefa, który daje pracę, są zawsze prawdziwe, postępowe i mądre. Po prostu święte. Oto przykład wolności słowa w mediach i samodzielności myślenia. Taż za komuny było identycznie...
Jan Hartman, profesor UJ, jako człowiek wykształcony tłumaczy kilku milionom polskich prostaków i nieuków, którzy nic nie rozumieją z tego, co dzieje się w mediach, że Wojewódzki i Figurski "naśmiewali się z warszawskich nuworyszy, zatrudniających Ukrainki i traktujących je często obcesowo i wzgardliwie. MSZ Ukrainy mógłby im podziękować, ale obowiązku nie miał". Niesamowite! Szok! Naprawdę trudno uwierzyć, że MSZ Ukrainy nie wpadł na taki prosty pomysł, by nagrodzić Wojewódzkiego i Figurskiego za obronę ukraińskich sprzątaczek. Profesor winien złożyć, i to w trybie pilnym, wniosek o przyznanie dwóm gwiazdorom Orderu Złotej Gwiazdy Bohaterów Ukrainy.
Kobiety są zdecydowanie bardziej krytyczne w swych opiniach. Ich zdaniem obaj panowie obrazili nie tylko Ukrainki, ale po prostu kobiety. Monika Olejnik pisze, że "Kuba obraził kobiety i zamiast od razu uderzyć się w piersi, mówi, że jego audycja jest nie dla każdego. […] Szkoda, że Kuba nic nie rozumie, bo Figurski nigdy niczego nie rozumiał". Natomiast Dorota Zawadzka pisała: "Po raz kolejny [Wojewódzki i Figurski] dali pokaz chamstwa i braku szacunku, graniczącego z pogardą, tym razem w stosunku do kobiet z Ukrainy. Jak to możliwe, by tacy dwaj pajace wygłaszali na antenie radia poglądy wlewające mizogińskie i seksistowskie pomysły w głowy młodych słuchaczy. Pora powiedzieć dość. […] Wolność słowa to nie jest przyzwolenie na chamstwo i język nienawiści i pogardy. […] Dlaczego niektórym chamstwo uchodzi na sucho?".
Skomentuj artykuł