Egipt - turystyczna atrakcja z problemami

(fot. archer10 (Dennis) / flickr.com / CC By)
PAP / drr

Topniejące rezerwy dewizowe, rosnące bezrobocie, wysoka inflacja, przy tym brak stabilności politycznej pozwalającej na rozwój kraju. Tak w ponad dwa lata po obaleniu rządzącego twardą ręką Hosniego Mubaraka wygląda gospodarka Egiptu.

Kraj nad Nilem, w którym Polacy stanowią jedną z ważniejszych grup turystów (w 2010 r. Egipt odwiedziło 14,7 mln osób, w tym 600 tys. Polaków, a w 2009 r. było to 9,8 mln ludzi - w tym 400 tys. Polaków - PAP) "zatrząsł" się na początku 2011 r. po arabskiej wiośnie ogarniającej kolejne państwa Północnej Afryki.

Egipcjanie nie chcąc być gorsi od Tunezyjczyków wyszli na ulicę domagając się oddania władzy przez rządzącego od 30 lat w Kairze prezydenta Mubaraka. Protesty uliczne odniosły sukces, ale cena, którą od tego czasu płaci egipska gospodarka, jest wysoka. Kraj zmaga się z głębokim kryzysem gospodarczym i finansowym.

W 2011 r. rosnące dotąd w tempie ok. 5-7 proc. PKB spadło poniżej 2 proc. i od tego czasu utrzymuje się na tym poziomie. Zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że Egipt był uznany przez Bank Światowy za najlepiej rozwijający się kraj w 2008 r.; wielokrotnie klasyfikowany był też w gronie 10 wiodących gospodarek.

Protesty i niepokoje w czasie i po rewolucji z 2011 r. doprowadziły do tego, że w roku finansowym 2010/11 wzrost PKB wyniósł 1,8 proc. - było to najmniejsze tempo wzrostu od 1992 roku. (W Egipcie, inaczej niż krajach europejskich, rok fiskalny trwa od 1 lipca do 30 czerwca).

Spadły też zyski z turystyki, która odpowiada za ok. jedną dziesiątą PKB kraju. Przychody z niej spadły z ok. 12,5 mld dol. w 2010 r. do 8,8 mld dol. w 2011 r. Przed rewolucją w egipskiej turystyce zatrudnionych było ponad 4 mln ludzi.

"Nasze zagraniczne dochody pochodzą z eksportu ropy i gazu, obsługi Kanału Sueskiego, turystyki, która jest jedną z najważniejszych gałęzi gospodarki, eksportu oraz od pracowników egipskich zatrudnionych za granicą. To pięć głównych +silników+ zapewniających nam rezerwy. Po rewolucji w każdym z tych sektorów nastąpiło pogorszenie z wyjątkiem obsługi Kanału Sueskiego" - powiedział PAP Prezes Egipsko Polskiego Stowarzyszenia Biznesmenów Medhat El Kaissy.

Arabska wiosna w Egipcie przyniosła też zmniejszenie się inwestycji i znaczny wzrost deficytu budżetowego kraju. Od stycznia 2011 r. rezerwy dolarowe kraju spadały o 2 mld dol. miesięcznie, by w styczniu 2012 r. wynieść 16,4 mld dol., połowę tego co rok wcześniej. Obecnie rezerwy dewizowe kraju wynoszą zaledwie nieco ponad jedną trzecią ich kwoty sprzed rewolucji.

Według przewidywań Międzynarodowego Funduszu Walutowego w roku finansowym 2013/2014 inflacja w Egipcie sięgnie prawie 14 procent. Bezrobocie, które przed rewolucją wynosiło 9 proc. osiągnęło już 13 proc, zaś rosnący deficyt budżetowy 10,9 proc. PKB.

Od miesięcy trwają rozmowy MFW z władzami Egiptu na temat pożyczki o wartości 4,8 mld dolarów. Fundusz domaga się realizacji polityk naprawczych, ograniczenia subsydiów i innych reform, by wypłacić środki. "Porozumienie z MFW wzmocniłoby zaufanie inwestor

ów i pomogłoby rozwiązać problemy gospodarcze kraju" - pisał niedawno Reuters.

Zdaniem El Kaissyego rządowe dopłaty do energii, paliw, a nawet żywności są problemem, jednak nie sposób ich zlikwidować z dnia na dzień. Wprowadzone subsydia miały pomagać gospodarstwom z niższymi dochodami, jednak w efekcie okazały się przekleństwem pustoszącym budżet i

sprawiającymi, że ludność nie oszczędza energii.

"Jesteśmy krajem o gorącym klimacie. Latem klimatyzacja pracuje w każdym domu, w każdym pokoju. To powoduje problemy z zaopatrzeniem w energię. Potrzebne są zmiany w przyzwyczajeniach ludzi dot. konsumpcji energii, ale nie da się tego zrobić bez likwidacji subsydiów" - uważa El Kaissy.

Porozumienie z MFW obejmuje stopniową reformę subsydiów paliwowych, które "zjadają" 21 proc. egipskiego budżetu, co odpowiada 12 proc. PKB tego kraju. Na początku roku władze wprowadziły już podwyżki cen paliw i taryf energetycznych dla sektora przemysłowego, co było pierwszą fazą reform energetycznych subsydiów. Co jednak wpływa korzystnie na finanse budżetu, w połączeniu z osłabieniem się waluty przynosi wzrost inflacji; w tej chwili już do wartości dwucyfrowych.

Brak porozumienia z MFW, a także opóźnienia w realizacji planu reformy finansów wpływają na dalsze pogorszenie się deficytu budżetowego w roku finansowym 2012/2013.

Sytuacji egipskiej ekonomii nie poprawia też brak stabilności politycznej. Wprawdzie niecałe dwa lata po rewolucji, w grudniu 2012 r. udało się przyjąć konstytucję, ale wywołuje ona kontrowersje, m.in. dlatego, że za źródło prawa uznaje szariat, a islam za religię państwową. Rządzące islamistyczne Bractwo Muzułmańskie oraz wywodzący się z niego prezydent Mohammed Mursi musiało przełknąć gorzką pigułkę, gdy Trybunał Administracyjny unieważnił w marcu dekret głowy państwa w sprawie terminu wyborów.

Zgodnie z nową konstytucją Egiptu izba wyższa parlamentu dysponuje pełnią władzy ustawodawczej do czasu wyłonienia w nowej izby niższej. Wybory do niej, który miały się odbyć w kwietniu, teraz najwcześniej będą przeprowadzone w drugiej połowie 2013 r.

W czerwcu 2012 r. Trybunał Konstytucyjny w Egipcie orzekł, że przeprowadzone ponad pół roku wcześniej wybory parlamentarne były niezgodne z konstytucją, gdyż nie zapewniały równych szans kandydatom niezależnym. Zanegował jednocześnie legalność mandatów około jednej trzeciej deputowanych, reprezentujących w większości islamistyczne Bractwo Muzułmańskie.

Szef Egipsko Polskiego Stowarzyszenia Biznesmenów chciałby, by do jego kraju zawitała misja gospodarcza z Polski. Ale - jak podkreśla w rozmowie z PAP - trzeba na to poczekać, aż w sytuacja w jego kraju ustabilizuje się. "W gospodarce Egiptu są rezerwy, kraj może się szybko rozwijać, można do nas przenosić produkcję z krajów europejskich, ale potrzebujemy stabilności" - zaznaczył.

Podobnie uważa Mohamed El-Erian dyrektor generalny PIMCO, największego na świecie funduszu inwestycyjnego. W analizie dla think-tanku Project Syndicate, El-Erian ocenił, że Egipt dysponuje wszystkimi składnikami, jakie są potrzebne do przywrócenia stabilności gospodarczej i finansowej: zasobami, ludźmi, dynamizmem, przedsiębiorczością, odpowiednim położeniem oraz powiązaniami regionalnymi i globalnymi. Jedyne czego potrzeba teraz krajowi to zapewnieniu przez rząd odpowiednich warunków do uruchomienia "silników" odżywienia gospodarczego.

Polacy bardzo chętnie wybierają Egipt na miejsce swojego wypoczynku. Minister turystyki Egiptu Mohammed Hiszam Abbas Zazu w październiku ub.r. mówił w rozmowie z PAP, że władze Egiptu chcą, aby ok. milion Polaków rocznie odwiedzało ten kraj. Podkreślał, że po rewolucji sytuacja w jego kraju się ustabilizowała i odwiedzający Egipt mogą czuć się bezpiecznie. "Polska jest na liście priorytetowych krajów, do których egipskie ministerstwo turystyki chce dotrzeć z ofertą" - mówił.

Najpopularniejszymi kierunkami wśród naszych rodaków są Szarm el-Szejk i Hurgada.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Egipt - turystyczna atrakcja z problemami
Komentarze (5)
Jadwiga Krywult
27 maja 2013, 08:15
Polacy  nie powinni jechać do kraju gdzie są prześladowani wyznawcy religii chrześcijańskiej.  Będzie to znak sprzeciwu! Masz rację. A naczelny katolik kraju Jarosław K. zachwala wczasy w Egipcie.
T
Turysta
26 maja 2013, 22:05
Milionom Polaków Egipt kojarzy się z wakacjami nad ciepłym morzem. Ale wysokie ogrodzenia kurortów odcinają turystów od ponurej rzeczywistości, w której trwa dyskryminacja i przemoc wobec chrześcijan – mówi ks. Waldemar Cisło, dyrektor sekcji polskiej Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie
C
Chrześcijanin
26 maja 2013, 22:03
Po serii krwawych ataków na koptów w 2011 roku – zamachy bombowe na świątynie, ataki na klasztory i wioski koptyjskie – z Egiptu wyjechało 200 tysięcy chrześcijan, a sytuacja się nie poprawia. Dochodzi do ataków, a także morderstw chrześcijan, podpalane są ich domy i sklepy. Nie dalej niż kilkanaście dni temu grupa radykalnych salafitów (muzułmański ruch religijny i polityczny) wtargnęła do jednej z koptyjskich świątyń w rejonie delty Nilu, gdzie wywiesiła transparent z informacją o przemianowaniu kościoła na meczet. W marcu w Górnym Egipcie liczący półtora tysiąca tłum muzułmanów, uzbrojonych w maczety, noże i kije, zaatakował trzy siostry zakonne. Kobietom uwięzionym w budynku szkoły, gdzie uczyły, grożono spaleniem żywcem. Jak donosi ekumeniczna organizacja Open Doors, której celem jest pomoc prześladowanym chrześcijanom, wezwanie do ataku na zakonnice padło z trzech meczetów. – Ataki fizyczne na chrześcijan nie są w Egipcie zjawiskiem nowym, ale nowe jest to, że do pogromów nawołuje się z meczetów – mówi Tomasz Korczyński z Open Doors. –
K
Katolik
26 maja 2013, 21:48
Polacy  nie powinni jechać do kraju gdzie są prześladowani wyznawcy religii chrześcijańskiej.  Będzie to znak sprzeciwu!
jazmig jazmig
26 maja 2013, 19:21
Zachciało się im demokracji, no to ją mają.