Generał chińskiej armii: Zmiażdżymy każde obce wtargnięcie na nasze terytorium
Generał chińskiej armii stanowczo zapowiedział, że Chiny są gotowe bronić swojej suwerenności na Morzu Południowochińskim, grożąc reakcją na każde zagrożenie, zwłaszcza ze strony Stanów Zjednoczonych.
Podczas trwającego trzy dni Forum Xiangshan w Pekinie generał porucznik Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, He Lei, ostro wypowiedział się na temat sytuacji na Morzu Południowochińskim, wyraźnie zaznaczając, że Chiny są gotowe "zmiażdżyć każde obce wtargnięcie" na swoje terytorium. Przemówienie generała miało na celu podkreślenie determinacji Pekinu do ochrony swoich interesów w regionie, w obliczu rosnących napięć międzynarodowych.
- Mamy nadzieję, że Morze Południowochińskie pozostanie morzem pokoju, ale jeśli Stany Zjednoczone lub ich sojusznicy znajdą się na linii frontu, nie zawahamy się - oświadczył He Lei, dodając, że Chiny są gotowe bronić swoich suwerennych praw za wszelką cenę. Generał podkreślił, że Pekin nie zamierza tolerować żadnych zagrożeń dla swojego terytorium, niezależnie od tego, skąd by one pochodziły.
Morze Południowochińskie, kluczowy punkt strategiczny i gospodarczy, jest od lat źródłem napięć w regionie Indo-Pacyfiku. Chiny roszczą sobie prawo do niemal całego akwenu, co budzi sprzeciw wielu krajów, takich jak Tajwan, Filipiny, Malezja i Indonezja. Konflikt zyskał na intensywności w 2016 roku, kiedy to Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy w Hadze jednoznacznie odrzucił chińskie roszczenia, uznając je za niezgodne z prawem międzynarodowym. Mimo to, Pekin konsekwentnie ignoruje to orzeczenie, rozbudowując swoje wpływy w regionie poprzez budowę sztucznych wysp i wzmocnienie obecności militarnej.
Napięcia na Morzu Południowochińskim pogłębiają się również w kontekście zacieśniających się relacji pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Filipinami. Oba kraje łączy traktat o wzajemnej obronie z lat 50. XX wieku, który regularnie przypomina Pekinowi o obecności amerykańskich interesów w regionie. W lipcu 2023 roku Waszyngton ogłosił przeznaczenie 500 milionów dolarów na wsparcie wojskowe dla Manili, co wzbudziło w Pekinie szczególny niepokój. Manila, która udostępniła swoje bazy wojskowe amerykańskim siłom zbrojnym, jest kluczowym partnerem USA w regionie Indo-Pacyfiku.
- Każda współpraca amerykańsko-filipińska, szczególnie w aspekcie militarnym, jest postrzegana przez Chiny jako zagrożenie dla stabilności regionu - podkreślił He Lei, wyrażając sprzeciw wobec rosnącej obecności wojskowej USA w regionie.
Mimo ostrych słów, generał He Lei podkreślił, że Chiny widzą wartość w ponownym otwarciu kanałów komunikacyjnych pomiędzy siłami zbrojnymi Chin i Stanów Zjednoczonych. - Komunikacja jest kluczowa, aby uniknąć błędnych ocen i ryzyka niezamierzonych konfliktów - przyznał generał. Choć Pekin nie zamierza rezygnować z obrony swoich interesów, otwartość na dialog może sugerować, że Chiny dążą do stabilizacji sytuacji w regionie na własnych warunkach.
Forum Xiangshan, które stało się sceną tych ostrych wypowiedzi, uznawane jest za chińską odpowiedź na prestiżowe forum Shangri-La Dialogue, organizowane w Singapurze. Wydarzenie to, poświęcone kwestiom bezpieczeństwa w Azji i Pacyfiku, gromadzi wojskowych oraz ekspertów z całego świata, stając się areną dyskusji nad przyszłością regionu, który staje się coraz bardziej niestabilny.
Chiny, jako kluczowy gracz na arenie międzynarodowej, poprzez takie wydarzenia jak Forum Xiangshan, starają się podkreślić swoją rosnącą rolę w kształtowaniu porządku regionalnego. Jednocześnie, Pekin wysyła jasny sygnał - każda ingerencja w chińskie interesy na Morzu Południowochińskim spotka się z ostrą reakcją.
Podczas gdy Pekin pokazuje swoją determinację do obrony terytorium, Stany Zjednoczone i ich sojusznicy, w tym Filipiny, zacieśniają współpracę militarną, co może prowadzić do dalszej eskalacji napięć.
Źródło: PAP / jh
Skomentuj artykuł