Ground Zero nadal w płomieniach

Zobacz galerię
Przeciwnicy i zwolennicy budowy meczetu w pobliżu Ground Zero (fot. EPA/Gino Domenico)
Z Nowego Jorku Bożena Wałach / DEON.pl

Spór o budowę meczetu w sąsiedztwie Ground Zero zdominował dziewiątą rocznicę zamachu z 11 września 2001 roku. Krążąc w tym dniu po Manhattanie nie można oprzeć się wrażeniu, że nad miastem nadal unosi się dym.

Nazwisko za nazwiskiem. Dziesiątki, setki, tysiące. Każde wyczytywane z osobna. Wydaje się, że ta swoista litania będzie trwać w nieskończoność. Po dziewięciu latach Ameryka wciąż pamięta i czci pamięć ofiar. Spoglądam na dwa kwadratowe wgłębienia pośrodku placu – ślady po wieżach.

DEON.PL POLECA

Rozglądam się wokół i próbuję w wyobraźni ulokować tam meczet. Gdzie dokładnie miałby stanąć? Jak wyglądałby pośród otaczających miejsce tragedii wieżowców? - Ale dlaczego? Dlaczego bezcześcić pamięć ofiar i ranić uczucia ich bliskch? – dociera do mnie głos stojącej obok staruszki. Trzęsącymi się dłońmi, w których kurczowo trzyma czerwone kwiaty, wskazuje na grupę młodych ludzi z transparentami: "Nie dla meczetu koło WTC". "Nigdy nie przebaczymy, nigdy nie zapomnimy!". - Gdybym była młodsza, protestowałabym tak, jak oni – mówi z przekonaniem. - Przecież każde inne miejsce, tylko nie TO! Łzy w oczach nie pozwalają jej mówić dalej. - Przynoszę je co roku – dodaje cicho spoglądając na swoje kwiaty. - I będę przynosić póki mi sił starczy.

- Scalimy z powrotem tę linię horyzontu – obiecywał burmistrz Giuliani, gdy stał pośród ruin WTC zaledwie kilka godzin po zamachach. Obiecywał też, że te doświadczenia uczynią Amerykę jeszcze silniejszą. Niestety spór o meczet, który od kilku miesięcy rozgrzewa Amerykanów do czerwoności, karze w to powątpiewać. Tragedia, która kiedyś zjednoczyłą Amerykanów we wspólnym smutku, dziś boleśnie dzieli, nabrzmiewa politycznymi i religijnymi konfliktami. Napięcie jakie wywołuje dyskusja o budwie meczetu nadała tegorocznym obchodom rocznicowym bolesny rys. Wielokulturowość i tolerancja, którymi od zawsze chełpiła się Ameryka, wydają się ją raczej przygniatać i pętać. - Czy my wpadliśmy w jakiś zaczarowany krąg, w którym kłaniamy się sobie nawzajem i udajemy, że nikt nas nie policzkuje. Dusimy się swoją poprawnością polityczną – mówi Jason Carrol z organizacji sprzeciwiającej się budowie meczetu w pobliżu WTC.

Pomysł budowy meczetu to wspólno dziecko dwóch organizacji: American Society for Muslim Advancement i Cordoba Initiative. Obie działają na rzecz poprawy relacji wyznawców islamu z zachodnim społeczeństwem. Inicjatywę mocno popiera nowojorski imam Feisal Abdul Rauf (zaliczany do przedstawicieli umiarkowanego islamu, pełni funkcję przewoniczącego Cordoba Initiative). Jego żona, daisy Kahn, równie mocno wspierająca projekt, tak tłumaczyła jego sens: - 11 września to także nasza tragedia, w stopniu nie mniejszym niż nowojorczyków. Jako amerykańscy muzułmanie odczuwamy szczególną odpowiedzialność. Ta tragedia wydarzyła się pod sztandarem naszej religii. Zależy nam, by tych, którzy tego dokonali, zdyskredytować i pokazać, że naszą religię źle odczytali.

Ta argumentacja w niewielkim stopniu przekonuje Amerykanów. Z sondażu przeprowadzonego przez tygodnik "Time" wynika, że tylko jedna czwarta pytanych popiera budowę meczetu. Natomiast aż 61 proc. mówi pomysłowi zdecydowane NIE. 44 proc. respondentów uważa, że obrażałoby to uczucia tych, którzy stracili w tej tragedii najbliższych.

Wielu zarzuca pomysłodawcom projektu arogancję i brak taktu. Jednoznacznie wypowiedział się sam Guliani. Jego zdaniem budowa meczetu w bezpośrednim sąsiedztwie Strefy Zero byłaby zbezczeszczeniem świętego miejsca. Nie jest osamotniony w tej opinii. Równie zdecydowanie wypowiadał się John R. Bolton, były amabsador USA przy ONZ i Geert Wilders, holenderski polityk, który swojego czasu zasłynął próbą zakazania czytania Koranu w swoim kraju - islam określił jako nietolerancyjną "siłę ciemności" i wezwał Amerykę do "wyznaczenia granicy" po to, by Nowy Jork nie stał się "Nową Mekką".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ground Zero nadal w płomieniach
Komentarze (1)
A
Adam
12 września 2010, 10:40
Tak wyraźny znak dla dumy człowieka (te wieże to jakby szczyt cywilizacyjnego rozwolu, swoista wieża Babel), który chce sam rzadzić światem, nie przemówił - znowu się wszystko rozeszło po kościach, nienawiść, bezbrzeżny smutek, wszystko co typowe dla ludzi bez miłosierdzia zwyciężylo.