"Klątwa trwa". Anglicy wracją do domów

(fot. EPA/Siergiej Dolczenko)
PAP / drr

Piłkarska reprezentacja Anglii w poniedziałkowe popołudnie odleciała z krakowskiego lotniska do domu. Dzień wcześniej przegrała - po rzutach karnych - ćwierćfinałowe spotkanie mistrzostw Europy z Włochami.

Niedzielny mecz był rozegrany w Kijowie, ale zawodnicy z Wysp Brytyjskich wrócili po nim jeszcze do Krakowa, gdzie mieszkali w trakcie mistrzostw.

Nim Anglicy wyjechali na lotnisko, ich trener Roy Hodgson spotkał się z dziennikarzami. Starał się robić "dobrą minę do złej gry". Według niego reprezentacja na ME-2012 grała lepiej niż wcześniej (na poprzednim turnieju mistrzowskim), a mimo porażki atmosfera w zespole jest bardzo dobra. - Jednak to zawsze smutne, kiedy przegrywa się po karnych. Jednak trzeba pamiętać, że +jedenastki+ to zawsze loteria. Myśleliśmy, że niedziela to będzie nasz dzień, ale tak się nie stało - dodał Hodgson.

DEON.PL POLECA

Przedstawiciele angielskiej federacji w rozmowie z pracownikami Urzędu Miasta przyznali, że ich piłkarze mieli w Krakowie doskonałe warunki do pracy. - Joanne Budd z biura prasowego federacji powiedziała nam, że atmosferą panującą w Krakowie podczas mistrzostw zachwyceni byli także dziennikarze, którzy przyjechali tutaj w ślad za swoimi zawodnikami - poinformował zastępca dyrektora ds. informacji w Wydziale Informacji, Turystyki i Promocji Miasta Krakowa Filip Szatanik.

Anglicy w trakcie mistrzostw trenowali na stadionie Hutnika w Krakowie-Nowej Hucie, zaś mieszkali hotelu Stary, który jest położony niedaleko Rynku Głównego.

Angielskie media powściągliwie wypowiadają się o niedzielnej porażce po rzutach karnych angielskich piłkarzy z Włochami w ćwierćfinale Euro 2012. Zwracają uwagę, że od 1990 roku w ten sposób zostali wyeliminowani z dużego turnieju już po raz szósty.

"The Daily Mirror" dopisał Stadion Olimpijski w Kijowie do stale powiększającej się listy "obiektów angielskiej zagłady". Wcześniej piłkarze spod znaku trzech lwów przegrywali po karnych w: Turynie (półfinał MŚ 1990 z Niemcami), Londynie na Wembley (półfinał ME 1992 z Niemcami), Saint-Etienne (1/8 finału MŚ 1998 z Argentyną), Lizbonie (ćwierćfinał ME 2004 z Portugalią) oraz Gelsenkirchen (ćwierćfinał MŚ 2006 z Portugalią).

"Po trzykroć przeklęci. Przeznaczona jest im porażka w ostatecznej próbie nerwów jaką są rzuty karne; nie ważne kto jest menedżerem, nie ważne kto wybiegnie na boisko" - podkreślił "The Daily Mirror".

Dziennikarze są zgodni, na boisku lepiej prezentowali się Włosi. W angielskiej ekipie największe pochwały zebrał blok defensywny kierowany przez Johna Terry'ego i bramkarz Joe Hart.

"Bezdyskusyjnie piłkarze Cesarego Prandellego zwyciężyli zasłużenie. Gdyby wygrali Anglicy, byłaby to jedna z największych niesprawiedliwości w historii futbolu" - zwraca uwagę "The Sun". W podobnym tonie na łamach "The Guardian" wypowiedział się Harry Redknapp.

- Włosi mieli co najmniej dwa razy więcej korzystnych okazji do zdobycia bramki niż my. Roy Hodgson wycisnął z tej drużyny wszystko co było możliwe. Piłkarzy na więcej już nie było stać. Oczywiście jest mi smutno, ale to byłoby niesprawiedliwe gdybyśmy wygrali - zaznaczył były trener Tottenhamu Hotspur.

"The Independent" na pocieszenie przytacza słowa jednego z kibiców: "Przynajmniej nie zostaniemy zmiażdżeni przez Niemców w półfinale".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Klątwa trwa". Anglicy wracją do domów
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.