John Sudworth - korespondent BBC, który opisywał obozy reedukacji w chińskim regionie Sinciang, musiał uciec z Pekinu na Tajwan. „Nie ucieknie przed słusznym potępieniem” - taką informację przekazała PAP.
BBC dzięki swojemu korespondentowi przekazywała między innymi relacje kobiet podających się za byłe więźniarki obozów reedukacji w Sinciangu, które twierdziły, że dochodzi tam do systematycznych gwałtów i nękania seksualnego. Opisywała też raporty niemieckiego badacza Adriana Zenza, według których władze dokonują przymusowych aborcji i sterylizacji na muzułmankach. "Praca Johna ujawniła prawdy, których chińskie władze nie chciały pokazywać światu" - oświadczyła stacja.
W związku z tymi doniesieniami niektóre zachodnie firmy odzieżowe zadeklarowały, że nie będą używać bawełny z tego regionu, co doprowadziło do fali bojkotów ich produktów w Chinach.
Sudworth powiedział na antenie BBC Radio 4, że w ostatnich miesiącach nasiliły się groźby chińskich władz pod adresem rozgłośni i jego samego. Obawy o swoje bezpieczeństwo utwierdził przekaz jednego z chińskich dzienników o nazwie „Global Times”, który napisał, że Sudworth „ukrywa się na wyspie Tajwan”, ale „jeśli dalej będzie masowo produkował fake newsy, by atakować i oczerniać Chiny, nie ucieknie przed słusznym potępieniem”.
Komunistyczne władze Chińskiej Republiki Ludowej zaprzeczają zarzutom o łamanie praw człowieka w Sinciangu, określając je jako „największe kłamstwa stulecia”. Twierdzą, że w regionie nie funkcjonują obozy reedukacji, lecz ośrodki kształcenia zawodowego. Utrzymują też, że stanowcza kampania w Sinciangu przynosi dobre efekty w zwalczaniu terroryzmu, separatyzmu i islamskiego radykalizmu.
Źródło: PAP / tkb
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł