Kryzys, zbrodnia i kara

(fot. mcmay/flickr.com)

Sprawiedliwość nakazuje, by ci, którzy zawinili, sami ponosili konsekwencje swoich błędów. Dzięki temu ci, którzy nie przyczynili się do problemów, nie płacą za błędy innych. Ponadto winowajca, czując na własnej skórze konsekwencje swojej nieodpowiedzialności, będzie miał nauczkę na przyszłość i będzie się pilnował.

Póki co, państwa Unii pomagają krajom w kryzysie, przymykając oczy na kwestię karania winowajców. Robią to niewątpliwie w pierwszym rzędzie dlatego, że dla nich samych koszty odejścia, np. Grecji ze strefy Euro byłyby większe niż jej ratowanie. Czy jednak takie rozwiązanie nie jest nagradzaniem błędów z przeszłości i zachęcaniem, by dokładnie to samo powielać w przyszłości? I nie są to tylko etyczne pytania, ale też ekonomiczne. W ekonomii funkcjonuje pojęcie moral hazard, którym określa się ryzyko, że ten, kto nie doświadczy gorzkich rezultatów swoich błędnych decyzji, będzie je powtarzał.

Z podobnymi dylematami Europa zmagała się po obu wojnach światowych. Naturalnym rozwiązaniem było ukaranie Niemców i zmuszenie ich do płacenia reparacji. Takie rozwiązanie przyjęto najpierw po pierwszej wojnie światowej. Niemcy spłacali ogromne rekompensaty wojenne dzięki drukowaniu pieniędzy, co doprowadziło do inflacji, dalej bezrobocia, niepokojów społecznych i dojścia Hitlera do władzy. Czyli sprawiedliwa kara, jaką nałożono na Niemcy, zrujnowała ich i doprowadziła ostatecznie do II wojny światowej.

Po hekatombie nazizmu, chyba trochę zaciskając zęby, zdecydowano jednak, by wspierać odbudowę Niemiec i zacieśniać ekonomiczne powiązania między Niemcami a resztą Europy, oraz ograniczyć reparacje wojenne. W tym przypadku, pomoc pozwoliła Niemcom podnieść z ruin i zbudować stabilny system ekonomiczno-polityczny. Można dyskutować czy to rozwiązanie było sprawiedliwe i czy dało proporcjonalną "nauczkę" narodowi, który był winny zbrodni. Jednak nie sposób polemizować z tym, że owoce takiego podejścia na dłuższą metę okazały się dobre. Skorzystały na tym Niemcy, ale też reszta Europy uzyskała więcej, do czego pewnie by nie doszło, gdyby Niemców ukarano i odizolowano.

Dzisiejsza sytuacja z Grecją, Włochami i pozostałymi krajami pogrążonymi w kryzysie nie jest do końca analogiczna, ale w istocie dotyczy rozstrzygnięcia dwóch fundamentalnych kwestii. Po pierwsze, czy powinno się na starcie przytrzeć nosa winowajcy, czy też pomóc mu wyjść z problemów. Po drugie, należy odpowiedzieć na pytanie, który kierunek przyniesie lepsze efekty dla wszystkich w długofalowej perspektywie.

Decyzja o wspieraniu podupadających gospodarek jest odstąpieniem od karania i przyzwoleniem na to, by same, i do końca, poniosły konsekwencje swoich decyzji. Ale tylko do pewnego stopnia. Bo chociaż finansuje się ich spłatę zadłużenia, umarza jego znaczną część, to jednak nie Grecy, Włosi i Portugalczycy dotkliwie cierpią z powodu obniżonych pensji, wyższego bezrobocia i podniesionych podatków. I tak będzie przez najbliższe lata. Należy jednak mieć nadzieję, że nie przerodzi się to w poważniejsze niż dotychczas niepokoje społeczne. Choć zatem można mieć uzasadnione sprawiedliwością oczekiwanie, że podupadające gospodarki powinny teraz cierpieć za swoje, to jednak decyzja o pomocy jest zgodna z fundamentami, na których powstawała Europa, tj. ładu społecznego, solidarności i niwelowania nierówności. Jest też zgodna z długoterminowym interesem ekonomicznym całej Europy, w tym Polski.

Niezbędnym jednak warunkiem, by ta pomoc rzeczywiście przyniosła korzyści, jest stworzenie zabezpieczeń niedopuszczających do ponawiania podobnych błędów. Niestety, takie obostrzenia nie mogą być jedynie czysto ekonomiczne, ale muszą opierać się na politycznych decyzjach, ograniczających pole manewru "niesfornych" rządów. Na przykład, gdy chodzi o ustalenie wysokości długu państwowego czy deficytu budżetowego. A nie są to sprawy łatwe, bo zmuszają rządy do podjęcia kroków, które nie będą optymalne z punktu widzenia interesów poszczególnych państw. Stoją więc przed nami kolejne dylematy, nad którymi warto i trzeba dyskutować. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kryzys, zbrodnia i kara
Komentarze (6)
V
veritas
9 grudnia 2011, 09:15
Veritas - właśnie o tym piszę! Nie rozumiesz, co to znaczy idealistyczny? Znaczenie słownikowe: idealistyczny - służący wzniosłym ideom, celom, ideałom; bezinteresowny, bezkrytyczny Co jest wzniosłego w podstępnym, bardzo interesownym, wpuszczaniu w maliny całych narodów?
H
HK
9 grudnia 2011, 05:52
Veritas - właśnie o tym piszę! Nie rozumiesz, co to znaczy idealistyczny? To nie znaczy idealny, dobry - to znaczy nie trzymajacy się rzeczywistości takiej, jaką stworzył Bóg, to znaczy wymyślony przez ludzki umysł i nie sprawdzony w realiach ludzkiej kondycji. Żydzi też stworzyli sobie całe tomy uregulowań, dotyczacych tego, jak chce Bóg... a wyszło calkiem po ludzku - nie według woli Boga. I Chrystus musiał to pokazać. Ludzie tworzą różne s w o j e  imperia, które prędzej czy później padają z wielkim hukiem.
V
veritas
8 grudnia 2011, 20:54
Pozostawmy na boku kwestie złej konstrukcji strefy Euro oraz wielokrotnego przymykania oczu na zbyt duże zadłużenie i deficyt poszczególnych krajów Przymykanie oczu?  Większość pożyczek udzielona państwom członkowskim była bandyckim przymuszeniem. Cały ten „kryzys” jest stworzony sztucznie żeby zmusić państwa członkowskie do jeszcze większej integracji pod wspólnym rządem kierowanym przez niewybieralne, niedemokratyczne instytucje, takie jak Komisja Europejska. I o to się prosił ostatnio "nasz minister" Sikorski.
V
veritas
8 grudnia 2011, 20:39
Jeszcze trzeba innych dowodów na to, że socjalizm w formie Unii się nie sprawdza, gdyż się nie może sprawdzić? Jest to system wymyślony, idealistyczny, który chce do swoich zalożeń dopasować rzeczywistość. Że wymyślony, to się zgodzę, ale idealistyczny? Od kiedy brutalny podbój ekonomiczny ma coś wspólnego z ideałami? Zapoznaj się z najnowszą książką Jane Burgermeister "Czwarte imperium". Wyjaśnia tam mechanizmy w jaki sposób ten podbój działa, jak zniewala się całe narody najpierw je zubażając – za pomocą instrumentów giełdowych, ale i prywatnego systemu generacji pieniądza.
H
HK
8 grudnia 2011, 18:05
Jeszcze trzeba innych dowodów na to, że socjalizm w formie Unii się nie sprawdza, gdyż się nie może sprawdzić? Jest to system wymyślony, idealistyczny, który chce do swoich zalożeń dopasować rzeczywistość. Kolejne modyfikacje, poprawki (które już z rzędu?) doprowadziły do tego kryzysu. Wolność jest zastępowana kolejnymi nakazami i tak się chce postepować dalej, az dojdzie sie do całkowitego absurdu  uregulowań. Nie tędy droga w świetle Ewangelii.
8 grudnia 2011, 12:37
 Problem wcale nie polega na karaniu lub niekaraniu za niefrasobliwość w zadłużaniu państw, ale w tym, że realnie biorąc nie da się tych państw uchronić przed skutkami ich niefrasobliwości. Po prostu nie ma na to pieniędzy, jako że praktycznie wszystkie państwa Europy oraz USA są już mocno zadłużone. Dlatego próba ratowania krajw PIGS nie może być skuteczna, ponieważ w tym celu musiałyby się zadłużać mocno kraje, które mają ratować PIGS, a to oznacza efekt śnieżnej kuli i w efekcie upadek wszystkich państw europejskich.