Luxtorpeda i cykliści
Luxtorpeda w umysłach młodych kojarzy się wyłącznie z polską grupą rockową powstałą w 2010 r. z inicjatywy Roberta Friedricha - Litzy, znanego także m.in. ze stworzenia dziecięcej Arki Noego. Dla dzisiejszych 80-latków jest to jedna nazwa pociągu, dumy polskiego kolejnictwa i inżynierów lat 30-tych XX wieku.
Pociąg jechał z Warszawy do Katowic w niespełna 4 godziny, a z Krakowa do Zakopanego 2 godz. i kwadrans - wynik dla naszego PKP nieosiągalny. Niestety, zabierał tylko 54 osoby, a na bilet robotnik musiałby pracować półtora miesiąca.
O pociągu przypomniał tygodnik "wSieci". Tydzień temu zaś "Gość Niedzielny" zamieścił artykuł Tomasza Rożka, "Jak się rozwijać?" Jest w nim ocena polskich inwestycji kolejowych po triumfalnie ogłoszonym zakupie włoskiego superpociągu "Pendolino", który, póki co, bywa holowany na testowe jazdy, a maszyniści uczą się nim ruszać i skutecznie hamować.
Dziwnym zbiegiem okoliczności składy "Pendolino" wyruszą na trasy u progu wyborczego roku 2015. Przypuszczalnie, tak jak przedwojenna Luxtorpeda, będą jednak głównie przewozić pasażerów o zasobnych portfelach, skoro już obecnie pociągi IC są niezmiernie drogie. Chętni na podróż w odległe rejony kraju, ale biedniejsi, będą musieli szukać innych środków komunikacji - na przykład roweru.
Od turystyki rowerowej jednak skutecznie odstraszają zarówno TLK, jak i Przewozy Regionalne. W nielicznych składach z wagonami dla rowerów TLK sprzedaje tylko tyle biletów, ile w przedziale jest specjalnych stojaków, czyli nie więcej niż 4. Nieważne, że chętnych jest więcej. Natomiast w Przewozach Regionalnych, często bilet za rower to podwójna cena biletu pasażera… chyba, że poruszamy się w obrębie niektórych aglomeracji - jak Warszawa - gdzie przewóz jest gratisowy.
Zadzwoniłem w tej sprawie do radia, ale uprzejma pani redaktor z humorem odpowiedziała: czemu Pan narzeka na transport kolejowy? Przecież ma Pan… rower! I tak winni niewydolności kolei są i będą cykliści.
Niedowład kolejowego transportu, jako części infrastruktury komunikacji, jest symbolem powszechniejszego problemu fasadowości komunikowania społecznego w Polsce. Opiniotwórcze media, elity polityczne, eksperci rozlicznych dziedzin zdają się podlegać tak wielkiej alienacji, że w każdym odruchu społecznego niezadowolenia tropią głównie spiski ciemnych sił.
Jako symbol społecznej samoorganizacji można zaś przyjąć szerzący się w Polsce ruch zwany "rowerową masa krytyczną". Uczestnicy co miesiąc przejeżdżają dwuśladami po ulicach miast, promując zdrowy tryb życia i apelując do władz o rozbudowę infrastruktury. Coraz częściej dochodzi do głośnego artykułowania społecznych potrzeb przez różne grupy ludzi, którzy czują się ignorowani przez władze centralne, samorządowe i lokalne, a ostatni tydzień w Warszawie przyniósł na to kolejny przykład. Tylko czekać, kiedy ktoś obwieści, że wszystkim bolączkom społecznym i państwowym winni są… cykliści.
--------------------------------------------------------
Felietony Grzegorza Dobroczyńskiego SJ można usłyszeć w każdą niedzielę w programie Familijna Jedynka w Programie 1 Polskiego Radia.
Grzegorz Dobroczyński SJ - doktor teologii, analityk mediów, od 1991 r. stały współpracownik redakcji katolickich w Polskim Radiu (4 lata jako red. nacz.) i TVP, komentator pielgrzymek Jana Pawła II od 1983 roku (współpraca z ZDF w czasie drugiej pielgrzymki do Polski), obecnie nauczyciel religii w Gimnazjum i Liceum Akademickim w Toruniu.
Skomentuj artykuł