"Ma się dobrych lotników, prawda Polsko?"
Kamil Stoch, mistrz świata z Predazzo i lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w skokach narciarskich, wygrał konkurs na normalnej skoczni w Soczi i zdobył trzeci złoty medal dla Polski w historii zimowych igrzysk olimpijskich.
W tym momencie mam kocioł myśli. Setki, a nawet tysiące myśli. Jestem megaszczęśliwy. Chciałbym podziękować wszystkim, którzy pomogli mi w osiągnięciu tego sukcesu. Te wszystkie osoby wiedzą, o kim mówię - powiedział TVP tuż wygranym konkursie skoków mistrz olimpijski Kamil Stoch. Przyznał, że jeszcze rano nie czuł się najlepiej.
- W samym konkursie czułem się wyjątkowo dobrze. Natomiast kiedy się obudziłem, miałem takie myśli, że nie pójdę w ogóle skakać. Czułem się fatalnie, miałem stan podgorączkowy i mocny ból głowy - powiedział skoczek.
Dodał, że w takich konkursach najważniejsze jest przygotowanie mentalne. - Nie zrobi się nic więcej, niż się umie. A to co się umie też trzeba pokazać. - ocenił.
Kamil Stoch odniósł się także do biało-czerwonej szachownicy, symbolu polskich lotników, którą skoczek ma namalowaną na kasku. - Ten symbol mi pomógł. W końcu ma się tych dobrych lotników, prawda Polsko? - powiedział, patrząc w kamerę.
Stoch przyznał, że będzie się teraz oszczędzać, bo do końca igrzysk dla skoczków zostały jeszcze dwa konkursy. - Nie będziemy szaleć. Robota czeka - podsumował.
Mieszkający w Zębie skoczek, jak sam mówił, powoli "oswajał" olimpijski obiekt. Zrobił to bardzo skutecznie. Zdeklasował rywali w konkursie, uzyskując nad drugim Słoweńcem Peterem Prevcem blisko 13 punktów przewagi.
Po skoku na 105,5 m zdecydowanie prowadził już po pierwszej serii - od drugiego Bardala dzieliło go aż 6,2 pkt. W drugiej ponownie uzyskał najdłuższą odległość - 103,5 m i jeszcze powiększył przewagę nad rywalami. Łącznie uzyskał 278 pkt.
"Skocznia normalna nie należy do najłatwiejszych, więc każda próba na niej była cennym doświadczeniem. Pojawiają się nowe odczucia, albo też utrwalam te z wcześniejszych skoków" - mówił przed konkursem Stoch.
W Whistler na normalnej skoczni olimpijskiej cztery lata temu był 27., a na dużej 14., zaś w drużynie wywalczył szóste miejsce. W Turynie w 2006 roku zajął 5. miejsce w konkursie drużynowym.
Zawodnik WKS Zakopane wygrywając w miniony weekend dwa konkursy PŚ w Willingen odzyskał pozycję lidera klasyfikacji PŚ, którą podczas konkursów w Japonii, pod jego nieobecność, odebrał mu Prevc.
Stoch na nartach zaczął jeździć już jako trzylatek. Pięć lat później zapisał się do klubu LKS Ząb i oddał pierwszy skok. Jak przyznał później, dyscyplina od zawsze go fascynowała i najchętniej oglądał ją w telewizji.
"Mieliśmy jeden kask na trzech. Był za duży i jak go założyłem, spadł mi na nos, więc niewiele widziałem. Ale kilkumetrowy skok ustałem" - wspominał z humorem pierwszy skok.
Gdy miał 12 lat poznał Wielką Krokiew w Zakopanem. Jako przedskoczek w zawodach PŚ w kombinacji norweskiej wylądował na 128. metrze. Tyle nie osiągnął wtedy żaden z dwuboistów.
W 2003 roku zadebiutował w reprezentacji seniorów, a 17 stycznia 2004 w Zakopanem, gdzie urodził się niecałe 17 lat wcześniej, po raz pierwszy wystąpił w zawodach Pucharu Świata i był 49. W 2004 i 2005 wywalczył dwa srebrne medale mistrzostw świata juniorów, ale w konkursach drużynowych.
W dorosłym towarzystwie został zauważony, kiedy 11 lutego 2005 w Pragelato był siódmy w Pucharze Świata. Rok później w tej miejscowości odbyły się konkursy igrzysk w Turynie, ale Stoch zajął odległe miejsca.
Blisko poważnego sukcesu był w MŚ w Libercu w 2009 roku, ale na normalnym obiekcie uplasował się tuż za podium. W 2010 roku cieszył się z trzech zwycięstw w letniej GP, ale zimą nie skakał na miarę wielkiego talentu, jaki widzieli w nim trenerzy i eksperci.
Przełamał się 23 stycznia 2011 na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Został czwartym polskim skoczkiem, który zwyciężył w zawodach PŚ, po Stanisławie Bobaku, Piotrze Fijasie oraz Adamie Małyszu i został naturalnym kandydatem na następcę kończącego powoli karierę "Orła z Wisły". Na początku nie lubił porównań do wielkiego poprzednika, ale teraz ma inne zdanie.
"Kiedyś nie lubiłem pytań o Adama. Dziś porównania do niego traktuję jak życzenia wszystkiego najlepszego. Osiągnąć tyle co on - to byłaby bajka" - powiedział w jednym z wywiadów. Teraz, po olimpijskim konkursie igrzysk w Soczi Małysz przyznał, że chyba oddałby wszystkie swoje medale za ten jeden - złoty.
Po triumfie pod Tatrami szybko przyszły kolejne zwycięstwa w Klingenthal i Planicy, kiedy po raz ostatni w oficjalnych zawodach rywalizował Małysz. Słoweńska Velikanka była symboliczną zmianą warty. W ostatnim konkursie sezonu 2010/11, który był jednocześnie pożegnaniem Małysza, Stoch wygrał, a "Orzeł z Wisły" był trzeci. Stoch przed wejściem na podium ubrany w strój góralski zatańczył zbójnickiego, po czym zdjął kapelusz i ukłonił się przed Małyszem.
Sezon 2012/13 przyniósł mu cztery zwycięstwa w pucharowym cyklu - ponownie w Zakopanem, w Predazzo oraz marcowe w fińskim Kuopio i norweskim Trondheim. We Włoszech na Trampolino Dal Ben w Predazzo lutym 2013 roku zdobył złoto mistrzostw świata.
"Kiedyś ojciec powiedział mi, że trzeba sto razy przegrać, by raz wygrać. Spełniło się. Dziękuję, tato" - przyznał tuż po skoku, który zapewnił mu złoty medal.
Ma obecnie jedenaście zwycięstw w PŚ, a na podium pucharowych zawodów indywidualnych stawał w sumie 23 razy. W tym sezonie był najlepszy czterokrotnie: w niemieckim Titisee-Neustadt (15 grudnia), szwajcarskim Engelbergu tydzień później i dwa razy w niemieckim Willingen (1-2 lutego).
26 stycznia 2013 na mamucie w Vikersund poszybował na odległość 232,5 m. Wspólnie z Piotrem Żyłą jest rekordzistą Polski w długości narciarskiego skoku.
Choć urodził się w stolicy Tatr, to wychowywał się podzakopiańskim Zębie, jednej z najwyżej położonych miejscowości w kraju, gdzie na świat przyszedł m.in. mistrz świata w biegach narciarskich Józef Łuszczek. Niedaleko od niego mieszkał Bobak.
Jak przyznał, był dzieckiem pełnym energii, która na skoczni eksplodowała. Gdy jeden z kolegów nazwał się "torpedą", to Stoch ochrzcił się "rakietą". Później jeden z serwismenów podpisał jego narty "rakieta z Zębu" i przydomek przylgnął do nowego mistrza świata na dobre.
Jest kolejnym utytułowanym absolwentem Zespołu Szkół Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem. Uczyli się w niej m.in. Justyna Kowalczyk, medalistki igrzysk olimpijskich w Vancouver w łyżwiarstwie szybkim oraz tegoroczna wicemistrzyni świata w biathlonie Krystyna Pałka.
W 2012 roku został magistrem wychowania fizycznego, kończąc wcześniej krakowską AWF. Jego wielką pasją są szybowce. W styczniu zajął drugie miejsce, za Justyną Kowalczyk, w 79. plebiscycie "Przeglądu Sportowego" i TVP na najlepszego sportowca Polski 2013 roku.
Sylwetka: Kamil Stoch urodzony 25.05.1987 w Zakopanem Wzrost: 173 cm Waga: 52 kg Klub: WKS Zakopane Uczelnia: Akademia Wychowania Fizycznego w Krakowie Największe sukcesy: Igrzyska olimpijskie Turyn 2006 5. miejsce drużynowo Vancouver 2010 6. miejsce drużynowo Soczi 2014 1. miejsce w konkursie indywidualnym na normalnej skoczni Mistrzostwa świata Liberec 2009 4. miejsce w konkursie indywidualnym na normalnej skoczni i w drużynie Oslo 2011 6. miejsce w konkursie indywidualnym na normalnej skoczni Predazzo 2013 1. miejsce w konkursie indywidualnym na dużej skoczni 3. miejsce w drużynie PŚ 3. miejsce w klasyfikacji generalnej 2012/13 Sukcesy młodzieżowe: 1. miejsce mistrzostw świata młodzików (1999) 2. miejsce mistrzostw świata juniorów drużynowo (2004 i 2005)
Skomentuj artykuł