Nareszcie. Po bezbarwnych spotkaniach, w których z boisk w RPA wiało nudą, środowe mecze wynagrodziły dotychczasowe męki kibiców.
Wiele wskazuje, że Helweci przeanalizowali ostatni przedmundialowy sparring Hiszpanów z reprezentacją Polski. A może po prostu trener Szwajcarów Niemiec Ottmar Hitzfeld wykazał o wiele więcej rozsądku od Franciszka Smudy, wszak toczył grę o punkty w mistrzowskim turnieju. Dość, że Hiszpanie - którzy od pierwszych minut narzucili swój styl gry polegający na wymianie wielu podań - natrafili na dobrze zorganizowany mur obronny Szwajcarów. Kiedy już udawało się graczom z Półwyspu Iberyjskiego ominąć zasieki Helwetów, na drodze zmierzającej do siatki piłki stawał Diego Benaglio. A gdy i bramkarz nie mógł już wiele poradzić - Hiszpanie sami odbierali sobie szanse na gola - jak choćby David Villa w 45. minucie spotkania. Przyczajeni Szwajcarzy swoich szans szukali w nielicznych stałych fragmentach gry i czekali na jedną jedyną udaną akcję, przypadek lub błąd rywali. W pierwszej połowie tylko raz postraszyli Ikera Casillasa - w 26. minucie strzał z rzutu wolnego Reto Zieglera obronił bramkarz Realu Madryt.
Po zmianie stron Hiszpanie od razu ruszyli do natarcia, znów grzesząc nieskutecznością. I właśnie wówczas spełniło się to, o czym śnili kibice drużyny alpejskiego kraju. W 52. minucie kontratak Helwetów zakończył się kotłowaniną w polu karnym Casillasa. W zamieszaniu największym sprytem wykazał się Gelson Fernandes, z bliska pakując piłkę do siatki. 1:0 dla Szwajcarii, kto by się spodziewał?
Hiszpanie po stracie bramki wściekle zaatakowali, ale wciąż bez efektu. Strzały Villi i Gerarda Pique bronił Benaglio, po atomowym kopnięciu Alonso w sukurs bramkarzowi przyszła poprzeczka. O niecelnych uderzeniach, które - gdyby trafiły w światło bramki - niechybnie zakończyły by się golem, udanych wyjściach goalkipera do podań, zablokowanych przez obrońców piłkach - pisać nie będziemy. Drużynie z Półwyspu Iberysjkiego nie pomogło nawet wejście na plac Fernando Torresa. Tymczasem w 75. minucie mogło być już 2:0 dla Szwajcarów, ale strzał Erena Derdiyoka zatrzymał się na słupku, a dobitki zablokowali defensorzy Hiszpanii. Podopieczni Vincente Del Bosque do końca rozpaczliwie bili głową w mur obronny coraz bardziej pewnych sukcesu Helwetów, ale sforsować go nie potrafili. Hiszpańska klątwa mistrzostw świata ma się niezmiennie dobrze: "Grają pięknie - jak nigdy, przegrywają - jak zawsze".
Hiszpania - Szwajcaria 0:1 (0:0)
0:1 Gelson Fernandes (52')
W meczu Chile z Hondurasem obie ekipy zagrały z prawdziwą pasją i zaangażowaniem, bez cienia kunktatorstwa. Efekt? Dużo strzałów w kierunku obu bramek, ciekawych zagrań i sztuczek technicznych, przynoszących realną korzyść, nie tylko ładnie wyglądających. A wszystko to w godnym podziwu tempie, praktycznie bez chwili przestoju.
Od pierwszych minut meczu do bardziej zdecydowanych ataków przystąpili faworyzowani Chilijczycy. Już w drugiej minucie, po faulu Wilsona Palaciosa na Jorge Valdivii z rzutu wolnego pod poprzeczkę bramki Hondurasu przymierzył Matias Fernandez, ale bramkarz Noel Valladares przeniósł futbolówkę nad bramką. Piłkarze z Chile częściej przebywali na połowie rywali, którzy groźnie kontratakowali. W 16. minucie z dystansu strzelał Carlos Pavon, ale piłka minęła słupek bramki strzeżonej przez Claudio Bravo. Napór Chilijczyków rósł, aż wreszcie nadeszła 34. minuta. Rodrigo Millar uruchomił na prawej stronie Mauricio Islyę, ten wbiegł z piłką w pole karne i podał wzdłuż linii bramkowej. Usiłujący w ostatniej chwili zapobiec nieszczęściu obrońca Hondurasu wybijał futbolówkę tak nieszczęśliwie, że z bliska nabił nadbiegającego Juana Beausejoura, a piłka wpadła do bramki.
Chilijczycy po zdobyciu bramki nadal przeważali, a nieliczne akcje Hondurasu nie mogły im zrobić krzywdy, choć w samej końcówce pierwszej połowy po rzucie wolnym lecącą pod poprzeczkę piłkę na róg wybił Bravo.
Po zmianie stron jako pierwszy zaatakował Honduras, ale szarżującego na bramkę Edgarda Alvareza na linii pola karnego czystym wślizgiem powstrzymał jeden z chilijskich obrońców. Podopieczni Marcelo Bielsy szybko odzyskali kontrolę nad wydarzeniami na boisku i zepchnęli rywali do obrony. Okazje do zdobycia bramki mieli Mauricio Isla i Alexis Sanchez, a w 65. minucie tylko wspaniała interwencja Valladaresa uchroniła Honduras przed stratą drugiej bramki po strzale z 2. metrów Waldo Ponce.
W samej końcówce gracze Hondurasu odważniej zaatakowali, by doprowadzić do remisu, ale jedynym efektem ich wysiłków były stałe fragmenty gry i niecelne uderzenia z dystansu.
Honduras - Chile 0:1 (0:1)
0:1 Jean Beausejour (34')
Msc. | Zespół | M. | Zw. | R. | Por. | Bramki | Pkt |
1. | Chile | 1 | 1 | 0 | 0 | 1-0 | 3 |
- | Szwajcaria | 1 | 1 | 0 | 0 | 1-0 | 3 |
3. | Hiszpania | 1 | 0 | 0 | 1 | 0-1 | 0 |
- | Honduras | 1 | 0 | 0 | 1 | 0-1 | 0 |
Skomentuj artykuł