Na rok przed Euro

Budowa stadionu PGE Arena Gdańsk (fot. PAP/Adam Warżawa)
ks. Andrzej Jędrzejowski

Problem bezpieczeństwa na stadionach nie został i nie będzie rozwiązany, jeśli - mówiąc w tej irytującej językowej konwencji - „pseudopolitycy” będą wydawali „pseudokibicom” „pseudowojnę” z oczywistymi „pseudoskutkami”. Martwi mnie to, że na rok przed Euro 2012 zbyt wiele spraw jest właśnie takich - pseudo.

Od dziecięcych lat jestem kibicem, zwłaszcza piłki nożnej. Zanim wstąpiłem do seminarium, byłem na prawie każdym ligowym meczu „u siebie” czasami także na wyjazdach. Bywam i teraz, choć coraz rzadziej – nie tylko poziom sportowy mojej drużyny, ale jeszcze bardziej poziom chamstwa, agresji i prymitywizmu na trybunach, zniechęca mnie coraz skuteczniej. Zawstydza i przeraża zdziczenie, które kilka razy pokazali już „nasi” za granicą (zwłaszcza Wilno – kibice Legii i ostatnio Kowno, po meczu reprezentacji) czy choćby w Bydgoszczy po meczu Pucharu Polski.

Z drugiej strony zauważamy ostatnio wyraźniej złożoność kibicowskiego świata, w którym niektórzy upatrują wręcz ostatnich bastionów opierania się totalitaryzmowi poprawności politycznej, patriotyzmu czy samoorganizującego się społeczeństwa obywatelskiego. Myślę, że są to często opinie na wyrost, przesadzone, ale na pewno nie można wrzucać wszystkich kibiców do jednego worka, choćby przez określanie stadionowych bandytów pseudokibicami, co zawsze mnie irytowało. Przecież kogoś, kto kradnie w sklepie, nie nazywa się pseudoklientem, tylko złodziejem. Pijak za kierownicą powodujący śmiertelny wypadek jest przestępca i zabójcą, a nie pseudokierowcą. Nie nazywa się gwałciciela pseudokochankiem, sadysty znęcającego nad żoną i dziećmi pseudomężem czy pseudoojcem, kłusownika pseudomyśliwym, a wandala niszczącego przystanki czy przedział w pociągu pseudopasażerem. Nawet głębokich rezerw niedzielnego rywala reprezentacji Polski nikt nie nazwał pseudoargentyną.

To nie jest tylko kwestia słów. Bardzo często, jeśli słowa są nieadekwatne, nieadekwatne są też działania. Gdyby chuliganów i bandytów rozrabiających w Wilnie, Kownie, Bydgoszczy i wielu innych miejscach nazwano po imieniu, należałoby zastosować adekwatne wobec bandytów i chuliganów środki, czyli ustanowić właściwe, surowe prawo i bezwzględnie je egzekwować. Skoro jednak bandytów i chuliganów nazwano „pseudokibicami”, to pozamykano stadiony, uderzając w kibiców Bogu ducha winnych. Kowal zawinił, a Cygana powiesili. Skuteczność, a skoro już tak sobie to nazywamy to powiedzmy pseudoskuteczność tych działań zobaczyliśmy ostatnio m.in. w Radomiu. Zamknięto stadion na mecz derbowy, wskutek czego zadymy odbyły się na mieście. Policji ściągnięto jeszcze więcej niż zwykle (m.in. z Płocka), koszty większe i straty większe.

Martwię się tylko, że dokładnie na rok przed rozpoczęciem „Euro” zbyt wiele spraw jest jakby „pseudo”. Gdy okazało się, że szumnie zapowiadany ambitny plan autostrad był tylko „pseudoobietnicą” na użytek wyborczej kampanii, rzucono hasło „pseudoatostrad”, czyli dróg ekspresowych; dziś raport NIK alarmuje, że jest poważne zagrożenie, iż wiele odcinków autostrad i dróg ekspresowych nie zostanie na czas ukończonych.

Według tego samego raportu także wiele innych obszarów infrastruktury budzi poważny niepokój. Przedwczesny okazał się też nasz optymizm co do stadionów: Gdańsk, Warszawa i Poznań mają swoje poważne problemy. Może więc nie całkiem bez sensu jest zapisane na transparencie słoweńskich kibiców pytanie, czy gdy przyjadą na „Euro” premier pozamyka stadiony? No i jeszcze ten problem „pseudokibiców”, którzy na stadionach wywieszają hasła przeciwko rządowi i Gazecie Wyborczej... Żeby za rok przynajmniej reprezentacja nie okazała się „pseudo”.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Na rok przed Euro
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.