Nieudany bieg Justyny Kowalczyk

Justyna Kowalczyk po zajęciu piątego miejsca w biegu łączonym (7,5 km techniką klasyczną plus 7,5 km techniką dowolną) podczas mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym w Predazzo (fot. PAP/Grzegorz Momot)
PAP / drr

Justyna Kowalczyk zajęła piąte miejsce w biegu łączonym (7,5 km techniką klasyczną plus 7,5 km techniką dowolną) narciarskich mistrzostw świata w Val di Fiemme. Wszystkie medale zdobyły Norweżki. Wygrała Marit Bjoergen przed Therese Johaug i Heidi Weng.

W dwóch poprzednich mistrzostwach Kowalczyk zdobywała medale w tej konkurencji. W Libercu (2009) sięgnęła po złoto, a dwa lata temu w Oslo była tylko za Bjoergen. Fenomenalna Norweżka obroniła tytuł; świetnie spisały się także jej rodaczki. Na czwartej pozycji uplasowała się kolejna reprezentantka tego kraju - Kristin Stoermer Steira.

Dla podopiecznej Aleksandra Wierietielnego był to drugi start w Val di Fiemme. W czwartkowym finale sprintu była faworytką, ale upadła i zajęła szóste miejsce. W sobotę bardzo chciała powetować sobie to niepowodzenie.

Mistrzyni olimpijska z Vancouver jest specjalistką od stylu klasycznego, dlatego taktyka była prosta. Na pierwszej części dystansu uciec rywalkom, które preferują "łyżwę". Nie udało się jej jednak zrealizować. Połowę biegu niemal w równym tempie pokonało aż dziesięć zawodniczek.

- Próbowałyśmy to rozegrać razem z Therese. Myślę, że ona, tak jak i ja, starała się uciec "klasykiem". Coś jednak nie zadziałało. Na pewno nie chodzi o to, że biegłyśmy za wolno. Po prostu niektóre dziewczyny miały lepiej posmarowane narty. My miałyśmy świetnie, ale one jeszcze lepiej. Doganiały nas, utrzymywały się choć na takiej trasie i przy takim tempie nie powinno było im się to udać - tłumaczyła na mecie zawodniczka AZS AWF Katowice.

Po zmianie nart szybko jednak okazało się, jak wiele sił kosztowało niektóre narciarki utrzymanie tego tempa. Kilkaset metrów za stadionem w czołówce była już tylko Polka i cztery Norweżki. Biegły razem przez ponad pięć kilometrów. Gdy do mety pozostały już tylko dwa, Bjoergen i Johaug wyraźnie przyspieszyły. Kowalczyk nie była w stanie ruszyć w pogoń; chwilę później stało się jasne, że również Weng i Steira są tego dnia poza jej zasięgiem.

Bjoergen metę minęła niezagrożona i zdobyła swój 10 złoty medal w imprezie tej rangi. Johaug straciła do niej 3,4 s, a Weng 14,9. Zawodniczka z Kasiny Wielkiej zawody ukończyła 27,1 s po zwyciężczyni.

- Było ciężko, było bardzo ciężko. Walczyłam bardzo mocno, dałam z siebie naprawdę wszystko. Jestem słabsza od czterech Norweżek, ale też lepsza od reszty świata. Oczywiście chciałam być zdecydowanie wyżej, marzyłam o tym. Myślałam, że jestem na to gotowa, niestety, nie udało się. Przynajmniej nie popełniłam głupich błędów. Mistrzostwa się jeszcze nie skończyły, więc trzeba dalej walczyć - podkreśliła Kowalczyk.

Z pozostałych Polek najlepiej spisała się Kornelia Kubińska, która zajęła 23. miejsce. Do Bjoergen straciła 2.13,7.

"Nie ukrywam, że bardzo się cieszę z tego wyniku. To praktycznie mój pierwszy start na dużej imprezie od czterech lat. To dla mnie, ale także pozostałych dziewcząt i trenera, sygnał, że jesteśmy na właściwej drodze" - powiedziała Kubińska (AZS AWF Katowice).

Jej klubowa koleżanka Agnieszka Szymańczak była 27. - 2.37,3, a Paulina Maciuszek (LKS Poroniec Poronin) 28. - 2.37,4.

Na niedzielę zaplanowano sprinty drużynowe. Polskę reprezentować będą Szymańczak z Sylwią Jaśkowiec (AZS AWF Katowice) oraz Maciejowie Kreczmer (LKS Poroniec Poronin) i Staręga (UKS Rawa Siedlce).

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nieudany bieg Justyny Kowalczyk
Komentarze (1)
jazmig jazmig
23 lutego 2013, 17:13
Cała ta dyscyplina sportu jest chora, skoro można legalnie brać zakazane środki chemiczne pod pozorem choroby. Dlatego podniecanie się wynikami w biegach nie ma zupełnie sensu, to już nie jest sport, lecz jego zaprzeczenie.