Pamięć i krajobrazy

Krzysztof Wołodźko

Historia to pamięć i krajobrazy, by dyskretnie nawiązać do słynnej frazy Norwida: "Ojczyzna to ziemia i groby. Narody, tracąc pamięć, tracą życie". Historia to pamięć: o wydarzeniach, epokach, bliższych i dalszych nam ludziach. Krajobrazy: to miejsca które określają, unaoczniają nam wartość, piękno albo szpetotę tego skrawka świata, który jest naszą ziemią ojczystą. Gdy zamknąć oczy, przywołać słowo ojczyzna: co widać? Jakie obrazy, skojarzenia, myśli przywołuje wyobraźnia, pamięć, uczucia?

W codziennym życiu, podróżach, pośród obowiązków mijamy często wiele miejsc, naznaczonych historią. Pamiątkowe tablice na fasadach kamienic, krzyże, kamienie z wyrytymi nazwiskami i datami. Są zwykle coraz bardziej milczącym świadectwem wydarzeń heroicznych i pamiątką czyjegoś codziennego trudu dla dobra wspólnego. Są znakiem polskości, na którym osiada uliczny kurz i zgiełk, niepamięć i obojętność. Są znakami osamotnionymi: na czyimś grobie wypalony znicz, zwiędła wiązanka, wyblakłe kolory sztucznych kwiatów. Mówię tu o tych drobnych znakach naszej tożsamości narodowej: na co dzień niedostrzegalnych właśnie. Mówię tu o tych skromnych symbolach polskości, które nadają treść i ton zbiorowej czy indywidualnej pamięci, określają charakter naszych lokalnych ojczyzn, a równocześnie głęboko wpisane są w całość historii i tożsamości narodowej.

To zbyt abstrakcyjne, co piszę? Rzecz unaocznię. Jestem z pochodzenia Wielkopolaninem. Moje rodzinne strony to Turew (dawniej Turwia), Manieczki, Kórnik, Śrem. Turew: tam działał Dezydery Chłapowski, generał napoleoński, jeden z pionierów pracy organicznej w swoim wielkopolskim majątku i bohaterów "najdłuższej wojny nowoczesnej Europy": wojny o polskość pod zaborami. Moja Mama, polonistka, organizowała dla swoich uczniów piesze rajdy do pałacu Chłapowskich w Turwii.

Śrem: tam przez lata pracował ksiądz Piotr Wawrzyniak. Uczył Polaków ekonomicznej samodzielności, stworzył Bank Ludowy, działał w Towarzystwie Oświaty Ludowej, a w latach 1902-1910 kierował Drukarnią i Księgarnią św. Wojciecha w Poznaniu. Po jego śmierci pruskie, zaborcze gazety odetchnęły z ulgą: pojawiły się publikacje, że nikt tej miary prędko już wśród Polaków się nie pojawi. To dzięki księdzu Wawrzyniakowi powstała "księżówka" w Zakopanem.

DEON.PL POLECA

Manieczki: majątek Józefa Wybickiego. Przez lata działało tam muzeum jego pamięci. Działało w PRL, ale zlikwidowano je w niepodległej III RP. Zabrakło na nie pieniędzy... zatem liberałowie powiedzą, że wszystko w porządku. Dla mnie to jeszcze jeden złośliwy chichot historii. W pobliskiej Brodnicy Śremskiej, za kościołem parafialnym, w którym przyjmowałem Pierwszą Komunię, znajduje się pierwszy, dziś pusty grób twórcy polskiego hymnu narodowego. Chodzę na ten grób zawsze, gdy odwiedzam rodzinne strony. W Manieczkach mój Ojciec uczył historii w szkole podstawowej.

Kórnik, z pięknym pałacem rodziny Działyńskich. Renowację zamku w XIX wieku przeprowadził Tytus Działyński, powstaniec listopadowy, później jeden z liderów wielkopolskiej pracy organicznej. Odrestaurowanego zamku nie chciał jako prywatnej rezydencji, zamek miał służyć narodowi. Stworzył zatem bibliotekę, w której gromadził rękopisy, pierwodruki Szopena, Mickiewicza. Dziś w zamku znajduje się muzeum i biblioteka, a pobliżu wspaniałe arboretum (ogród dendrologiczny). Tu rzecz interesująca, jeden z późniejszych właścicieli Kórnika, Władysław Zamoyski, uratował dla Polski... Morskie Oko. Ale to osobna historia.

Majówka. Zawisną biało-czerwone flagi. Opowiedzcie proszę, choćby sobie samym, historię swoich stron, waszą własną historię i tożsamość... Waszą pamięć, wasze krajobrazy.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pamięć i krajobrazy
Komentarze (4)
Krzysztof Wołodźko
30 kwietnia 2012, 12:15
Sami Niemcy to jakiś dziwny naród - z jednego strony go represjonowali (pilnował go osławiony Tiedemann, ten od Hakaty, który miał w okolicy majątek) ale z drugiej strony co roku nagradzali doceniając jego talent pedagogiczny i organizacyjny. Ale swoją prawdziwą pasję - czyli prowadzenie wiejskiego chóru - mógł dopiero zrealizować w wolnej Polsce. Lubię takie wspomnienia.:-) No cóż, Niemcy to Niemcy: represjonowali go za polskość, ale docenili za działalność na niwie publicznej - bo państwo było ich, a jego dobrostan był im oczkiem w głowie. Zostawili po sobie w zaborze pruskim choćby dobrze rozbudowaną sieć kolejową. Zresztą, część linii po-pruskich także polikwidowano w niepodległej III RP. Mam takie zdjęcie z rodzinnych stron: solidny dworzec kolejowy z pruskiej cegły, a tuż obok rdzewiejąca, nieco podniszczona przez młodzież wiata PKS a la III RP. Absolutnie nie tęsknię za Prusakami. Ot, kolejny chichot historii.
L
leszek
30 kwietnia 2012, 11:58
 A zgadza się, czasami historia jest na wyciągnięcie ręki. Mój dziadek był wiejskim nauczycielem w Wielkopolsce jeszcze za czasów cesarza Wilusia. Odmówił wykonania rozkazu władz niemieckich dotyczący odmawiania modlitw po niemiecku i za to zesłano go na głęboką prowincję, Sami Niemcy to jakiś dziwny naród - z jednego strony go represjonowali (pilnował go osławiony Tiedemann, ten od Hakaty, który miał w okolicy majątek) ale z drugiej strony co roku nagradzali doceniając jego talent pedagogiczny i organizacyjny. Ale swoją prawdziwą pasję - czyli prowadzenie wiejskiego chóru - mógł dopiero zrealizować w wolnej Polsce.
Krzysztof Wołodźko
30 kwietnia 2012, 10:36
co racja, to racja. współcześni młodzi często niewiele wiedzą o swoich stronach, o historii miasta, regionu... troszkę wstyd, bo gdzie się podział ten patriotyzm lokalny, albo w ogóle partiotyzm? Albo można rzec- chęć poznawania historii, przeszłości... Współcześni młodzi niewiele wiedzą, bo współcześni starzy im tego nie powiedzieli, nie zaszczepili... Narastanie lub zanikanie pamięci to proces rozciągnięty na pokolenia, amnezja nie wyskakuje jak królik z kapelusza.:-( Tę pasję trzeba zaszczepiać.:-) pozdrawiam majówkowo :-)
Joanna
30 kwietnia 2012, 10:22
co racja, to racja. współcześni młodzi często niewiele wiedzą o swoich stronach, o historii miasta, regionu... troszkę wstyd, bo gdzie się podział ten patriotyzm lokalny, albo w ogóle partiotyzm? Albo można rzec- chęć poznawania historii, przeszłości...