Platforma bez fundamentu

Platforma bez fundamentu
(fot. Rafał Zambrzycki/sejm.gov.pl)

Widząc w rządzie takich ministrów, jak Arłukowicz czy Kozłowska-Rajewicz oraz deklarowaną i realizowaną politykę wobec rodziny, trudno uwierzyć, że Platforma Obywatelska powstawała jako partia konserwatywno-liberalna, a jednym z jej "ojców założycieli" był Maciej Płażyński. Dziś, Platforma pozostała już tylko pragmatyczną partią władzy, pozbawioną w zasadzie jakiegokolwiek charakteru ideowego.

Chciałbym wrócić jeszcze do expose premiera. Z punktu widzenia katolickiej nauki społecznej należałoby z satysfakcją odnotować powołanie się na zasady solidarności i sprawiedliwości społecznej. Pierwsza należy do trzech głównych zasad katolickiej nauki społecznej, również do zasady sprawiedliwości społecznej Kościół odnosi się z aprobatą. Kontekst odwołania się do tych zasad też jest bardzo ważny i pozytywny: premier powołał się na nie w odniesieniu do rodziny.

Kiedy jednak wejdziemy w szczegóły, znów zaczynamy mieć poważne wątpliwości, czy nie są to tylko słowa. Wprawdzie pozytywnie ocenić należy wypowiedziany przez premiera postulat bardziej racjonalnego i sprawiedliwego rozdzielania środków przeznaczonych na wsparcie dla rodziny, tak by nie trafiały one w takim samym stopniu do rodzin zamożnych i biednych; dobrze brzmi zdanie, że ulgi na trzecie i kolejne dziecko wzrosną o 50 proc. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę fakt, że ponad 80 procent rodzin wielodzietnych żyje na poziomie minimum socjalnego, to jasne się staje, że z tego dobrodziejstwa oferowanego przez premiera i tak te rodziny nie skorzystają, bo po prostu nie mają z czego tej ulgi odliczyć. Podniesiona ulga dotyczyć będzie więc tylko niewielkiej części rodzin wielodzietnych, i to nie tych najbardziej potrzebujących pomocy, dla przytłaczającej większości pozostanie pięknym ale pustym hasłem.

Generalnie w zmianach w polityce rodzinnej rząd zamierza znaleźć oszczędności 250 - 300 mln. zł. Trudno więc oprzeć się wrażeniu, że polityka wobec rodziny stała się tylko środkiem do celu, jakim jest szukanie oszczędności. Wolałbym, by było odwrotnie: by oszczędności szukać w wielu innych miejscach, po to, by znaleźć środki na realizację prawdziwej polityki prorodzinnej. Tylko wtedy miałyby sens słowa o solidarności i sprawiedliwości społecznej, bo rodzina polska z pewnością nie jest uprzywilejowanym podmiotem, ale coraz słabszym i bezwzględnie potrzebującym zdecydowanie większego wsparcia ze strony Państwa. Nie do zaakceptowania jest fakt, że Polska będąc państwem o najmniejszych nakładach na politykę prorodzinną w całej Unii Europejskiej, chce jeszcze te wydatki ograniczać.

I jeszcze kilka słów o składzie rządu z perspektywy metapolitycznej. Przykładając kryteria aksjologiczne, pozytywnie nastraja obecność w rządzie Jarosława Gowina. Niezależnie od różnic w ocenach politycznych, uczciwość Gowina, jego przywiązanie do zasad etycznych i chrześcijańskiego systemu wartości na ogół nie są kwestionowane. Nie wdając się w dywagacje, czy premierowi bardziej chodzi o dobrego ministra sprawiedliwości, czy raczej ministerstwo to ma być swoistą miną, która ma "wysadzić" najbardziej popularnego konserwatywnego polityka Platformy, sam fakt jego obecności w rządzie należy ocenić pozytywnie. Z drugiej jednak strony, niepokój budzi powierzenie resortu zdrowia Bartoszowi Arłukowiczowi, zdecydowanemu zwolennikowi ustawowego ograniczenia ochrony życia dzieci nienarodzonych, czy nominacja dla Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz na Pełnomocnika ds. Równego Traktowania. Jak czytamy w "Gościu Niedzielnym" (27.11.2011), nowa pani Pełnomocnik słusznie twierdzi, że państwo powinno być prorodzinne", tylko że rozumienie tej prorodzinności szokuje. Pani minister uważa mianowicie, że państwo "powinno wspierać każdą rodzinę, nawet w jej najbardziej kruchej postaci, jak lesbijki czy geje z dziećmi", nie chciała jednak wspierać ochrony nienarodzonych dzieci, głosując przeciw projektowi ustawy zakazującej aborcji. Ciekawe są też poglądy pani minister na temat Kościoła, które przytoczył niedawno na portalu Deon.pl Ojciec D. Kowalczyk. Pani Pełnomocnik podpowiada Kościołowi, że "zniesienie celibatu i kapłaństwo kobiet pchnęłoby Kościół na nową ścieżkę rozwoju", w jednym z wywiadów zaś mówi, "że z Kościołem dzieje się coś niedobrego. Dlatego zamiast się zamykać, powinien otworzyć się na zmiany następujące w społeczeństwie".

Widząc w rządzie takich ministrów, jak Arłukowicz czy Kozłowska-Rajewicz oraz deklarowaną i realizowaną politykę wobec rodziny, trudno uwierzyć, że Platforma Obywatelska powstawała jako partia konserwatywno-liberalna, a jednym z jej "ojców założycieli" był Maciej Płażyński. Dziś, Platforma pozostała już tylko pragmatyczną partią władzy, pozbawioną w zasadzie jakiegokolwiek charakteru ideowego. Taki pragmatyzm na krótką metę może się politycznie opłacić, na pewno jednak nie zbuduje się nic dobrego i trwałego bez aksjologicznego fundamentu, a ten coraz wyraźniej się rozsypuje.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Platforma bez fundamentu
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.