Po śmierci Magdy

Po śmierci Magdy

Informacja o odnalezieniu zwłok Magdy z Sosnowca wywołała w mediach i na portalach społecznościowych gorączkę. Spektakl złości sięga apogeum.

Okoliczności tragedii nieżyjącej już Magdy są wstrząsające. Niemniej wstrząsające i nieludzkie jest to, co dzieje się w mediach i na portalach społecznościowych w związku z tymi wydarzeniami.

Ważne wydają się dwie kwestie. Na facebooku jeden z moich znajomych stwierdził, gdy zdecydowanie nieprzychylnie skomentowałem postawę mediów i debatujących nad tymi sprawami: "Cała Polska została zaangażowana w poszukiwanie małej dziewczynki - i nie chce zapomnieć o jej nieszczęściu, nie rozumiejąc, jak jej matka mogła przez tak długo kłamać, gdy zwłoki jej dziecka walały się po świecie". Czy aby na pewno idzie tu o pamięć?

DEON.PL POLECA

Przyjmijmy, że faktycznie wiele osób bezinteresownie zaangażowało się w szukanie dziewczynki - często w bardzo bierny sposób, np. wklejając na swoich profilach internetowych informację o jej zaginięciu, co zajmuje najwyżej kilkanaście sekund. Czy taka "szlachetność" powoduje, że ludziom przysługuje prawo do informacji o szczegółach śmierci Magdy i cierpieniach jej bliskich? Czy dzięki temu mają prawo do ocen - nierzadko bardzo bezwzględnych - pod adresem jej rodziny, matki? Zdecydowanie nie. Jeżeli wykazali się ludzkim gestem, płynącym czy to z pobudek czysto ludzkich, czy religijnych - to przecież nie mają żadnego prawa żądać dla siebie "zapłaty" za swoją dobrą wolę. Co to za dobro, które żąda dla siebie "wynagrodzenia" i to w formie najbardziej intymnych i najbardziej tragicznych informacji? Co to za dobro, które w mgnieniu oka przemienia się w zło: w medialne żądanie linczu?

Druga kwestia wiąże się z dwuznacznością funkcjonowania mediów we współczesnym świecie. Przemysł medialny posługuje się informacją jak rozrywką. Nie odkrywam tu Ameryki: termin "infotainment" nie jest niczym nowym. Zakamuflowaną rozrywką, podawaną często pod płaszczykiem obłudnego współczucia może być (i często jest właśnie) ukazywanie cierpienia, tragedii ludzkich, śmierci. Epatowanie nimi. Według mnie z tym niestety mamy do czynienia w obliczu śmierci Magdy z Sosnowca i tragedii jej najbliższych.

Informacje o szczegółach śledztwa, nieraz drastycznych i bardzo osobistych, powinny być do dyspozycji osób bezpośrednio zaangażowanych w pomoc lub wyjaśnienie sprawy: kapłanów, psychologów, organów ścigania. Ze względów etycznych nie powinny stawać się jednak własnością - proszę wybaczyć mocne określenie - medialnej tłuszczy, zblazowanej i karmiącej się tragediami, świetnie racjonalizującej swoje najniższe pobudki.

Jeszcze przed podaniem wiadomości o śmierci dziecka widziałem końcówkę programu "UWAGA" TVN, poświęconego jej zaginięciu. Operatorzy kamery nie mieli żadnych skrupułów, by pokazywać cierpienie dziadków Magdy: płaczących, bolejących ludzi. Jakie dobro ma z tego wynikać? Jakie "katharsis"? Ludzkie cierpienie stało się towarem; ten towar wydobywa się bez najmniejszego zażenowania od osób przytłoczonych bólem, jakby człowiek był kopalnią bólu, w której można zagłębiać się do woli. Jak łatwo wykorzystać - w imię oglądalności - cierpiącego człowieka. Nie wierzę w obłudne stwierdzenie jednej z dziennikarek TVN, podane na twitterze: "ludzie mają prawo do informacji", w sytuacji gdy to właśnie media głównego nurtu już dawno po mistrzowsku opanowały sztukę przemilczenia, selekcji i dawkowania wiadomości, nieraz kluczowych z punktu widzenia interesu społecznego.

Nie jestem obrońcą matki Magdy. Ani jej oskarżycielem. Ale, owszem, jestem oskarżycielem tej "kultury medialnej" i tłumu z niego korzystającego, dla którego cierpiący człowiek, albo zwłoki dziecka, są pretekstem do pofolgowania niezdrowym instynktom. Uczono mnie, gdy byłem dzieckiem, że na widok człowieka chorego, upośledzonego, cierpiącego - jeśli nie można mu pomóc - trzeba dyskretnie schylić głowę. A nie gapić się w niego ze strużką śliny cieknącą z ust.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Po śmierci Magdy
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.