Pogoń z Jagiellonią w finale Pucharu Polski

Zawodnik Pogoni Szczecin Piotr Petasz walczy o piłkę z Wojciechem Grzybem z Ruchu Chorzów (fot.: PAP/Jerzy Undro)
inf. wł. / ŁK

Pogoń Szczecin awansowała do finału piłkarskiego Pucharu Polski. Pierwszoligowcy zremisowali u siebie z Ruchem 0:0, ale dzięki bramce zdobytej w pierwszym meczu, rozegranym w Chorzowie (1:1), wyeliminowali faworyzowanych "Niebieskich". W drugim półfinale Jagiellonia zremisowała z Lechią Gdańsk, ale wyjazdowe zwycięstwo dało jej awans.

Szczecinianie, którzy zajmują aktualnie piąte miejsce w tabeli zaplecza ekstraklasy, są beniaminkiem ligi. Ruch trzy dni temu zepchnął z trzeciej lokaty w najwyższej klasie rozgrywkowej Legię Warszawa, pokonując ją 1:0. Ale puchary rządza się własnymi prawami, o czym przypomina w tym sezonie każda z rund Pucharu Polski. Po odpadnięciu Wisły, Lecha i Legii z marzeniami o sukcesie pożegnał sie kolejny faworyt.

Już remis w pierwszym meczu był niespodzianką, ale mało kto spodziewał się, że u siebie Pogoń obroni korzystny rezultat. Po pierwszej połowie - mimo bezbramkowego wyniku - wydawało się, że bramka dla gości jest tylko kwestią czasu. Ruch atakował, a Pogoń grała bojaźliwie ograniczając się jedynie do obrony. To, że gospodarze nie stracili bramki przed przerwą, zawdzięczają swojemu bramkarzowi Radosławowi Janukiewiczowi. Golkiper, który popisał się także w pierwszym meczu, po raz kolejny doprowadził do rozpaczy Łukasza Janoszkę, w sobie tylko znany sposób broniąc jego strzał z 12. minuty. To była najlepsza okazja Ruchu by wyjść na prowadzenie.

Gracze Pogonii musieli zdawać sobie sprawę, że grając dalej w tym stylu w końcu ulegną. "Portowcy" na drugą połowę wyszli pozytywnie odmienieni. Ruszyli do ataku, co kilka minut poważnie zagrażając bramce Ruchu. A że goście nadal dążyli do zwycięstwa, mecz zrobił się dużo ciekawszy i z minuty na minutę bardziej emocjonujący. Ożywiły się ciche dotychczas trybuny stadionu, a kibice gospodarzy uwierzyli, że sukces jest możliwy. "Niebiescy" z upływem czasu atakowali coraz bardziej chaotycznie. Bramki jednak nie zdobyli i nie zagrają drugi raz z rzędu w finale. Wystąpią w nim - dodajmy, że całkiem zasłużenie - gracze podnoszącej się po kilku latach upadku szczecińskiej Pogoni.

W pierwszym meczu 1:1 - awans Pogoni

Rywalizację Jagiellonii z Lechią ustawił mecz w Gdańsku, wygrany przez gości 2:1. Mając taką zaliczkę gospodarze rozpoczęli  spokojnie, choć już w 2. minucie pierwszy strzał na bramkę Lechii oddał Kamil Grosicki. Z czasem przewagę w polu osiągnęli gdańszczanie. Niewiele z niej wynikało, ale i gracze z Białegostoku zbytnio się nie wysilali. Tuż po zmianie stron zaatakowała Jagiellonia, jednak strzał Bruno trafił wprost w bramkarza Lechii.

Gdy w 72. minucie wprowadzony chwilę wcześniej Tomasz Frankowski uzyskał prowadzenie dla gospodarzy kwestia awansu wydawała się być rozstrzygnięta. Ale w 88. minucie cudownym strzałem z rzutu wolnego popisał się Marko Bajić i Lechii brakowało tylko jednej bramki by doprowadzić do dogrywki. Sędzia doliczył 4. minuty, lecz pomimo szaleńczego ataku goście nie zdołali po raz drugi pokonać Łukasza Gikiewicza i kibice Jagielloni mogli cieszyć się z awansu swoich ulubieńców.

1:0 Tomasz Frankowski (72'), 1:1 Marko Bajić (88')

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pogoń z Jagiellonią w finale Pucharu Polski
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.