Polska jest fajna

Polska jest fajna
Janusz Poniewierski

Podobają mi się ludzie, którzy, żyjąc w Polsce, nie wiedzą, że "nic się nie da zrobić" i próbują zmieniać rzeczywistość na choć odrobinę lepszą.

Tematem wiodącym ostatniego numeru "Tygodnika Powszechnego" jest "fajna Polska". Pomysł na takie opisanie ojczyzny tuż przed narodowym świętem okazał się banalnie prosty: dwaj dziennikarze ruszyli w teren albo sięgnęli po telefon, żeby pogadać z ludźmi o tym, co ich w naszym kraju cieszy, dlaczego go lubią i chcą − a nie tylko muszą − tu właśnie mieszkać.

DEON.PL POLECA

"Tygodnikowy" reportaż zainspirował mnie do postawienia sobie pytania o "fajną Polskę". O to, czy i gdzie ją widzę. Dzięki temu uświadomiłem sobie, iż rzeczy i spraw "fajnych", godnych opisania, cieszących serce i oko dostrzegam w Polsce mnóstwo, ale chyba najbardziej podobają mi się w niej ludzie, którzy nie wiedzą, że "nic się nie da zrobić" i próbują zmieniać rzeczywistość na choć odrobinę lepszą.

O niektórych wie cały kraj, piszą o nich media, a oni sami otrzymują w pełni zasłużone nagrody i wyróżnienia. Jednak to mniejszość: wyróżniona i postawiona na świeczniku, żeby dawać przykład innym. Są jednak i tacy - ogromna większość - o których działalności nie wie prawie nikt…
Szczerze mówiąc, nie wiem, do której z tych grup należy zaliczyć ks. Tomasza Maniurę, oblata Maryi Niepokalanej, wychowawcę młodzieży, twórcę i animatora wspólnoty "Niniwa", mającej swą siedzibę w Lublińcu-Kokotku (www.niniwa.com). Dowiedziałem się o nim przypadkiem, ale szybko się  przekonałem, że w niektórych kręgach i środowiskach Maniura mimo młodego wieku jest już legendą.

Celem założonej przezeń wspólnoty jest ewangelizacja młodych przez samą młodzież. "Niniwici" do jego realizacji używają rozmaitych środków, istnieje tu na przykład grupa teatralna, zespół muzyczny, wolontariat misyjny. Jednakże wizytówką "Niniwy" są - od wielu już lat - wyprawy rowerowe.

A zaczęło się od tego, że ksiądz Tomek zaczął jeździć na wycieczki z młodymi ludźmi ze Śląska, którzy nie bardzo wiedzieli, co ze sobą zrobić. W pierwszą dłuższą podróż, w roku 2007, wybrali się do Wilna. W drodze okazało się, że "dziewczyny nie wiedziały, do czego służą przerzutki.

Większość po raz pierwszy jechała obciążonym rowerem, wioząc na bagażniku sakwy, namioty itp.". A rowery mieli zwyczajne, kupione w supermarkecie i ważące po 20 kg. Ta wyprawa okazała się prawdziwą szkołą charakterów. Praktyczną nauką solidarności oraz zawierzenia Bogu.

Tam, w drodze do Wilna, złapali bakcyla. Rok później pojechali do Kijowa, a potem do Rzymu i do Jerozolimy. Trasa tej ostatniej podróży wiodła przez kraje prawosławne: Rumunię, Bułgarię, Serbię i Grecję, oraz muzułmańskie: Turcję, Syrię i Jordanię. Z definicji odpadały zatem noclegi w katolickich parafiach. Dziennie pokonywali 200 kilometrów, "nie wiedząc, czy się wieczorem umyją, czy też nie. Człowiek nie wiedział nawet, gdzie będzie spał. Może na jakimś poboczu, pod drzewem, gdzie go mrówki oblezą. Zdarza się, że którejś nocy jakiś pies porwie reklamówkę z prowiantem. Tak bywa".

Taka jest specyfika wypraw organizowanych przez ks. Maniurę: nie ma samochodu technicznego, nie ma też pieniędzy ani zaplanowanych wcześniej noclegów. Jest za to obecność Boga (codzienna msza, modlitwa, czytanie Pisma Świętego). Oraz intencja, która sprawia, że uczestnicy traktują taki wyjazd jak pielgrzymkę. Do Jerozolimy na przykład jechali, ofiarowując swój trud i modlitwę za dzieci w Afryce, cierpiące z powodu głodu. Chodziło im także o to, by zwrócić uwagę opinii publicznej, iż co 3,6 sekundy umiera na świecie z głodu jedno dziecko.

Jeżdżą tak co roku. Byli już w Maroku i w krajach skandynawskich. Teraz - 3 maja -  wyruszą na Syberię.  Ich celem jest Wierszyna, polska wioska, położona ok. 100 km od Irkucka (mieszka w niej ponad sto polskich rodzin). Pojadą tam przez Białoruś (m.in. Katyń i Smoleńsk), Rosję, Kazachstan, Chiny i Mongolię - w sumie przemierzą ponad 8 tysięcy kilometrów.

Po co? Tym razem "intencją rajdu jest modlitwa za Polskę - wyjaśnia ksiądz Tomasz. - Bo nasza ojczyzna bardzo potrzebuje modlitwy, a my chcemy ją naszym wysiłkiem wesprzeć".

Jestem pod wrażeniem. Dziękuję Bogu za takich duszpasterzy i wychowawców jak ks. Tomasz Maniura. To także dzięki nim Polska jest fajna.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Polska jest fajna
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.