W południe (godz. 11 w Polsce) w Katedrze Wileńskiej odprawiona została msza pogrzebowa pod przewodnictwem biskupów Litwy, Polski i Białorusi. Po jej zakończeniu prezydenci Litwy i Polski wygłosili przemówienia, po czym kondukt żałobny wyruszył w stronę Cmentarza na Rossie, gdzie w centralnej kaplicy spoczną powstańcy.
Uroczystości pogrzebowe w piątek były możliwe dzięki odnalezieniu szczątków 20 uczestników powstania - wśród nich przywódców zrywu, Wincentego Konstantego Kalinowskiego i Zygmunta Sierakowskiego - podczas prac archeologicznych na wileńskiej Górze Zamkowej.
"Nie godzili się na zniewolenie ojczyzny"
Przywódca Litwy powiedział w przemówieniu, że podnoszone przez uczestników powstania "idee praw obywatelskich, wolności sumienia, praw, sprawiedliwości społecznej stanowiły znak otwartości naszych narodów na nowoczesność".
Podkreślił, że powstańcy styczniowi nie godzili się na zniewolenie swojej ojczyzny, a carska Rosja polowała na nich "jak na dzikiego zwierza". "Zwłoki uczestników powstania zostały ukryte, aby nie świeciły przykładem i nie inspirowały nowych pokoleń o walki o wolność. Nigdy jednak o nich nie zapomnieliśmy" - mówił. Podkreślał, że identyfikację zwłok Sierakowskiego umożliwiło odnalezienie przez litewskich archeologów jego obrączki ślubnej.
"Powstanie styczniowe na Litwie przez długi czas było tematem skomplikowanym. Nie byliśmy pewni, jak nowoczesną Litwę połączyć z dziedzictwem Litwy historycznej. Pochówek szczątków powstańców pozwala nam na nowo przemyśleć XIX-wieczną historię Litwy i całego regionu, lepiej zrozumieć jej złożoność" - powiedział Nauseda.
"Trzeba tylko iskry, żeby rozgorzał potężny pożar"
Litewski przywódca podkreślał, że obecnie można jeszcze usłyszeć opinie, że "godność człowieka i wolność nie są wiele warte", ale historia XX wieku pokazała, jak mogą upadać opresyjne reżimy.
"Trzeba tylko iskry, żeby rozgorzał potężny pożar. Trzeba tylko grupy odważnych ludzi", aby historia zmieniła swój bieg, "trzeba przychylnych okoliczności, aby beznadziejny, zdawałoby się, pomysł stał się rzeczywistością" - powiedział.
Prezydent Litwy mówił, że "Litwini, Polacy, Białorusini, Ukraińcy i Łotysze - wszyscy doświadczyliśmy wielu nieszczęść". Zaznaczył, że wszystkie te narody podjęły liczne próby i ostatecznie były w stanie "odrodzić swą państwowość".
Zjednoczeni we wspólnej pamięci
Prezydent Duda podkreślił z kolei, że w ramach piątkowych uroczystości "my, współcześni, stajemy tu, aby uczcić heroizm i ofiarę naszych poprzedników" oraz "zamanifestować, że jednoczy nas ta sama, co ich wtedy, przed 156 laty, wspólnota pamięci i losów, wspólnota wartości i wspólnota dążeń".
To wielkie i ważne wydarzenie, że "stajemy dzisiaj tutaj razem - Polacy, Litwini, Białorusini, Łotysze, Ukraińcy" - ocenił.
"Jesteśmy tutaj jako przedstawiciele państw Europy Środkowej, ale jesteśmy tutaj także jako depozytariusze wielkiego dziedzictwa Rzeczypospolitej wielu narodów, którą nasi przodkowie kiedyś współtworzyli" - mówił.
Duda wskazywał, że zryw z 1863 r. skierowany był przeciwko imperium carów, które niszczyło nasze wspólne państwo i zniewoliło nasze narody. Dodał, że powstanie styczniowe było "ostatnim akordem tej przepięknej symfonii różnych kultur, języków i wyznań, jaką niegdyś rozbrzmiewała dawna Rzeczpospolita".
Powstanie styczniowe nazwał "wspólnym bojem wielu narodów dawnej Rzeczypospolitej". Podkreślił, że jego bohaterowie otrzymują spóźniony godny pochówek, a w ich osobach składany jest hołd wszystkim uczestnikom tamtego zrywu.
"Bezimienne doły śmierci"
W przemówieniu prezydent podkreślił, że przed blisko trzema laty archeolodzy odkryli szczątki bohaterów. "Bez trumien, ze związanymi z tyłu rękami, ich ciała wrzucono do jam grobowych i zasypano wapnem. Dobrze znamy ten charakterystyczny, barbarzyński obyczaj kontynuowany od białego do czerwonego caratu, wciąż przecież odnajdujemy bezimienne doły śmierci ze zwłokami ofiar żołnierzy partyzantki antysowieckiej zamordowanych przez czerwony reżim" - mówił.
"Pamiętamy dzisiaj także o nich, o polskich Żołnierzach Wyklętych, o litewskich Leśnych Braciach i o innych, bo wszyscy oni (...) są dla naszych narodów bohaterami wolności. Wszystkich ich miał też spotkać taki sam los - potępienie, zhańbienie, zgładzenie, zapomnienie" - zaznaczył Duda.
Jednak "pielęgnowaliśmy pamięć o nich wbrew przemilczeniom, czciliśmy po cichu ich czyny w domach i na cmentarzach, a dzisiaj robimy to uroczyście" - wskazał Andrzej Duda.
Skomentuj artykuł