Rak na hormonach

Elżbieta Wiater

Przepis na raka piersi jest bardzo prosty: unikaj badań profilaktycznych, szczególnie jeśli jesteś w grupie ryzyka ze względów genetycznych, w młodym wieku dokonaj aborcji oraz stosuj antykoncepcję hormonalną.

Wielu jej zwolenników w tym momencie ochoczo zakrzyknie, że nie można wiązać jej stosowania z rakiem piersi i powoła się przy tym na materiały National Cancer Institut, mówiące, że stosowanie pigułki antykoncepcyjnej jedynie lekko (slightly) podnosi ryzyko raka piersi (zobacz więcej).

Z tym, że ostatnie szwajcarskie badania (zobacz więcej) nad liczbą zachorowań na jeden z najbardziej złośliwych typów raka wykazały, że z roku na rok gwałtownie (o 46,7% rocznie) wzrasta liczba kobiet, które na niego zapadają. Co istotne - chodzi tu o grupę wiekową 25 - 39 lat. Równie dynamicznie wzrasta liczba zachorowań na tę chorobę w tym samym przedziale wiekowym, jeśli chodzi o USA - tam wzrost jest odnotowywany od 1976 roku. Co ciekawe, tendencji do wzrostu nie ma w grupie starszych kobiet, które były badane pod tym kątem.

DEON.PL POLECA

Amerykańscy lekarze nie podają jednej przyczyny tego stanu rzeczy, wskazując na fakt, że rak jest chorobą o bardzo złożonej etiologii (na jej powstanie składa się bardzo wiele czynników). Są pewni tylko jednego - odnotowany wzrost nie wynika z tego, że mamy lepszą diagnostykę i przez to łatwiej wychwytywane i odnotowywane są przypadki zachorowań.

Ich zawodowi koledzy w Wielkiej Brytanii są mniej ostrożni i wprost wskazują na przyczyny: samo stosowanie pigułki antykoncepcyjnej, jak i skutki jej upowszechnienia - coraz późniejsza decyzja o urodzeniu pierwszego dziecka, jeśli nie całkowita rezygnacja z macierzyństwa. To należy uzupełnić o powszechność aborcji. Jeśli miała ona miejsce u nastolatki lub młodej kobiety, zwiększa ona znacząco prawdopodobieństwo wystąpienia u niej później raka piersi, na co wskazuje wiele badań (zobacz więcej). Co więcej, opisano już w jaki sposób aborcja, szczególnie pierwszego dziecka, sprzyja pojawieniu się raka piersi.

Co wskazuje na to, że jednoczesny wzrost powszechności stosowania antykoncepcji hormonalnej i zachorowań na raka są ze sobą powiązane nie tylko przez to, że mają miejsce w tym samym czasie? Otóż wg WHO hormonalna antykoncepcja znajduje się w pierwszej grupie substancji kancerogennych, dzieląc tę mało prestiżową pozycję m.in. z azbestem i arszenikiem. Jakby na potwierdzenie, w 2009 roku opublikowano badania, które wprost wskazują na powiązanie najbardziej agresywnej formy raka piersi ze stosowaniem hormonalnej antykoncepcji (zobacz więcej) i, co istotne w tym przypadku, o ile u kobiet po 40. roku życia pigułka podwaja ryzyko zachorowania, to u kobiet młodszych zwiększa je aż czterokrotnie. A to znaczy, że gwałtownie wzrastająca liczba kobiet chorych na raka piersi w przedziale 25-39 lat nie zapada na tę chorobę wyłącznie z bliżej nieokreślonych, złożonych powodów. Jesteśmy w stanie określić przynajmniej dwa z istotnych czynników, które temu sprzyjają. Oczywiście wiele zależy od wieku, w którym pacjentka rozpoczęła stosowanie tej formy antykoncepcji i długości czasu jej stosowania.

Pigułka sprzyja też raczej odwlekaniu decyzji o poczęciu. Tymczasem ryzyko zachorowania zmniejsza urodzenie dziecka i karmienie piersią, najlepiej długotrwałe, tym samym pigułka sprzyja wystąpieniu raka także w sposób pośredni.

Zwiększenie ryzyka zachorowania na raka związane ze stosowaniem pigułki antykoncepcyjnej nie jest więc mitem. Nawet jeżeli część środowisk lekarskich upiera się przy przemilczaniu tej kwestii. Bolesne, że za tę zabawę w strusia płacą kolejne pokolenia młodych kobiet.

Elżbieta Wiater - dziennikarz i redaktor, przez rok współtworzyła zespół dwumiesięcznika bioetycznego IMAGO, z wykształcenia historyk i teolog.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rak na hormonach
Komentarze (29)
.
.
25 czerwca 2013, 16:05
Odkąd pisałam w tym wątku, bolą mnie piersi. Przedtem tego nie było. Jeśli ktoś mi wymadla raka, niech on na niego przejdzie, niech mu coś spuchnie, niech go boli i niech ma typowe objawy. Jeśli jego modły bedą skuteczne, przysięgam, że NIGDY WIĘCEJ SIĘ NIE WYSPOWIADAM I DO KOŃCA ZYCIA BĘDĘ PRZEKLINAŁA TWOJEGO BOGA. Tutaj trzeba być albo niewinnie oskarżonym o aborcję i antykoncepcję albo mieć raka.
!
!!!
17 czerwca 2013, 18:32
A propos aborcji i ryzyka raka piersi odsyłam do analizy na 25 576 kobietach: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/23402419 Wnioski z tej pracy: "Badanie NIE wykazało związku pomiędzy aborcją a wzrostem ryzyka raka piersi." Przy tej liczbie grupy badanej raczej trudno o przypadek. Wykazało w zakresie aborcji w trzecim trymestrze ciąży. Niestety nie dyskoponuje linkiem, ale jak będzie Pani miała okazje przeczytać opis całości pracy to proszę to odnaleźć.
S
Stridingshadow
16 czerwca 2013, 10:27
Szanowna Pani Autorko, chciałbym Panią uświadomić, że do odpowiedniej interpretacji wyników badań naukowych wymagane są wszystkie poniższe: -znajmość wiedzy teoretycznej (czyli hipotez naukowych) -znajomość pozostałej literatury w zakresie danego tematu (tj. innych artykułów naukowych). -podstawowa znajomość zasad statystyki i rachunku prawdopodobieństwa (żeby móc interpretować dane liczbowe). Szanowna Pani raczy tworzyć i publikować artykuły popularno naukowe o raku piersi pomimo ewidentnych braków we wszystkich trzech powyższych dziedzinach, na co niestety wskazuje treść tekstu. Moim skromnym zdaniem byłoby wskazane przestudiowanie przez Panią literatury podstawowej (podręczników) w zakresie onkologii i ginekologii (przynajmniej same rozdziały o raku piersi) i skonsultowanie nieścisłości z zaprzyjaźnionym lekarzem przy kawie. Następnie wskazanym byłoby przeczytać opublikowane artykuły na dany temat (np. w bazie pubmed, jest dostępna za darmo) koncentrując się przede wszystkim na najnowszych (bo metody antykoncepcji hormonalnej też się zmieniają, i z biegiem lat ta antykoncepcja jest coraz mniej "rakotwórcza"). Podstaw rachunku prawdopodobieństwa może Panią nauczyć zaprzyjaźniony matematyk, nawet szkolny nauczyciel Szanownej Pani dziecka. Pragnę jeszcze dodać, że wykorzystywanie nauki do celów religii, i religii do celów nauki jest moralnie dwuznaczne zarówno od strony nauki, jak i religii. Z poważaniem
A
Aster
16 czerwca 2013, 10:16
Gwoli scislosci. Stosowanie antykoncepcji hormonalnej zwieksza ryzyko zachorowania na raka piersi zwlaszcza u kobiet do 30 roku zycia. Kobiety obciazone zwiekszonym ryzykiem genetycznym zachorowania na raka piersi nie powinny do tego wieku stosowac tego typu antykoncepcji. W starszym wieku ryzyko przy stosowaniu antykoncepcji hormoalnej nadal jest zwiekszone ale w mniejszym stopniu- natomiast hormony w tabletkach chronia czesciowo przed zachorowaniem na raka jajnika u takich kobiet ( ryzyko rowniez jest czesto znacznie zwiekszone) Najlepiej patrzac ze strony zdrowia dla takiej kobiety jest- wczesnie zajsc w ciaze (to rowniez chroni przed rakiem), karmic piersia dlugo (rowniez czynnik ochronny), potem stosowac antykoncepcje albo poddac sie mastektomii. Antykoncepcja to rowniez czasem lek a nie zawsze tylko antykoncepcja. Osobiscie uwazam ze jesli kobieta stosuje antykoncepcje nie dlatego ze nie chce miec dzieci ale ze wzgledu na wlasne zdrowie nie robi nic zlego. Oczywiscie jesli nie sa to srodki mogoce miec niszczacy wplyw na zarodek. Takie jest moje zdanie. Np chemioterapia w chorobie nowotworowej i wiele innych lekow, zabiegow rowniez jest czesto powodem nieplodnosci- ale nie mozna tego nazywac antykoncepcja prawda? Reansumujac kobiety obciazone ryzykiem genetycznym- szybko rodzic dzieci, karmic a potem ewentualnie myslec o "ochronnym"dzialaniu tabletek na jajniki. :)  http://www.rmf24.pl/nauka/news-prof-lubinski-okolo-100-tys-polek-ma-mutacje-w-genie-brc1-ko,nId,967486
A
aga
16 czerwca 2013, 02:30
A propos aborcji i ryzyka raka piersi odsyłam do analizy na 25 576 kobietach: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/23402419 Wnioski z tej pracy: "Badanie NIE wykazało związku pomiędzy aborcją a wzrostem ryzyka raka piersi." Przy tej liczbie grupy badanej raczej trudno o przypadek.
A
adam
16 czerwca 2013, 00:37
@leszek, tak na poważnie - kto czyta ulotki? :) A z drugiej strony: kto ogląda reklamy, słucha przekazów medialnych, przegląda strony internetowe? Jak już odejmiesz jednych od drugich, po uprzednim przemnożeniu przez to, z jaką siłą docierają do odbiorców treści przez dwa tak różne kanały informacji, to wyjdzie Ci nagle, że w praktyce znacznie większa siła przekazu jest po stronie "głośniejszych", a fakty, mimo że gdzieś tam zawsze opisane, pozostają się co najmniej niedopowiedziane w publicznej świadomości. To prawda, że istnieje biznes farmakologiczny, w tym m.in. antykoncepcyjny, a także np. aborcyjny (chociaż widać to może w innych krajach dobitniej, np. w wielu stanach USA), i nie trzeba się dopatrywać w takim stwierdzeniu oszołomstwa czy też spiskowania na wszystkich i wszystko, co po tej ziemi się rusza. Czy teorią spiskową jest stwierdzenie, że kiedy coś stwarza realne zagrożenie dla powodzenia biznesu firmy A, to czy firma A nie będzie starała się wszelkimi środkami utrzymać swój biznes? I znowu ponawiam prośbę o niewiązanie powyższej wypowiedzi z tematem raka piersi - w tej kwestii niewiele się orientuję.
B
Bog
16 czerwca 2013, 00:04
Ponadprzeciętnie ogłupiające tendencyjne zebranie danych mających udowodnić założoną z góry tezę. W ten sposób można udowodnic dowolną tezę - np taką, że ŻYCIE JEST KANCEROGENNE. Ale czy znalezione dane potwierdzające taką myśl upoważniaja do działania mającego zakończyć to zycie? Przedwcześnie, aby uniknąć kancerogenezy? Ocena jaką to pismactwo otrzymało (4.15) wskazuje jak łatwo manipulować niebogatymi w samodzielne myślenie (łatwo)wierzącymi...
L
leszek
15 czerwca 2013, 21:35
Dla wyznawców teorii spiskowych z udziałem "przemysłu antykoncepcyjnego" sugeruję po prostu wziąć i przeczytać ulotkę dołączoną do każdego pudełka z pigułkami, Jest tam wyraźnie napisane o zwiększonym ryzyku zachorowania na raka piersi i o innych skutkach ubocznych stosowania pigułek.
L
leszek
15 czerwca 2013, 21:26
----------- Z tym, że ostatnie szwajcarskie badania (zobacz więcej) nad liczbą zachorowań na jeden z najbardziej złośliwych typów raka wykazały, że z roku na rok gwałtownie (o 46,7% rocznie) wzrasta liczba kobiet, które na niego zapadają. -------------- Zgadza się. Ale z poprawką, że tylko w Szwajcarii i tylko w Genewie. A dlaczego ? Dobre pytanie, tym bardziej, ze jak sami autorzy przyznają: ------------ In comparison, for Europe and the United States, we found no recent or sudden increase in breast cancer incidence among women under 40 years in the two main public-use cancer registry data sets, ------- Tym bardziej, że w Europie i USA nie stwierdzono ostatnio żadnego nagłego wzrostu zachorowań na raka piersi wśród kobiet poniżej 40 roku życia. Takich informacji szukano w dwóch głównych publicznie dostępnych bazach danych będących rejestrem zachorowań na raka.
A
adam
15 czerwca 2013, 20:06
@pawel: bo przemysł antykoncepcyjny jest wpływowy, a wygodni ludzie, którzy "bezpieczny" (czyli wolny od odpowiedzialności) seks przedkładają nad wszelkie inne ludzkie potrzeby, zwłaszcza nad zdrowie fizyczne i potrzeby duchowe kobiety w związku. Ale że dzisiaj jakoś wszystko się łatwo bagatelizuje, bo przecież jesteśmy w końcu taaaaacy dorośli, myślący i inteligentni, więc wiele osób nie robi sobie z tego problemu. P.S. Koment tyczył się antykoncepcji, nie kobiet cierpiących na raka piersi ;)
E
EWiater
15 czerwca 2013, 19:55
Nie jestem nadwrażliwa w ocenie,ale to już kolejny autorki na temat nowotworów.W jej specyficznym stylu. Jako osoba chora,mająca do czynienia  na co dzień z innymi chorymi ,wiem co piszę. Niech w tych kwestiach wypowiedają się specjaliści,lekarze... Mam nadzieję ,że autorka zanim zabierze się za kolejny felieton dobrze to przemyśli i przemodli. pozdrawiam Dwie kwestie: 1. W interpretacji mojego tekstu popełnia pani bład logiczny. Jeśli napiszemy: "Przepis na ślepotę jest bardzo prosty: bierzemy gwódź i wykłuwamy sobie oko", to nie oznacza, że wszyscy niewidomi wykłuli sobie oczy.  To oznacza jedynie, że żeby stracić wzrok, najłatwiej jest sobie wykłuć oczy. 2. Także jestem w grupie ryzyka, jeśli chodzi o raka. ...
P
pawel
15 czerwca 2013, 19:50
Nie rozumiem dlaczego próbuje się za wszelką cenę lansować pogląd, że rozwiążemy problem nie mówiąc o nim. Fakty w sprawie powiązania antykoncepcji z chorobą raka są jasne i uważam, że na nich opiera się autorka artykułu. Oczywiście nie każdy rak piersi jest skutkiem antykoncepcji i myślę, że nie można tego wywnioskować czytając felieton pani Elżbiety. Dlaczego w naszym społeczeństwie boimy się tak bardzo prawdy o szeroko pojętym złu antykoncepcji? Dlaczego za wszelką cenę próbuje się jej bronić?
MK
mająca kontakt z rakiem
15 czerwca 2013, 10:56
...Myślę, że nikt by nie śmiał (włącznie z autorką tego tekstu) oskarżać osoby chore na raka piersi o aborcję czy branie hormonów. Tekst podaje tylko informację o zwiększonym zagrożeniu tą chorobą. Proszę wybaczyć, ale problem jest po stronie osób nadwrażliwych odnoszących wszystko do siebie....     Nie jestem nadwrażliwa w ocenie,ale to już kolejny autorki na temat nowotworów.W jej specyficznym stylu. Jako osoba chora,mająca do czynienia  na co dzień z innymi chorymi ,wiem co piszę. Niech w tych kwestiach wypowiedają się specjaliści,lekarze... Mam nadzieję ,że autorka zanim zabierze się za kolejny felieton dobrze to przemyśli i przemodli. pozdrawiam
GW
Grzegorz Wąsik
15 czerwca 2013, 10:22
bardzo proszę aby takie artykułu nie pojawiały się na deonie, miałam lepsze zdanie na temat Jezuitów,ale  widzę że nie czytają tego co ukazuje się naiich stronie i pod czym się podpisują... jako osoba chora proponuję autorce,najpierw pomyśl,a potem rób,bo  to krzywdzące dla chorych kobiet ,w tym dla mnie. Brak słów na to co reprezentujesz sobą specjalistko od raka. ...Myślę, że nikt by nie śmiał (włącznie z autorką tego tekstu) oskarżać osoby chore na raka piersi o aborcję czy branie hormonów. Tekst podaje tylko informację o zwiększonym zagrożeniu tą chorobą. Proszę wybaczyć, ale problem jest po stronie osób nadwrażliwych odnoszących wszystko do siebie.
L
leszek
15 czerwca 2013, 10:12
-------- Co do współczynnika - przy obciążeniu genetycznym zwiększenie ryzyka wystąpienia raka piersi o 2 razy oznacza już 80% ryzyko jego wystąpienia (przykładem jest tutaj Angelina Jolie), u kobiety, która takiego obciążenia nie ma pigułka zwiększa ryzyko raka o 40%, czyli jeśli dojdą do tego inne czynniki kracerogenne (palenie papierosów, stres, złe żywienie etc.) sytuacja robi się bardzo nieciekawa. -------- Przykro mi bardzo, ale matematyka nie jest mocną stroną autorki. W wypadku Angeliny Jolie 87% oznacza, że na 100 kobiet z tym obciążeniem, 87 zachoruje na raka. W wypadku raka piersi u kobiet bez tego obciążanie ogólnie się zakłada, że ryzyko jest 1/8 czy 1/9 więc na 100 kobiet na raka zachoruje 12 lub 13. Przy czym te statystyki wliczają oczywiście kobiety stosujące pigułki. Więc - pi plus oko - można powiedzieć. że kobiety bez łykania hormonów są na poziomie ryzyka 10-11, zaś łykające pigułki np. 14-15 . Tutaj trudno to rozdzielić, gdyż przecież niektóry kobiety stosują pigułki tylko przez pewien okres w życiu, potem odstawiają gdy planują dziecko, a potem stosują inną metodę antykoncepcji.  Badania się prowadzone dla ogółu, więc nie można współczynnika 1.3, 1.4 2 czy 4 swobodnie przykładać dla dowolnej pdgrupy. np. kobiet z historią zachorowania w rodzinie.  Zalecam dużą ostrożność w posługiwaniu się liczbami czy mnożnikami. najlepiej stosować je dokładnie w ten sposób, jak to robią autorzy takich badań. Tylko wtedy można się podpierać autorytetem tych badaczy. Inaczej to jedynie sfera fantazji czy manipulacji.
MK
mająca kontakt z rakiem
15 czerwca 2013, 09:19
bardzo proszę aby takie artykułu nie pojawiały się na deonie, miałam lepsze zdanie na temat Jezuitów,ale  widzę że nie czytają tego co ukazuje się naiich stronie i pod czym się podpisują... jako osoba chora proponuję autorce,najpierw pomyśl,a potem rób,bo  to krzywdzące dla chorych kobiet ,w tym dla mnie. Brak słów na to co reprezentujesz sobą specjalistko od raka.
E
EWiater
15 czerwca 2013, 09:14
Oskarżanie kobiet o aborcję i stosowanie antykoncepcji pod płaszczykiem troski o ich zdrowie. Znałam 2 kobiety, które zmarły na raka, m.in. piersi. Wcześnie zaczęły one rodzić dzieci i miały ich po kilkoro. Nie mam podstaw aby podejrzewać je o aborcję, a antykoncepcji po prostu nie mogły stosować, ponieważ w pierwszym przypadku jeszcze jej nie wymyślono, a w drugim była ona w powijakach. Ja sama ostatnio chorowałam, ale Bogu dzięki, piersi mam zdrowe (a badam się tak często jak to jest zalecane) i cieszę się również dlatego, że pani Wiater nie ma możliwości pomówienia mnie o wyzej wymienione grzechy. Które nie miały miejsca. A może jednak chciałaby pani zainsynuować coś mnie, lub drogim mi, nieżyjącym Osobom. ... Felieton ma za zadanie obalenie mitu, że stosowanie antykoncpecji hormonalnej nie ma związku z wystąpieniem raka piersi. W żaden sposób nie jest oskarżeniem kobiet chorujących na tę straszną chorobę o to, że dopuściły się aborcji bądź stosowały pigułkę anty. Zresztą w tekście wyraźnie jest napisane, że są to jedynie dwa istotne czynniki, a nie wszystkie czynniki. O wiele istotniejszy jest czynnik genetyczny i temu nie przeczę.
E
EWiater
15 czerwca 2013, 09:11
Rzeczywiście jest zwiększone ryzyko zachorowania na "tripple-negative breast cancer" (jest to około 15-20% zachorowań). To ryzyko jest 2.5 raza większe niż dla innych rodzajów raka. to znaczy coś jak 4  w stosunku do 1.4. Żeby wiedzieć co te liczby oznaczają, to można dodać, że ryzyko zachorowania na raka płuc dla palacza jest 23 razy większe niż dla osoby niepalącej.   Polecam artykuł: http://www.rakpiersi.pl/publication,id,25.html, to jeśli chodzi o zwiększenia liczby zachorowań - u nas także liczba zachorowań gwałtownie wzrosła po upowszechnieniu się antykoncepcji hormonalnej. Ważne jest też to, że rak piersi obciążony jest dużą śmiertelnością (co 5 chora umiera).  Co do współczynnika - przy obciążeniu genetycznym zwiększenie ryzyka wystąpienia raka piersi o 2 razy oznacza już 80% ryzyko jego wystąpienia (przykładem jest tutaj Angelina Jolie), u kobiety, która takiego obciążenia nie ma pigułka zwiększa ryzyko raka o 40%, czyli jeśli dojdą do tego inne czynniki kracerogenne (palenie papierosów, stres, złe żywienie etc.) sytuacja robi się bardzo nieciekawa.
L
leszek
14 czerwca 2013, 22:41
------------ Przepis na raka piersi jest bardzo prosty: unikaj badań profilaktycznych, szczególnie jeśli jesteś w grupie ryzyka ze względów genetycznych, w młodym wieku dokonaj aborcji oraz stosuj antykoncepcję hormonalną. ------------ W badaniach szwajcarskich na które autorka się powołuje trochę to inaczej ujmują: -------- Bezpłodność lub póżny wiek pierwszej ciąży, wczesna miesiączka, złe nawyki zywienione, picie alkoholu i unikanie aktywności fizycznej. To dotyczy wszystkich kobiet. Natomiast w odniesieniu do młodych kobiet są to: zachorowanie na raka w rodzinie, niekorzystne czynniki w czasie życia płodowego, ustna antykoncepcja, palenie tytoniu i narażenie piersi na napromieniowanie. 
L
leszek
14 czerwca 2013, 21:27
---------- Zresztą, w przypadku rzeczywistych leków nawet najmniejsze podejrzenie, że preparat jest rakotwórczy, powoduje odrzucenie go! ---------- Jeżdzenie samochodem powoduje nie małe, ale duze ryzyko śmierci lub kalectwa w wyniku wypadku komunikacyjnego. Co gorsza, kierowca może zabić nie tylko siebie, ale także przypadkowe osoby. Powinni tego zabronić. Ale lobby producentów samochodów jest jednak potężne.
K
k
14 czerwca 2013, 21:11
artykuł ma na  celu nakłanianie do rodzenia dzieci, które jakoby malo chronić przed raliem. Śmiechu kupa. Druga rzecz to rzucanie podejrzenia o o aborcję, na wszystkie chorujące na raka piersi kobietyi. Skandal.
A
aka
14 czerwca 2013, 21:10
Lobby producentów farmaceutycznych jest potężne i niestety, zysk jest dla nich na pierwszym miejscu. Dlatego, jeśli czytam "nieznaczne ryzyko", rozumiem "duże ryzyko". Zresztą, w przypadku rzeczywistych leków nawet najmniejsze podejrzenie, że preparat jest rakotwórczy, powoduje odrzucenie go! Tylko w przypadku śródków antykoncepcyjnych trwają dyskusje, czy troszeczkę szkodzą, czy może średnio szkodzą. Poza rakiem jest jeszcze parę miłych skutków ubocznych - wystarczy poczytać ulotki. A tak na zdrowy chłopski rozum - czy rozregulowanie tak ważnej funkcji organizmu, jak płodność, może pozostać bez złego wpływu na inne funkcje? 
B
bzdura
14 czerwca 2013, 21:05
większych głupot, to nie czytałam. Może autorka wyjaśni kobietom, które nigdy nie zażywały hormomalnej antykoncepcji, urodziły kilkoro dzieci ije karmiły piersią a następnie zachoraowały na raka piersi. A znam takie przypadki. Więc zwalanie wszystkiego na antykoncepcję to wiellka bzdura !!!!!
L
leszek
14 czerwca 2013, 19:11
Ten felieton raczej świadczy o przywiązaniu autorki do głoszonej tezy i o niczym więcej. Jeśli chodzi o badania w Szwajcarii to rzeczywiście zanotowano tam zwiększoną częstość zachorowań, ale stosowanie środków antykoncepcyjnych jest wymienione jako jedna z możliwych przyczyn. Więc te badania są na pewno interesujące, ale nic do tematu nie wnoszą. Zaś te "wiele badań" to wyłącznie potwierdzają tezę o "slightly increase risk". co najwyżej jedne "more slightly", a inne "less slightly". Rzeczywiście jest zwiększone ryzyko zachorowania na "tripple-negative breast cancer" (jest to około 15-20% zachorowań). To ryzyko jest 2.5 raza większe niż dla innych rodzajów raka. to znaczy coś jak 4  w stosunku do 1.4. Żeby wiedzieć co te liczby oznaczają, to można dodać, że ryzyko zachorowania na raka płuc dla palacza jest 23 razy większe niż dla osoby niepalącej.  Więc dopiero na tej podstawie można powiedzieć, że ryzyko zachorowania na raka płuc jest realnie większe dla palacza, a ryzyko zachorowania na raka piersi dla kobiety stosującej  pigłuki jest nieznacznie większe. Więc próby autorki dowiedzenie swoich tez raczej przypominają próbę wycisnięcia kubła wody z lekko wilgotnego ręcznika. Czy się będzie wyciskało skręcając ręcznika do siebie czy od siebie nic się nie wyciśnie poza kilkoma kroplami. Ale czekamy niecierpliwie na kolejny felieton, może tam zostanie zaprezentowania jakaś nowatorska próba wyciskania ręcznika, chętnie się zapoznamy i zastosujemy.
2
2M3NV
14 czerwca 2013, 18:26
Oskarżanie kobiet o aborcję i stosowanie antykoncepcji pod płaszczykiem troski o ich zdrowie. Znałam 2 kobiety, które zmarły na raka, m.in. piersi. Wcześnie zaczęły one rodzić dzieci i miały ich po kilkoro. Nie mam podstaw aby podejrzewać je o aborcję, a antykoncepcji po prostu nie mogły stosować, ponieważ w pierwszym przypadku jeszcze jej nie wymyślono, a w drugim była ona w powijakach. Ja sama ostatnio chorowałam, ale Bogu dzięki, piersi mam zdrowe (a badam się tak często jak to jest zalecane) i cieszę się również dlatego, że pani Wiater nie ma możliwości pomówienia mnie o wyzej wymienione grzechy. Które nie miały miejsca. A może jednak chciałaby pani zainsynuować coś mnie, lub drogim mi, nieżyjącym Osobom.
X
xmen
14 czerwca 2013, 17:41
Dobry artykuł, niestety mało kto przejmuje się przyszłymi chorobami...
A
AnnA
14 czerwca 2013, 16:56
"W młodym wieku dokonaj aborcji" - brzmi tak, jakby lepiej było zrobić to później.
E
EWiater
14 czerwca 2013, 14:18
wrzuciłam pod koniec tę informację, ale rzeczywiście warto o tym szerzej pisać :)
L
lovespatient
14 czerwca 2013, 13:48
Mogłabyś jeszcze napisać o karmieniu piersią - w ramach przepisu na raka: nie karm piersią, a jak już, to nie dłużej niż parę miesięcy!;) To naprawdę cenna i mało znana wiedza, jak karmienie piersią chroni matkę, warto ją upowszechniać, nawet na marginesie innego tematu.