The Economist: Tragedia szczytu grupy euro
Tragedia planu ratunkowego przyjętego przez grupę euro polega na tym, że przewiduje mechanizmy i gwarancje, które nie przekonają inwestorów, ich obawy nieuchronnie powrócą, a nad euro zawiśnie znów widmo katastrofy - pisze sobotni "The Economist".
Projekt zwielokrotnienia Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF), który miałby na ratować kraje zagrożone bankructwem i docelowo udzielać gwarancji ich nowym rządowych papierów dłużnych, może w praktyce nie zadziałać - pisze brytyjski tygodnik.
Inwestorzy mogą bowiem pozostać bardzo podejrzliwi wobec gwarancji udzielanych przez grupę państw, które same byłyby zagrożone, gdyby ich zadłużeni po uszy sąsiedzi popadli w większe tarapaty.
Inny mechanizm przewidziany przez plan grupy euro, czyli utworzenie przez EFSF specjalne wehikuły mające przyciągnąć inwestorów, również może zawieźć. Każdy z tych wehikułów byłby stworzony dla jednego kraju, więc brakuje tu pomysłu na rozłożenie ryzyka. "I dlaczego Chiny lub Brazylia miałyby wiele w nie zainwestować, skoro Niemcy wstrzymują się przed ulokowaniem tam własnych pieniędzy?" - zastanawia się autor artykułu.
Niedoróbki w każdym elemencie tego triumfalnie przyjętego planu okażą się wkrótce ewidentne, inwestorzy się przestraszą, oprocentowanie obligacji zagrożonych krajów wzrośnie, banki będą miały problemy z finansowaniem i znowu grupie euro zagrozi katastrofa. A wtedy na jakiś czas jej widmo odsunie Europejski Bank Centralny - przewiduje tygodnik.
Najlepszym bowiem rozwiązaniem problemów zagrożonych państw eurolandu byłaby obietnica wsparcia ich rządów przez EBC - podkreśla "Economist". Tragedią szczytu jest to, że nie wybrał interwencji EBC, która pozostaje najlepszym sposobem na rozwiązanie problemów grupy euro.
Po całej tej euforii, która towarzyszyła ogłoszeniu planu ratunkowego, należy powiedzieć, że przywódcy znowu zawiedli - pisze brytyjski tygodnik - Będzie więcej kryzysów i więcej szczytów. Ale zanim w końcu wypracowany zostanie plan, który działa, koszty jego wdrożenia znacznie wzrosną - konkluduje "Economist".
Skomentuj artykuł