USA: wydalani migranci lądują w dżungli, bez szans na powrót do domu
Katolickie schronisko pomaga migrantom wydalanym z USA do "swojego kraju lub miejsca pochodzenia". Niestety, migranci zamiast trafiać do miejsc, które im obiecano, wywożeni są nad granicę z Gwatemalą i zostawiani samym sobie - w dżungli.
Juan Pablo Saquí, rzecznik schroniska dla migrantów Belen w gwatemalskim przygranicznym mieście El Ceibo, powiedział, że aż dziewięć autobusów dziennie przyjeżdża na przejście Meksyk-Gwatemala. Autobusy przewożą migrantów, którzy przylecieli z Teksasu do Villahermosa w Meksyku, a następnie wywożeni są "wiele kilometrów" do El Ceibo, w odległej części regionu Petén.
„Meksykańskie władze migracyjne mówią im: 'W Gwatemali jest inny autobus, który zabierze cię bezpośrednio do twoich krajów lub miejsca pochodzenia'” – powiedział Saquí. „Ale kiedy tu przychodzą, nie ma niczego”.
Saquí mówi, że przybysze do jego schroniska – które może pomieścić jednocześnie 70 osób – pochodzą z krajów Ameryki Środkowej.
Proceder rozpoczął się, gdy rząd USA zaczął wydalać migrantów i osoby ubiegające się o azyl [wydalenie na podstawie nakazów nałożonych w trakcie pandemii - przyp. red.] do południowego Meksyku, skąd tamtejsi urzędnicy zabierają ich nad granicę z sąsiednią Gwatemalą.
Jezuita o. José Luis González powiedział, że po raz pierwszy spotkał się z przypadkiem migrantów z Ameryki Środkowej do południowego Meksyku, a następnie do Gwatemali.
Jak stwierdził, wcześniej rząd USA odsyłał migrantów z Ameryki Środkowej do Gwatemala City, „gdzie jest pewna infrastruktura”, aby ich przyjąć.
„Teraz z tymi ludźmi jest znacznie gorzej, ponieważ są oni zabierani do dżungli, do wioski El Ceibo, która ma ledwie cztery domy” - powiedział jezuita.
Meksykańska sieć monitorująca prawa człowieka, która obejmuje kilka prowadzonych przez katolików schronisk dla migrantów, przekazała 11 sierpnia, że proceder ten narusza prawo do ubiegania się o azyl i zagraża życiu ludzi potrzebujących międzynarodowej ochrony.
W oświadczeniu stwierdzono, że 10 sierpnia w Tapachula wylądował samolot [rejs krajowy - przyp. red.] „z osobami przetrzymywanymi w ośrodkach migracyjnych w środkowym i północnym Meksyku. Na podstawie zebranych zeznań osobom tym wyraźnie odmówiono pomocy, w tym możliwości ubiegania się o azyl w Meksyku przez meksykańską imigrację. Dodatkowo osoby te były zastraszane i poniżane za pomocą strasznych obelg”.
Alejandro Mayorkas, sekretarz Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego USA, potwierdził te informacje 12 sierpnia, mówiąc o działaniach związanych z wydalaniem imigrantów i przemieszczaniem ich "coraz bardziej w głąb Meksyku". "Dzięki temu powrót tych ludzi nie będzie łatwy. Robimy to we współpracy z Meksykiem” - dodał amerykański urzędnik.
Urzędnicy meksykańscy nie skomentowali lotów. Wobec imigrantów meksykańskich już wcześniej stosowano te metodę: po zawróceniu znad granicy z USA, byli kierowani w głąb Meksyku.
Źródło: Cruxnow.com/tkb
Skomentuj artykuł