W Sejmie debata nad projektami ustaw dot. aborcji

Minister ds. równości Katarzyna Kotula (L) i posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska (P) na sali obrad Sejmu w Warszawie (Fot. PAP/Radek Pietruszka)
KAI/dm

W Sejmie trwa debata nad czterema projektami ustaw zmieniających obowiązujące przepisy dotyczące aborcji. Lewica chce depenalizacji aborcji do 12. tygodnia i jej legalizacji, Koalicja Obywatelska - ustawy „o świadomym rodzicielstwie”, a Trzecia Droga - powrotu do tzw. kompromisu aborcyjnego z 1993 r. Głosowanie nad projektami odbędzie się w piątek po godz. 14.00.

Prezentacja poszczególnych projektów na sali plenarnej Sejmu odbyła się zgodnie z numerem druku nadanym w kolejności wpływania do laski marszałkowskiej.

Projekt dotyczący depenalizacji aborcji przedstawiła Anna Maria Żukowska z Lewicy. - Dlaczego kobiety przerywają ciążę? Bo chcą, bo to jest ich decyzja, która dotyczy ich ciała - zaczęła swoje wystąpienie. Wyraziła ubolewanie, że za pomoc w przeprowadzeniu aborcji w polskim prawie grożą trzy lata pozbawienia wolności.

- Za pomoc, miłość, empatię, za bycie rodziną grożą w Polsce trzy lata więzienia, to absolutny skandal - stwierdziła.

Lewica składa projekt dekryminalizacji aborcji

Żukowska powiedziała też m.in., że „starsi panowie w garniturach nie będą mówić kobietom, co mają ze sobą robić”. - Lewica składa projekt dekryminalizacji aborcji, bo aborcje były, są i będą - dodała Żukowska, a prawo do aborcji, jak stwierdziła, powinny mieć wszystkie kobiety, tak wierzące, jak i niewierzące, bo „mamy w Polsce pluralizm”.

Drugi projekt Lewicy, nazwany projektem ustawy „o bezpiecznym przerywaniu ciąży”, a dotyczący legalizacji przeprowadzenia aborcji do 12. tygodnia ciąży bez podania przyczyny, przedstawiła z kolei Katarzyna Kotula, minister ds. równości.

- W polskich szpitalach łatwo dziś o relikwie, ale trudno o aborcje, nawet te, które są zgodne z obowiązującym prawem - stwierdziła Kotula. Zwracając się do innych polityków przypomniała, że „przez te wszystkie lata kobiety kombinowały, jak przerwać ciążę. Sumienie polityków nadal było spokojne, ale czy wasze sumienie jest teraz spokojne, gdy kobiety nadal zmusza się do kombinowania? Czy do waszych sumień dociera dzisiaj, że jeśli kobieta chce być w ciąży, to zrobi wszystko, żeby w niej być, ale jeśli nie chce w niej być, to też zrobi wszystko, aby w niej nie być?”.

Chusta prezentowana przez jedną z aktywistek Ogólnopolskiego Strajku Kobiet w Sejmie w Warszawie, 11 bm. Sejm zajmie się dziś czterema projektami dotyczącymi przepisów aborcyjnych (Fot. PAP/Radek Pietruszka)

- Państwo nie może dziś udawać, że aborcji nie ma, bo aborcje były, są i będą. I państwo musi zrobić wszystko, aby aborcja była bezpieczna, dostępna, legalna i aby odbywała się w odpowiednich warunkach - uznała polityk Lewicy.

Agnieszka Buczyńska, w rządzie pełniąca stanowisko minister ds. społeczeństwa obywatelskiego, przedstawiła projekt zgłoszony przez Trzecią Drogę (Polska 2050-PSL) projekt nowelizacji ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Projekt ten miałby przywrócić stan prawny sprzed wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r., który stwierdził niezgodność z konstytucją tzw. przesłanki eugenicznej.

Zgodnie z projektem, aborcja byłaby dopuszczalna w przypadkach: gdy ciąża stanowiłaby zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej; badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazywały na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu; zachodziłoby uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.

Referendum?

- Proponowana przez nas ustawa to jeden z trzech elementów kompleksowej propozycji dla Polek i Polaków - powiedziała. Jak wyjaśniła, pierwsza z nich to refundacja środków antykoncepcyjnych, a jej klub złożył z tej sprawie projekt w Sejmie. - Dziś prezentujemy też ustawę, która odwraca ten bulwersujący wyrok TK, ale też poszerza jej zakres. Po pierwsze, należy bezapelacyjnie przywrócić możliwość przerywania ciąży ze względu na wady płodu. Koniec ze zmuszaniem kobiet do heroizmu. Koniec z lękiem o zajście w ciążę. Zadbamy o kobiety po gwałtach - prokurator będzie miał trzy dni na stwierdzenie czynu zabronionego na podstawie oświadczenia pokrzywdzonej. Jeżeli ciąża ze względu na zdrowie psychiczne kobiety zagraża zdrowiu lub życiu kobiety, to jest to także zasadny powód do usunięcia ciąży. Usunięcie ciąży będzie możliwe zarówno w podmiocie medycznym, jak i poza nim, np. poprzez tabletkę - powiedziała.

- Trzecim elementem jest referendum. Tego chce ponad 66% Polek i Polaków, a jest to rozwiązanie skuteczne, do którego musi się dostosować prezydent - to rozwiązanie zagwarantuje nam też pokój, bo to decyzja obywatelek i obywateli ma najgłębszy sens - dodała przedstawicielka Trzeciej Drogi.

Monika Wielichowska, wicemarszałek Sejmu, przedstawiła projekt Koalicji Obywatelskiej „o świadomym rodzicielstwie", który mówi, że "każda osoba w ciąży na prawo do świadczenia zdrowotnego w postaci przerwania ciąży w okresie pierwszych 12 tygodni jej trwania”. Po tym okresie dokonanie aborcji byłoby możliwe, jeśli ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia „osoby w ciąży”; jeśli istnieje duże prawdopodobieństwo wystąpienia ciężkich i nieodwracalnych wad płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu oraz jeśli ciąża jest wynikiem czynu zabronionego.

Aktywistki Strajku Kobiet na sali obrad Sejmu w Warszawie (Fot. PAP/Radek Pietruszka)

W przypadku przesłanki dotyczącej prawdopodobieństwa ciężkich i nieodwracalnych wad, aborcja byłaby dopuszczalna do 24. tygodnia trwania ciąży. Natomiast „w przypadku, gdy wykryta choroba lub wada uniemożliwia płodowi samodzielne życie i nie ma możliwości jej wyleczenia, przerwanie ciąży jest dopuszczalne bez ograniczeń”.

- Kobiety w Polsce są nadal skazane na podziemie aborcyjne, bo politycy zabrali kobietom wolność - stwierdziła Wielichowska. - Mamy dość słuchania o waszych poglądach. Zostawcie nas, nasze sumienia i decyzje w spokoju. Nie wchodźcie w buciorach do naszego życia. Aborcja nie jest kwestią światopoglądową. Mówimy o prawach kobiet, a ich się nie negocjuje, nie poddaje pod referendum - dodała posłanka KO.

W debacie poselskiej była minister zdrowia Katarzyna Sójka (PiS) zarzuciła wnioskodawcom wszystkim projektów, że zastępują zajmowanie się prawdziwymi problemami obywateli tematem aborcji, wobec którego nawet nie mają jednego zdania. - Tego paliwa na długo wam nie wystarczy, bo problemów i potrzeb w ochronie zdrowia jest dużo więcej - powiedziała, odnosząc się także do dyskusji nad dostępnością tabletki „dzień po”. Jak dodała, zwolenniczki aborcji nie mają prawa mówić w imieniu wszystkich kobiet, bo wiele kobiet nie podziela takich postulatów.

Skrytykowała też jednostronny obraz debaty, w której środowiska proaborcyjne dużo mówią o prawie do przerwania ciąży, ale nie mówią nic o tym, jakie nieodwracalne konsekwencje taka decyzja ze sobą niesie. Wskazała, że żaden z projektów nie mówi nic o wsparciu kobiet, które urodziły dziecko z niepełnosprawnością, o wsparciu hospicyjnym czy o potrzebie zmian w prawie adopcyjnym wobec dzieci, które zostały zostawione przez swoich rodziców.

„Zwolenniczki aborcji nie mają prawa mówić w imieniu wszystkich kobiet”

- Nie wszystkie kobiety chcą pozbyć się problemu przerywając ciążę, tylko chcą urodzić, ale potrzebują wsparcia, czego wy w ogóle w swoich projektach nie dostrzegacie. Cała opieka nad rodziną i wszystkie świadczenia - to dla was jest nieistotne. Mam wrażenie, że wszystkie te projekty proponują tylko pozbycie się problemu jedną tabletką i z waszej strony jest po sprawie - powiedziała Katarzyna Sójka.

O potrzebie rozwijania medycyny perinatalnej mówiła też inna posłanka PiS, Józefa Szczurek-Żelazko. - Wiemy, że wiele zabiegów wykonywanych jest w życiu płodowym. One ratują życie tego dziecka i pozwalają uniknąć niepełnosprawności. Wiele problemów zdrowotnych poczętego dziecka współczesna medycyna jest w stanie rozwiązać. Rząd powinien kontynuować te projekty, wspierając rodziny z dziećmi niepełnosprawnymi i dostępność do świadczeń zdrowotnych - mówiła. 

Posłanka w imieniu klubu PiS złożyła wniosek o odrzucenie trzech z czterech projektów dotyczących aborcji - Lewicy i KO. Klub ma natomiast nie wprowadzić dyscypliny głosowania w przypadku projektu Trzeciej Drogi.

Aktywiści antyaborcyjni na sali obrad Sejmu w Warszawie (Fot. PAP/Radek Pietruszka)

Kluby koalicji rządzącej mają zagłosować za skierowaniem projektów do drugiego czytania w komisji nadzwyczajnej, która będzie się składała z 27 posłów. Sporne jest stanowisko w Trzeciej Drodze: PSL zapowiada, że każdy poseł zagłosuje zgodnie z własnym sumieniem. Odrzucenia wszystkich czterech projektów chce Konfederacja.

Obowiązujące w Polsce od 1993 r. przepisy antyaborcyjne zostały zmienione po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 r. Wcześniej ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży zezwalała na dokonanie aborcji także w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Tę przesłankę do przerwania ciąży TK uznał za niekonstytucyjną, co wywołało falę protestów w całym kraju.

KAI/dm

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

W Sejmie debata nad projektami ustaw dot. aborcji
Komentarze (6)
RC
~Roman Czytelnik
11 kwietnia 2024, 21:43
O gustach nie powinno sie dyskutowac. Nie bede. Jak mezczyzna jedynie skomentuje zdjecie tych pań. Wiekszosci z tych pań aborcja nie grozi.
BD
~Bo D
13 kwietnia 2024, 13:08
Cóż, czy kobiety mają wyglądać jak top modelki? A jak powinni wyglądać mężczyźni, żeby można się nimi interesowac?
RC
~Roman Czytelnik
14 kwietnia 2024, 15:40
A kto i gdzie powiedzial ze maja wygladac jak top modelki?
MD
~Moby Dick
11 kwietnia 2024, 21:12
Aborcję - zabójstwo nazywają "świadczeniem", które się należy. I to kobiety, matki najbardziej o to walczą. Żeby zabijać dzieci.
RC
~Roman Czytelnik
14 kwietnia 2024, 15:45
Minusuja Ciebie takie wlasnie panie. Malo co im w zyciu nie wyszlo. Nikt nie chce miec z nimi dzieci. Wiec rozgoryczone boli je ze innym kobietom mogloby sie powodzic, kochajacy maz ktory chce miec z zona dzieci. To dla feministek smutny widok
OZ
~Ola Z
15 kwietnia 2024, 13:41
Nie tylko kobiety są feministkami, wśród mężczyzn też jest sporo feministow