"W strefie euro łatwiej bronić swych interesów"
Polsce byłoby łatwiej bronić swych interesów i wyrażać opinie, gdyby była w strefie euro - ocenia prezes Narodowego Banku Polskiego Marek Belka.
Według szefa banku centralnego, który brał udział w poniedziałkowej konferencji "Social Cohesion in Europe - expectations and reality", o wprowadzeniu euro w Polsce trzeba dyskutować przede wszystkim w kontekście ekonomicznym oraz politycznym.
Prezes NBP wskazał, że 10 lat temu polscy ekonomiści wypowiadali się w większości entuzjastycznie na temat euro, ale to się zmieniło. "Wydaje się, że ryzyka związane z euro wydają się bardziej wyraźne, a korzyści wydają się mniej oczywiste. A więc saldo korzyści i ryzyk zmieniło się" - powiedział Belka.
Dodał, że teraz Polska jest jednak lepiej przygotowana, by radzić sobie z niechcianymi konsekwencjami ewentualnego wprowadzenie euro w Polsce. Wskazał na przykład na politykę makroostrożnościową, która - jego zdaniem - jest potężnym instrumentem pozwalającym łagodzić ryzyka związane ze znacznym - a w przypadku Polski dramatycznym - spadkiem stóp procentowych po przyjęciu euro. Belka uważa, że niższe stopy procentowe mogą wydawać się atrakcyjne dla pożyczkobiorców, ale mogą być też pułapką dla całej gospodarki.
"Także rynek jest teraz lepiej przygotowany, by radzić sobie z euro" - dodał prezes NBP. Podkreślił, że kryzys związany z Ukrainą nie zmienił jednak niczego, jeśli chodzi o ekonomiczne aspekty przystąpienia do strefy euro.
Belka podkreślił, że nie zmieniła się także jego ocena - jak ją określił "ostrożna do negatywnej" - ekonomicznych konsekwencji przystąpienia do strefy euro. Zaznaczył, że szybkie przystąpienie do strefy euro jest niemożliwe, zatem dyskusja dotyczy "pewnego procesu".
Belka zaznaczył, że polityczna dyskusja na temat przystąpienia do euro obraca się wokół kwestii związanych z suwerennością. Po prawej stronie sceny politycznej argumentuje się, że przyjęcie wspólnej waluty pozbawia kraj suwerenności.
Natomiast euroentuzjaści twierdzą, że pozostawanie poza rdzeniem integracji europejskiej ogranicza suwerenność, bowiem kraj nie ma możliwości wpływania na kształt polityki europejskiej.
"Będąc entuzjastą integracji europejskiej jestem otwarty na taką argumentację" - zaznaczył prezes NBP. Dodał, że to co się dzieje w związku z Ukrainą, przeważa szalę argumentów politycznych na rzecz przystąpienia do strefy euro. "Jeśli wierzy się, że kryzys ukraiński pokazuje, iż Polska nie jest tak bezpieczna jak myśleliśmy, to należy zacząć myśleć, jak możemy wzmocnić bezpieczeństwo Polski" - mówił szef NBP.
Jego zdaniem odpowiedzią na to pytanie jest obecność w centrum ekonomicznych i politycznych interesów świata. "(...) mam wrażenie, że jeżeli jest się wewnątrz strefy euro, to łatwiej jest krajowi takiemu, jak Polska, wyrazić swój punkt widzenia i interes, wpływać na inne duże europejskie kraje" - mówił.
Dodał, że destabilizacja gospodarki kraju spoza strefy euro ma jedynie pośredni wpływ na kraje strefy euro. "Będąc w strefie euro każda destabilizacja gospodarki ciąży istotnie na pozostałe kraje strefy (...)" - dodał. Belka uważa, że kryzys w Europie w bardzo brutalny sposób pokazał, że nie ma sentymentów, a jedynie ekonomiczne interesy. "Więc lepiej, żebyśmy byli w centrum tych politycznych interesów" - podkreślił.
W poniedziałek na temat ewentualnego wejścia Polski do strefy euro wypowiadali się: prezydent Bronisław Komorowski, premier Donald Tusk i minister finansów Mateusz Szczurek.
Komorowski otwierając konferencję "Gospodarka konkurencyjnej Polski: rekomendacje reform" ocenił, że w kontekście konkurencyjności polskiej gospodarki należy się zastanawiać nad kwestią przyjęcia przez Polskę euro. "Być może warto wykorzystać czysto wyborcze zainteresowanie tym tematem do dyskusji nad wpływem członkostwa lub nie polskiej gospodarki w strefie euro dla jej konkurencyjności w przyszłości" - powiedział.
Premier Donald Tusk mówił natomiast, że Polska wejdzie do strefy euro, gdy będzie do tego w pełni przygotowana. Według niego kryzys ukraiński nie ma nic wspólnego z problemem europejskiej waluty. Premier zaznaczył, że - aby wejść do strefy euro - trzeba przede wszystkim zmienić w Polsce konstytucję. Jak ocenił, to "niefortunne zapisy w konstytucji" są obecnie jedyną "polityczną blokadą" do przyjęcia wspólnej waluty.
Według szefa resortu finansów, mimo wydarzeń na Ukrainie rząd nie zmienia strategii przyjęcia euro, a członkostwo w Eurolandzie w żaden sposób nie zwiększa bezpieczeństwa militarnego. Szczurek powiedział w rozmowie z Reutersem, że wydarzenia na Ukrainie są trudne do przewidzenia, ale mogą odbić się na polskim PKB.
Skomentuj artykuł