100 dni prezydentury Komorowskiego

Prezydent podpisał i skierował 12 bm. do Sejmu pierwszą w jego kadencji prezydencką inicjatywę ustawodawczą, wiążącą się z członkostwem Polski w Unii Europejskiej. (fot. PAP/Leszek Szymański)
PAP / apio

Podpisał ponad 50 ustaw, mianował nowych ambasadorów, złożył wizyty w Brukseli, Paryżu, Berlinie i Watykanie, przyznał dziesięć Orderów Orła Białego - w niedzielę, 14 listopada, mija sto dni od zaprzysiężenia prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Jak politycy oceniają 100 dni prezydentury?

DEON.PL POLECA

"Najważniejsze z tych stu dni, to fakt, że pokazał iż prezydentura może być spokojna, nie budzić emocji, nie wzbudzać konfliktów między rządem a prezydentem, a pokazywać, że współpraca jest możliwa, a wręcz konieczna.

Także rozwiązanie kwestii krzyża (który ustawiony został tuż po katastrofie smoleńskiej przed Pałacem Prezydenckim), która bulwersowała jedną i drugą stronę. Przeniesienie krzyża do kaplicy a potem przeniesienie do kościoła rozwiązuje ten temat raz na zawsze, pomimo echa, które za tym wydarzeniem się ciągnie.

Sprawy zagraniczne - też bardzo dobrze. Pierwsze spotkanie bardzo symboliczne na granicy polsko-czeskiej z prezydentem Czech, wizyty w Brukseli, w Berlinie, w Paryżu - najważniejszych stolicach w Europie.

Te sto dni są udane i takiej prezydentury oczekują wyborcy - spokojnej, łagodzącej a nie wzbudzającej napięcia.

Trwanie w konflikcie to jest sposób na uprawianie polityki przez PiS i prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Poprawa relacji nie zależy dziś od prezydenta Komorowskiego, a jedynie od Jarosława Kaczyńskiego. Poprawa tych relacji jest możliwa, jeśli druga strona przyjmie wyciągnięta rękę".

"Aktywność prezydenta Komorowskiego skupia się wyłącznie na sprawach ceremonialnych. Prezydent nie zabiera głosu w ważnych sprawach dotyczących chociażby umowy gazowej z Rosją. Nie pamiętam, żeby przedstawił swoje stanowisko w tej sprawie.

Nie słyszałem stanowiska prezydenta w sprawie zgody premiera Tuska na zmianę Traktatu Lizbońskiego. Prezydent nie jest też aktywny w sprawie wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej. A mógłby i powinien być aktywny, chociażby przez wzgląd na swojego poprzednika.

Prezydent podejmuje też kontrowersyjne decyzje, jeśli chodzi o politykę odznaczeń. Odznacza wyłącznie jedno środowisko, środowisko związane kiedyś z Unią Demokratyczną. Nie dostrzega innych ludzi, którzy byli aktywni w opozycji demokratycznej. Jest to sposób działania zupełnie sprzeczny z tym, co robił śp. Lech Kaczyński, który odznaczał przede wszystkim zapomnianych bohaterów.

Nie dostrzegam pozytywów. Dla mnie prezydentura Bronisława Komorowskiego jest realizacją scenariusza, który nakreślił premier Tusk: prezydentury żyrandolowej. Rzeczywiście tak wygląda ta prezydentura. To źle, bo prezydent jest wybierany w wyborach bezpośrednich. Wbrew pozorom ma dużą władzę. Jeśli prezydent Komorowski nie jest aktywny, z władzy nie korzysta, to znaczy, że pokładane w nim nadzieje zostały niespełnione.

Prezydent może zwoływać Radę Gabinetową. Sprawa zadłużenia kraju, która jest niezwykle ważna i paląca, sprawy społeczne, podnoszenie podatków przez rząd Donalda Tuska - to są sprawy, w których prezydent powinien być aktywny, a prezydent Komorowski aktywny nie jest.

Prezydent chce być aktywny w sferze kreowania polityki partyjnej. Zwracam uwagę chociażby na to, że jeden z jego ministrów wciąż jest baronem PO na Pomorzu. To też jest wbrew standardom".

"Prezydent ma dłuższą kadencję niż parlament, bo pięcioletnią, więc też te 100 dni wydają się być krótszym czasem, jednak jest to już czas do pewnej refleksji i podsumowania.

Z jednej strony prezydent był bardzo mało aktywny, szczególnie w trudnych chwilach, takich jak na przykład sprawa krzyża przed Pałacem Prezydenckim, kiedy w ogóle się nie wypowiadał. Z drugiej strony, kiedy już był aktywny i chciał pojawić się bardzo mocno w polityce krajowej, jak choćby w sprawie morderstwa w biurze PiS w Łodzi, to robił to bez jakiejkolwiek koncepcji, bez pomysłu.

Do dzisiaj nic z tego, co mówił wówczas, nie zostało zrealizowane - nie ma dalszych spotkań, nie ma jego aktywności oprócz tego, że raz spotkał się z szefami klubów. Oceniam tę aktywność bardzo słabo, uważam ją za zbyt małą.

Bronisław Komorowski zapowiadał bardzo dużo w polityce międzynarodowej. Faktycznie, kilka wyjazdów zagranicznych było, ale w tych wyjazdach brakowało mi takiej naprawdę mocnej pozycji prezydenta, pewnych założeń, koncepcji, które by przedstawiał. Widać, że prezydent pracuje trochę w cieniu rządu Donalda Tuska i nie pokazuje swojej aktywności.

Z tego, co wiemy, nie ma do końca skompletowanej prezydenckiej kancelarii - to też zły sygnał, dlatego że to również najbliżsi współpracownicy prezydenta określają kierunki polityczne i charakter jego pracy.

Komorowski wiele obiecał w swojej kampanii wyborczej i martwi mnie, że nie realizuje swych obietnic. Mówił bardzo dużo o in vitro - owszem są ustawy, ale on nie jest kreatorem tego, co się dzieje w polskim parlamencie. Mówił o Afganistanie, o wyprowadzeniu polskich wojsk i wycofał się z tego, zmienił zdanie. Ja osobiście czuję się zawiedziony i oszukany w tej sprawie.

Prezydent miał być bardziej aktywny w parlamencie, jeżeli chodzi o inicjatywy ustawodawcze, szczególnie teraz w kryzysie. Tej aktywności też nie ma. Miał być krytyczny wobec rządu, a tej krytyki również nie słychać.

Błędy pana prezydenta nie są co prawda tragiczne, ale czasami pokazują jego niezdarność, niezaradność. Myślę, że te trzy miesiące mógł wykorzystać o wiele lepiej".

"Mieliśmy okres, kiedy prezydent z premierem walczyli na śmierć i życie, ośmieszając kraj na zewnątrz. Prezydent Komorowski robi coś innego. Próbuje ściągnąć do swej kancelarii wszystkie środowiska polityczne, próbuje zamykać spory, które kiedyś się rozgrywały.

Na pewno, jeśli prezydent zaproponuje, ktoś z PSL do Kancelarii Prezydenta pójdzie.

Miał trudny początek, bo była sprawa krzyża, sprawa katastrofy smoleńskiej. Rozpoczynał w fatalnych warunkach. Psychicznie został mocno poobijany, bo przypuszczał, że prezydentura będzie łatwiejsza, a była na początku trudna. Jeżeli na początku poradził sobie z trudnymi sprawami, to poradzi sobie dalej.

W konstytucji napisaliśmy, że uprawnienia prezydenta są bardziej reprezentacyjne niż władcze i tak je wypełnia.

Chciałbym, aby prezydent w paru istotnych sprawach dla kraju, wykonywał swoją funkcję kontrolną wobec rządu - Rada Bezpieczeństwa Narodowego mogłaby zająć się problemem powodziowym. Kolejna rzecz to środki pomocowe. Biuro Bezpieczeństwa Narodowego powinno przyjrzeć się temu, jak Polacy z tych środków korzystają, by mogli jak najbardziej zmodernizować kraj".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

100 dni prezydentury Komorowskiego
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.