Antykomor.pl w sieci. Prokuratura to sprawdzi
Prokuratura w Tomaszowie Maz., która prowadzi śledztwo ws. krytycznej wobec prezydenta Bronisława Komorowskiego strony antykomor.pl przyjrzy się jej po tym, jak we wtorek została reaktywowana i znowu dostępna jest w sieci.
Śledczy nie wiedzą jeszcze, czy i jakie podejmą działania.
Reaktywowaną stronę Antykomor.pl zaprezentował we wtorek jej twórca Robert Frycz na konferencji prasowej w Stowarzyszeniu Wolnego Słowa w Warszawie.
Na stronie od sierpnia zeszłego roku gromadzone były materiały o prezydencie Bronisławie Komorowskim. 25 maja do mieszkania autora strony weszli funkcjonariusze ABW oraz dwóch policjantów. Przeszukali je, zabezpieczyli laptop oraz inne nośniki danych. Autor strony po ich wyjściu zdecydował się na zamknięcie strony.
Jak powiedziała prokurator Elżbieta Cyniak postępowanie jest w toku. Akta sprawy trafiły do sądu w Tomaszowie Mazowieckim, w związku z zażaleniem, jakie złożył pełnomocnik Frycza. Sprawa ma być rozpatrywana 9 czerwca.
Dodała, że ważne jest ustalenie, w którym miejscu w Polsce znajduje się serwer, na którym działa strona. - Wtedy właściwa dla miejsca prokuratura może podjąć w tej sprawie decyzję" - dodała. Przypomniała, że poprzednio serwer znajdował się w Tomaszowie Mazowieckim. "Obecne postępowanie prowadzone jest za to, co było poprzednio na stronie antykomor.pl - dodała.
Frycz mówił we wtorek, że na stronie nie ma obecnie gier "Komor-killer" oraz "Komor-szoter". Według ABW gra "Komor-killer" polegała na rzucaniu w wizerunek prezydenta różnymi przedmiotami - np. młotkiem, fekaliami, aż do momentu zabicia postaci. Agencja powołując się na art. 135 Kodeksu karnego dot. przestępstwa znieważanie prezydenta RP wskazywała, że autor strony mógł dopuścić się tego czynu.
"Na tej samej stronie zamieszczone zostały także odnośniki do linka zatytułowanego "zdjęcia", gdzie zainstalowano zdjęcia przedstawiające prezydenta jako: prostytutkę, homoseksualistę, pijaka, uczestnika czynności seksualnych, porównujące go do Józefa Stalina oraz innych polityków byłego ZSRR" - napisała ABW w oświadczeniu.
Frycz wyjaśniał, że strona miała charakter satyryczny, a materiały mały na celu przedstawienie opinii publicznej "zafałszowanego obrazu rzeczywistości". Mówił, że prezentowane na jego blogu zdjęcia, gry i materiały "były powielane z innych miejsc w sieci lub pochodziły od osób, które odwiedzały bloga".
We wtorek Frycz przekonywał, że moderował wpisy internautów na swojej stronie i nie dopuścił, by znalazły się tam wpisy nawołujące do zabicia Komorowskiego. Dodał, że przywódcy USA, Włoch czy Niemiec padali ofiarami prześmiewczych gier polegających na strzelaniu do ich postaci. Zapowiedział też, że antykomor.pl będzie dział do końca kadencji obecnego prezydenta i przez cały ten czas będzie odliczał dni do momentu, gdy Komorowski pożegna się z urzędem.
Strona jest umieszczona na serwerze w Polsce, ale - według Frycza - w ciągu tygodnia ma zostać przeniesiona do USA.
Akcja Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego przeciw autorowi strony antykomor.pl w oczach wielu komentatorów była zamachem na wolność słowa. Posłowie PiS złożyli w tej sprawie wniosek na Komisji ds. Służb Specjalnych, aby szef ABW i prokuratura przedstawili, dlaczego Agencja została zaangażowana w tej sprawie. Uznali, że ABW przekroczyła swoje uprawnienia, bo w katalogu przestępstw, jakimi - zgodnie z ustawą - się zajmuje, nie ma słowa o publicznym znieważaniu prezydenta RP.
Odnosząc się do sprawy premier Donald Tusk mówił, że aby w przyszłości służby nie miały pretekstów do "nadgorliwości", należy "zmienić przynajmniej te przepisy, które chronią bardziej polityków od innych ludzi". Prezydent mówił, że z akcją ABW nie miał nic wspólnego. Zaznaczył, że potrafi z dystansem i autoironią podchodzić do satyrycznych materiałów, również na swój temat, jednak - jak powiedział - warto odróżnić żart od tego, co jest przejawem nienawiści, bądź zwykłego chamstwa.
Sprawa trafiła do Rzecznika Praw Obywatelskich. Frycz złożył też w prokuraturze doniesienie na ABW.
Skomentuj artykuł