"Arłukowicz - min. bez budżetu i kompetencji"

(fot. PAP/Radek Pietruszka)
PAP / slo

Dotychczasowy poseł klubu SLD Bartosz Arłukowicz będzie sekretarzem stanu w kancelarii premiera i pełnomocnikiem ds. osób wykluczonych. Niewykluczone także, że wystartuje z list PO w jesiennych wyborach parlamentarnych.

Premier Donald Tusk poinformował we wtorek na konferencji prasowej, że zaproponował Arłukowiczowi - dotychczas posłowi klubu SLD, który nie należał jednak do tej partii - współpracę w rządzie.

Jak podało CIR, Arłukowicz zostanie pełnomocnikiem premiera ds. koordynacji współpracy organizacji pozarządowych i administracji w przeciwdziałaniu wykluczeniu społecznemu (w randze sekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów).Premier wielokrotnie podczas wtorkowej konferencji zachwalał Arłukowicza jako człowieka utalentowanego i energicznego. - Krytyczny, energiczny, inteligentny, ale wyzbyty złych emocji, czyli zacietrzewienia i nienawiści - komplementował Arłukowicza szef rządu.

DEON.PL POLECA

Tusk wyjaśnił, że zdecydował się na zaproponowanie mu współpracy także dlatego, że z wielką satysfakcją stwierdził, iż spotkał na swojej politycznej drodze człowieka, z którym wiele razy różnił się w niektórych poglądach, ale "którego energia i gotowość do roboty jest naprawdę imponująca".

Z kolei Arłukowicz tłumaczył, że przyjął propozycję premiera, gdyż nie "mógł dalej uwiarygodniać projektu, z którego efektów nie będzie mógł się wytłumaczyć". - Od wielu tygodni wymagano ode mnie głosowania ramię w ramię z Jarosławem Kaczyńskim w bardzo wielu różnych, ważnych dla państwa sprawach. Myślę, że czas przejść do pracy pozytywnej, pracy energicznej i skupić się na działaniu - powiedział Arłukowicz na konferencji prasowej z szefem rządu.

Poseł podkreślił, że "wielokrotnie deklarował, iż uczyni wszystko, aby stworzyć front ludzi, który uniemożliwi powrót do władzy Jarosławowi Kaczyńskiemu".Tłumaczył, że podjął trudną decyzję. Podkreślał jednak, że postrzega politykę jako narządzie, które musi pomagać ludziom. Arłukowicz relacjonował, że długo rozmawiał z premierem Tuskiem o tym, jaka sytuacja społeczna i polityczna jest obecnie w Polsce, i doszli wspólnie do przekonania, że należy skierować uwagę na środowiska ludzi wykluczonych.

Pytany, czy zamierza wstąpić do Platformy Obywatelskiej, Arłukowicz przypomniał, że nigdy nie wstąpił do SLD. - Jestem wielkim zwolennikiem polityki społecznej, a dopiero potem polityki partyjnej. W związku z tym na razie pozostanę człowiekiem bezpartyjnym" - zadeklarował. Zapowiedział, że złoży rezygnację z członkostwa w klubie SLD. Zadeklarował ponadto, że jeśli otrzyma propozycję wstąpienia do klubu PO - przyjmie ją.

Premier pytany był na konferencji prasowej o rolę Arłukowicza. Poinformował, że propozycja jaką złożył Arłukowiczowi "nie dotyczy tworzenia urzędu". - Zaproponowałem, aby objął funkcję sekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, czyli będzie moim pełnomocnikiem - podkreślił premier.

Arłukowicz pytany, czy zamierza wstąpić do Platformy Obywatelskiej, przypomniał, że nigdy nie wstąpił do SLD. - Jestem wielkim zwolennikiem polityki społecznej, a dopiero potem polityki partyjnej. W związku z tym na razie pozostanę człowiekiem bezpartyjnym - zadeklarował.

Bartosz Arłukowicz to poseł, który wyrósł ponad przeciętną parlamentarną; dobrze spełni powierzone mu zadanie - uważa szef klubu PSL Stanisław Żelichowski. Jego zdaniem do współpracy z rządem skłoniły Arłukowicza problemy w SLD.

- Arłukowicz to porządny poseł, solidny, uczciwy, bardzo wyczulony na sprawy wykluczonych i dobrze spełni powierzone mu zadanie - powiedział PAP Żelichowski.

Według niego do współpracy z rządem skłoniło Arłukowicza to, że szef SLD Grzegorz Napieralski zdecydował się startować w wyborach parlamentarnych nie z Warszawy, a ze Szczecina - to również okręg wyborczy Arłukowicza. Żelichowski wskazuje, że ewentualna wygrana Arłukowicza z Napieralskim stawiałaby w trudnej sytuacji szefa SLD.

- Dla nich dwóch było tam za ciasno. Krążą też plotki, że Arłukowiczowi proponowano start do Senatu, wiec poszedł do Platformy - powiedział Żelichowski.

Zastrzegł, że zgrzyty występują w każdym klubie, a w tym przypadku do ich powstania przyczyniało się to, że dwóch liderów kojarzonych z SLD było z jednego okręgu wyborczego.

Szef klubu PSL ocenił, że transfer ten nie będzie miał znaczenia dla PO - nie przysporzy jej wyborców o lewicowych poglądach. - Warto, żebyśmy tych posłów, którzy wyrośli ponad przeciętną, promowali. Arłukowicz jest takim posłem. Ja się cieszę z takiej decyzji PO - oświadczył.

Arłukowicz zapowiedział, że złoży rezygnację z członkostwa w klubie SLD. Zadeklarował ponadto, że jeśli otrzyma propozycję wstąpienia do klubu PO - przyjmie ją.

Rzecznik PiS Adam Hofman uważa, że odejście z klubu SLD Bartosza Arłukowicza i jego współpraca z rządem świadczy o tym, że PO próbuje sięgać po lewicowy elektorat, bo traci dotychczasowych wyborców. Jego zdaniem, nie przyniesie to jednak wielkiego skutku.

- Tonący brzytwy się chwyta. Donald Tusk jest tonącym. Świadczą o tym niespełnione wyborcze obietnice czy szalejąca drożyzna. Bartosz Arłukowicz jest brzytwą. Pokazał, że potrafi być ostry. Co prawda to ostrze było dotychczas skierowane przeciwko Tuskowi i jego partii. Tusk bardziej się tą brzytwą poharata niż ogoli - powiedział PAP Hofman.

W jego opinii, "PO często wykonuje takie ruchy". - Tym razem chce sięgnąć po elektorat lewicy, bo jej własny od niej odchodzi załamany niespełnionymi obietnicami. To rzecz krótkotrwała i nie przyniesie wielkiego skutku. Sytuacji ludzi to nie zmieni - powiedział polityk PiS.

Hofman przypomniał rolę Arłukowicza w sejmowej komisji śledczej, która zajmowała się tzw. aferą hazardową. "Miro", "Zbycho" i "Rycho" byli jego przeciwnikami. Dzisiaj stali się jego sojusznikami" - powiedział.

Rzecznik odniósł się też do wtorkowej wypowiedzi Arłukowicza, który tłumaczył opuszczenie klubu SLD m.in. tym, że wymagano od niego głosowania ramię w ramię z szefem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Hofman zaznaczył, że w parlamencie często kluby głosują razem. - Z tego nie można tworzyć argumentu, że PiS współpracuje SLD. Nie będziemy współpracować także po wyborach - oświadczył.

- Widać, że Arłukowicz, jako młody człowiek w polityce sprzedał się zbyt tanio, ponieważ jest ministrem bez budżetu, bez kompetencji i w zasadzie bez możliwości funkcjonowania - powiedziała PAP Jakubiak. Dodała, że Arłukowicz rozumie, iż w państwie minister może sprawnie funkcjonować tylko, kiedy ma konstytucyjne uprawnienia.

Jakubiak oceniła, że Arłukowicz i jego funkcja stanie się elementem konfliktu między kompetencjami minister pracy i polityki społecznej Jolanty Fedak a kompetencjami ministra w kancelarii premiera Michała Boniego. - Oni mają uprawnienia konstytucyjnych ministrów. Arłukowicz jest ministrem bez teki, bez aparatu, którym mógłby działać - podkreśliła.

- Myślałam, że ma on swoją wizję, jak funkcjonować w polityce. Tymczasem okazało się, że rozmienił się na drobne. Decyzja Arłukowicza odbiera mu powagę, która prawdziwemu politykowi jest potrzebna - uważa wiceszefowa klubu PJN.

Jej zdaniem, podjęcie przez Arłukowicza współpracy z PO będzie błędnie postrzegane jako sukces premiera Donalda Tuska. - Będzie jeszcze jednym elementem rozrostu polskiej administracji w rządzie PO. Arłukowicz chyba się przelicytował, mimo to życzę mu powodzenia - dodała Jakubiak.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Arłukowicz - min. bez budżetu i kompetencji"
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.