Awaryjne lądowanie Boeinga - wstępny raport

(fot. Korbio / flickr.com)
Rafał Lesiecki / PAP / slo

Bezpiecznik odpowiadający m.in. za awaryjne wysuwanie podwozia był wyłączony, a systemy samolotu tego nie sygnalizowały; maszyna przed startem była sprawna - stwierdziła komisja badająca awaryjne lądowanie boeinga 767 1 listopada na lotnisku Warszawa Okęcie.

Samolot wylądował "na brzuchu", bez wysuniętego podwozia. Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych opublikowała w czwartek na swojej stronie internetowej wstępny raport dotyczący tego lądowania.

Dokument w każdej z dwóch wersji językowych - polskiej i angielskiej - liczy po 19 stron. Zawiera jedynie ustalenia faktyczne m.in. chronologiczny opis zdarzenia. Nie ma w nim natomiast analiz ani wyników przeprowadzanych przez komisję badań. Jak powiedział PAP wiceprzewodniczący PKBWL Maciej Lasek, ostateczny raport pojawi się najwcześniej za kilka miesięcy.

Gdy samolot podniesiono z płyty lotniska, podłączono zewnętrzne zasilanie oraz wciśnięto bezpiecznik, podwozie się wysunęło - ustaliła komisja. Eksperci nie stwierdzili, by w instalacji alternatywnego systemu wysuwania podwozia wystąpiły przeciążenia. Raport informuje, że trwają testy tego systemu.

Główny układ wysuwania podwozia nie zadziałał, ponieważ z centralnej instalacji hydraulicznej wyciekł płyn. Załoga samolotu - jak zaznaczają eksperci - została o tym poinformowana, m.in. przez pokładowy rejestrator parametrów lotu, i działała zgodnie z procedurą, czyli skonsultowała się z centrum operacyjnym operatora i podjęła decyzję o kontynuowaniu lotu do Warszawy. Sygnalizacja niskiego ciśnienia w instalacji pojawiła się niecałe trzy minuty po starcie z Newark w USA, o godz. 5.22 czasu warszawskiego. Jak napisano w raporcie, wyciek płynu nastąpił w trakcie chowania podwozia i klap po starcie. Miejsce wycieku - uszkodzony przewód hydrauliczny - komisja zlokalizowała dzień po awaryjnym lądowaniu. 4 listopada przewód został zdemontowany, a następnie wysłany do laboratorium amerykańskiej Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu (National Transportation Safety Board), gdzie ma zostać wykonana ekspertyza.

Komisja stwierdziła ponadto, że w samolocie, podczas przeglądu technicznego przed rejsem, "nie stwierdzono żadnych niesprawności", w tym uniemożliwiających dopuszczenie do lotu. "Członkowie załogi lotniczej oraz pokładowej posiadali stosowne uprawnienia i dopuszczenia do wykonania lotu" - napisano w raporcie.

Załoga spróbowała wówczas wypuścić podwozie metodą grawitacyjną, co również zakończyło się niepowodzeniem. Ponieważ zapas paliwa się kończył, załoga zdecydowała się na awaryjne lądowanie bez podwozia. Samolot wylądował o godz. 14.39 czasu warszawskiego.

Po lądowaniu pasażerowie i załoga zostali ewakuowani z pokładu. "Ewakuacja została zainicjowana przez personel pokładowy natychmiast po zatrzymaniu się samolotu. (...) Procedura ewakuacji trwała ok. 90 sekund" - stwierdzono w raporcie. Ostatnią ewakuowaną osobą był drugi pilot. Kapitan i szef pokładu pozostali w samolocie do czasu przybycia strażaków. W trakcie ewakuacji nikt nie odniósł obrażeń.

W raporcie wstępnym poinformowano też, że komisja, w celu potwierdzenia roli bezpiecznika, który - jak stwierdzono - był wyłączony, przeprowadzono testy na dwóch boeingach 767-300 ER należących do PLL Lot.

Raport nie informuje jednak o wynikach tych badań.

Wiceprzewodniczący PKBWL Maciej Lasek powiedział PAP, że komisja dalej będzie pracowała przy badaniu awaryjnego lądowania boeinga. "Mamy zaplanowany szereg ekspertyz i analiz do wykonania, w tym analizy zapisów wideo dot. samego lądowania i pracy służb na lotnisku. Raport końcowy będzie gotowy co najmniej za kilka lub nawet za kilkanaście miesięcy" - powiedział Lasek.

 (PAP)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Awaryjne lądowanie Boeinga - wstępny raport
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.