Białystok: wykonawca ma zapłacić miastu
Blisko 37,5 mln zł kar umownych i odszkodowania, wraz z ustawowymi odsetkami, ma zapłacić miastu Białystok polsko-francuskie konsorcjum, pierwszy wykonawca miejskiego stadionu - orzekł w poniedziałek Sąd Okręgowy w Białymstoku. Wyrok nie jest prawomocny.
Trwający w tej instancji prawie trzy lata proces związany jest z tym, że w połowie 2011 roku miasto wypowiedziało, z powodu opóźnienia, umowę pierwszemu wykonawcy tego obiektu, polsko-francuskiemu konsorcjum spółek Eiffage Budownictwo Mitex i Eiffage Construction. Samorząd domagał się od niego blisko 137 mln zł, w tym różnicy w cenie, którą musiał zapłacić kolejnemu wykonawcy za dokończenie budowy (od sierpnia 2014 roku obiekt jest już w całości użytkowany).
Pozwane konsorcjum chciało nie tylko oddalenia powództwa, ale też w pozwie wzajemnym domagało się od miasta w sumie ponad 30 mln zł. Chodziło o 15,7 mln zł kar umownych z odsetkami, 1,1 mln zł z odsetkami za zabezpieczenie prac już wykonanych, a także 16,4 mln zł z odsetkami jako różnicę między wartością prac wykonanych a tym, co zapłacił mu inwestor.
Sąd okręgowy uznał, biorąc pod uwagę zebrany w procesie materiał dowodowy, w tym opinie biegłych, że miasto skutecznie odstąpiło od umowy z wykonawcą w sytuacji, gdy nie było szans, by budowa (podzielona na dwa etapy) była zakończona w terminie. Sąd zasądził miastu 13 mln zł z tytułu kar umownych, a także część kwoty odszkodowania. Całe żądanie odszkodowania sięgało 124 mln zł, główną jego część (100 mln zł) stanowiła różnica w cenach z obu przetargów.
Sąd zasądził tzw. wymagalną część roszczenia, czyli 23,5 mln zł, które miasto zapłaciło już wykonawcy wybranemu w drugim przetargu. Zasądził też pieniądze np. za konieczność aktualizacji projektu stadionu przed drugim przetargiem czy za koszt inwentaryzacji przerwanej budowy.
Jednocześnie w całości oddalił powództwo wzajemne złożone przez wykonawcę.
Sędzia Bogusława Zieleniewska-Masłowska mówiła w ustnym uzasadnieniu wyroku, że zasadniczym problemem w realizacji kontraktu było "niedofinansowanie oferty" pozwanego konsorcjum, niedoszacowana była zwłaszcza wartość konstrukcji stalowej obiektu.
- Niedoszacowanie oferty spowodowało, iż pozwani zaczęli szukać sposobów realizacji postanowień umownych i sposobu na obniżenie kosztów wykonania przedmiotu umowy - dodała sędzia.
Jedną z istotnych kwestii (co zabrało czas, bo miasto i projektant stadionu nie chcieli się na to zgodzić) była próba zmiany projektu konstrukcji stalowej, przez zmniejszenie jej ciężaru. Od początku też, o czym wspomniał w uzasadnieniu sąd, wykonawca miał problemy z "zapewnieniem optymalnego zatrudnienia", mimo że miasto domagało się wielokrotnie, by budowę stadionu przyspieszyć.
Sędzia zaznaczyła, że były zaniedbania także ze strony inwestora, ale nie na tyle istotne, by wpływały na tempo prac na całej budowie. "Wykonawca nie zdołał skutecznie wykazać, iż do zwłoki doszło wskutek okoliczności, za które nie ponosi on odpowiedzialności" - mówiła sędzia Zieleniewska-Masłowska.
Wyrok nie jest prawomocny. Pełnomocnicy miasta nie byli obecni na publikacji. Jeden z pełnomocników Eiffage mec. Krzysztof Rastawicki powiedział dziennikarzom, że będzie składana apelacja.
Zwrócił też uwagę, że miasto Białystok domagało się w tym procesie blisko 140 mln zł, a sąd pierwszej instancji zasądził mu - jak to ujął - "trzydzieści kilka" milionów złotych.
- Sąd zasądził miastu mniej niż 30 proc. kwoty, jakiej domagało się (...). Taki jest aktualny stan rzeczy. Procesowo i kosztowo, w ogromnej mierze na dzień dzisiejszy Eiffage wygrał tę sprawę - mówił mec. Rastawicki.
Dodał też, że tak jak on zrozumiał ustne uzasadnienie wyroku, zdaniem sądu, Eiffage nie powinien odpowiadać za różnicę pomiędzy cenami z obu przetargów.
Skomentuj artykuł