Byli "społecznie niebezpieczni" dla Stalina

Byli "społecznie niebezpieczni" dla Stalina
(fot. Piotr Molecki / prezydent.pl)
Norbert Nowotnik / PAP / slo

Polski Cmentarz Wojenny w Kijowie-Bykowni upamiętni los 3435 pomordowanych przez NKWD obywateli polskich, którzy - tak jak ofiary zbrodni katyńskiej - jeńcy obozów w Kozielsku, Starobielsku, Ostaszkowie - zginęli w 1940 r. W ocenie Ł. Berii stanowili oni "element społecznie niebezpieczny".

Decyzja o wymordowaniu polskich jeńców wojennych z obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie oraz Polaków przetrzymywanych w więzieniach NKWD na obszarze przedwojennych wschodnich województw Rzeczypospolitej zapadła na najwyższym szczeblu sowieckich władz.

DEON.PL POLECA

Podjęło ją 5 marca 1940 r. Biuro Polityczne KC WKP(b) na podstawie pisma, które ludowy komisarz spraw wewnętrznych Ławrientij Beria skierował do Stalina. Szef NKWD, oceniając w nim, że wszyscy wymienieni Polacy "są zatwardziałymi, nierokującymi poprawy wrogami władzy sowieckiej", wnioskował o rozpatrzenie ich spraw w trybie specjalnym, "z zastosowaniem wobec nich najwyższego wymiaru kary - rozstrzelanie".

Po trwających miesiąc przygotowaniach, 3 kwietnia 1940 r. rozpoczęto likwidację obozu w Kozielsku, a dwa dni później obozów w Starobielsku i Ostaszkowie. W kolejnych tygodniach jeńcy, stanowiący elitę międzywojennej Polski, wywożeni byli z obozów grupami do miejsc kaźni w Lesie Katyńskim, Charkowie i Kalininie (obecnie Twer). Łącznie zamordowano tam ponad 14,5 tys. osób.

Na mocy tej samej decyzji z 5 marca 1940 r. wymordowano również 7305 polskich obywateli przebywających w różnych więzieniach na terenach polskich włączonych do Związku Sowieckiego: na Ukrainie rozstrzelano 3435 osób, na Białorusi około 3870. Byli to aresztowani po agresji sowieckiej Rosji na Polskę w 1939 r. działacze konspiracyjnych organizacji, oficerowie niezmobilizowani we wrześniu 1939 r., urzędnicy państwowi i samorządowi oraz "element społecznie niebezpieczny" z punktu widzenia władz sowieckich.

Wśród aresztowanych znalazły się wybitne osobistości przedwojennej Polski. "We wrześniu 1939 r. Zarząd NKWD obwodu lwowskiego aresztował gen. dyw. Kazimierza Dzierżanowskiego, uczestnika wojny z bolszewikami (odznaczył się w walkach o Mińsk i Bobrujsk), byłego komendanta Wyższej Szkoły Wojennej w Warszawie i dowódcę Okręgów Korpusów w Grodnie i w Poznaniu" - podaje w Biuletynie IPN z 2010 r., w tekście pt. "Ukraińska lista katyńska", historyk Sławomir Kalbarczyk, kierujący pracami Wydziału Badań Naukowych Biura Edukacji Publicznej IPN.

Ustalenie dokładnych liczb ofiar zbrodni katyńskiej umożliwia notatka szefa KGB Aleksandra Szelepina z 1959 r. skierowana do I sekretarza KC KPZR Nikity Chruszczowa. "Podsumowując, na podstawie decyzji specjalnej trójki NKWD w sumie rozstrzelanych zostało 21 857 osób, z czego 4421 w Lesie Katyńskim (obwód smoleński), 3820 w obozie w Starobielsku niedaleko Charkowa, 6311 w obozie w Ostaszkowie (obwód kalininski) oraz 7305 w innych obozach i więzieniach w zachodniej Ukrainy i Białorusi" - napisał Szelepin do Chruszczowa.

Uchwała politbiura z 5 marca 1940 r. w odniesieniu do Polaków m.in. z sowieckiej Ukrainy dotyczyła "członków różnorakich kontrrewolucyjnych organizacji, obszarników, fabrykantów, oficerów, urzędników i uciekinierów". "Ta ostatnia kategoria obejmowała ludzi, którzy usiłowali przedostać się spod okupacji niemieckiej na tereny opanowane przez wojska sowieckie, zostali jednak aresztowani podczas przekraczania niemiecko-sowieckiej +granicy+ i osadzeni w więzieniach" - podał Kalbarczyk.

Zbrodnię - według historyka IPN - Beria uzasadnił zaangażowaniem Polaków w "antysowiecką konspirację". "Organy NKWD w zachodnich obwodach Ukrainy i Białorusi wykryły szereg kontrrewolucyjnych organizacji powstańczych. We wszystkich tych organizacjach kontrrewolucyjnych aktywną rolę kierowniczą odgrywali byli oficerowie byłej armii polskiej, byli policjanci i żandarmi" - pisał Beria w notatce do Stalina.

Wyroki na więźniów wydawała "trójka" wysokich funkcjonariuszy NKWD: dwóch zastępców Berii: Wsiewołod Mierkułow, Bachczo Kobułow i Leonid Basztakow - szef 1. Wydziału Specjalnego NKWD ZSRS. "Podstawą ich działalności miały być informacje przekazywane przez NKWD Ukrainy i Białorusi - co było oczywiste, jako że właśnie enkawudziści prowadzili śledztwa przeciw wymienionym w uchwale cywilnym obywatelom polskim" - napisał Kalbarczyk.

Do operacji wymordowania więźniów przystąpiono w końcowej fazie likwidacji jeńców z trzech obozów specjalnych NKWD w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku. Polacy aresztowani na Ukrainie zostali zgładzeni na podstawie 33 list dyspozycyjnych. Pierwsze trzy zostały sporządzone w dniach 20-22 kwietnia 1940 r., a ostatnie - po 19 maja 1940 r. Na każdej liście figurowało zazwyczaj około stu osób.

Egzekucje wykonywane przez NKWD na Polakach wyglądały - w opinii badaczy - prawdopodobnie następująco: "Więźniów, przetrzymywanych w więzieniu Łukianowskim (w Kijowie - PAP), dowożono windą z cel do specjalnego pomieszczenia, służącego do przeprowadzania egzekucji. Tu skazaniec był odwracany twarzą do ściany i zmuszany do uklęknięcia. Następnie przyginano mu głowę do dołu, a stojący za nim oprawca oddawał strzał z pistoletu w potylicę. W ten sposób, podczas egzekucji odbywających się wyłącznie w nocy, tracono od 100 do 150 więźniów" - napisał Kalbarczyk.

W 1994 r. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy przekazała polskim prokuratorom kopie tzw. ukraińskiej listy katyńskiej, podstawowego dokumentu - jak oceniał Andrzej Przewoźnik, historyk i b. sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa - potwierdzającego wymordowanie 3435 osób na sowieckiej Ukrainie. "Dokument ten oraz informacje opublikowane w ukazujących się na Ukrainie i w Rosji artykułach prasowych wskazywały jako miejsce zakopania zwłok części ofiar na terenie dawnego podkijowskiego osiedla Bykownia" - napisał Przewoźnik. Zaznaczył też, że tzw. ukraińska lista katyńska to w istocie wykaz więziennych akt osobowych 3435 aresztowanych polskich obywateli, wysłanych w listopadzie 1940 r. przez NKWD z Ukrainy do centrali NKWD w Moskwie.

"Nie mieliśmy wątpliwości, że jest to nowa, kolejna lista nieznanych dotychczas ofiar zbrodni katyńskiej. Nieznanych, ale poszukiwanych w śledztwie katyńskim od jesieni 1992 r., tzn. od momentu, kiedy to z dokumentów dostarczonych prezydentowi Lechowi Wałęsie przez prezydenta Rosji Borysa Jelcyna dowiedzieliśmy się, że oprócz jeńców wojennych zdecydowano wymordować, w tej samej akcji, również inne osoby" - wspominał pełniący w 1994 r. funkcję zastępcy prokuratora generalnego Stefan Śnieżko w tekście pt. "Listy katyńskiej ciąg dalszy. Straceni na Ukrainie" opublikowanym w 1994 r. w "Zeszytach Katyńskich".

Poszukiwania szczątków polskich ofiar w Bykowni rozpoczęto w 2001 r. z inicjatywy Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Prowadziła je ekipa pod kierownictwem prof. Andrzeja Koli, związanego z Instytutem Archeologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Archeolodzy odnaleźli na terenie mogił w Bykowni m.in. nieśmiertelnik sierżanta Józefa Naglika oraz grzebień z wydrapanymi czterema nazwiskami Polaków, figurujących na tzw. liście ukraińskiej, co ostatecznie potwierdziło, że w tym miejscu pogrzebano ofiary zbrodni katyńskiej. Wojskowy znak tożsamości Naglika, komendanta strażnicy "Skałat" Korpusu Ochrony Pogranicza, aresztowanego w strażnicy, więzionego w Odessie, skąd wysłany został do Kijowa - wydobyto 25 sierpnia 2007 r.

Polski Cmentarz Wojenny w Kijowie-Bykowni będzie czwartą nekropolią katyńską, po cmentarzach w Lesie Katyńskim, Miednoje i Charkowie, które otwarto w 2000 r. Do tej pory symbolicznym grobem - miejscem pamięci zamordowanych na Ukrainie - jest tzw. ściana ukraińska z nazwiskami osób figurujących na tzw. ukraińskiej liście katyńskiej znajdująca się w katedrze polowej Wojska Polskiego w Warszawie.

W Bykowni, największym cmentarzu ofiar komunizmu na Ukrainie, oprócz Polaków zamordowanych w zbrodni katyńskiej, pochowane są również polskie ofiary stalinowskiego Wielkiego Terroru w latach 1937-1938. Największą grupę stanowią Ukraińcy i przedstawiciele innych narodowości - ofiary represji komunistycznych. Liczbę spoczywających tam ludzi szacuje się na 100-120 tys.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Byli "społecznie niebezpieczni" dla Stalina
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.