Cięcie ulg, becikowego, wzrost akcyzy

(fot. stuartpilbrow / flickr.com)
"Rzeczpospolita" / PAP / slo

Ograniczenie becikowego i ulgi na dzieci, a na dłuższą metę reformy równoważące finanse publiczne. Takie zapowiedzi znajdą się w piątkowym expose premiera Donalda Tuska - stwierdza "Rzeczpospolita".

Tusk zamierza zaprezentować plan działań rządu, przynoszących korzyści już w przyszłym roku oraz pakiet reform, które trzeba zacząć wprowadzać, choć na efekty trzeba będzie poczekać kilka, kilkanaście lat.

Propozycje działań będą zależeć od wzrostu PKB. Według ustaleń dziennika, w wariancie zakładającym najlepszy stan gospodarki, od najbliższego roku z ulgą na dzieci musieliby się pożegnać rodzice posiadający jedno bądź dwójkę dzieci. - Ulga i becikowe byłyby przyznawane tylko w określonych warunkach - mówi urzędnik z kancelarii premiera.

Szef rządu przedstawi też pakiet reform, które chce zrealizować w ciągu 4 lat. Chodzi o dokończenie reformy emerytalnej oraz likwidację przywilejów i wydłużenie wieku emerytalnego, zmiany w KRUS, obłożenie rolników składką zdrowotną w powiązaniu z opodatkowaniem ich podatkiem dochodowym.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Cięcie ulg, becikowego, wzrost akcyzy
Komentarze (15)
E
elis
15 listopada 2011, 22:33
 Były wspólne obiady i wspólna praca. Teraz każdy się zamyka w swoim pokoju, przy swoim kompie, lub telewizorze i nie potrzebuje obecności innych. Przy kompie i telewizorze to może ten na kogo rodzicie pracują.
E
elis
15 listopada 2011, 22:31
Podkreślam: nasi przodkowie - pomijając tzw. klasy posiadające ;) - w porównaniu do nas to biedacy byli, a stać ich było na wiele dzieci. Nie było zabezpieczeń socjalnych... No niezupełnie. Może nie było internetu i komórek, ale te nie są potrzebne do wychowywania dzieci. Były za to mieszkania komunalne i zakładowe, była stała praca. Moze nie było świecidełek i luksusów, ale było to co najwazniejsze- dach nad głową i nie było takiej niepewnosci jak dzisiaj. Dzisiaj wynajęcie mieszkania albo spłata kredytu to czasami równowartość całej pensji. Kiedyś nie było takich absurdalnych relacji płac do kosztów utrzymania. Problemem był tylko brak towaru na półkach, ale nie było tak źle, zanim skończyła się pasta do zębów i papier toaletowy to udało się wystać kolejne zapasy :) A ludzie wcale niem ieli tak dużo dzieci - zazwyczaj dwoje. Chyba że mówisz o jeszcze wcześniejszych przodkach.
G
Groszek
15 listopada 2011, 21:05
Podkreślam: nasi przodkowie - pomijając tzw. klasy posiadające ;) - w porównaniu do nas to biedacy byli, a stać ich było na wiele dzieci. Nie było zabezpieczeń socjalnych... Nasi przodkowie nie mieli zabezpieczeń socjalnych, bo ich zabezpieczeniem na stare lata były ich dzieci. Nie było komputerów, telewizorów, itp, itd. Były wspólne obiady i wspólna praca. Teraz każdy się zamyka w swoim pokoju, przy swoim kompie, lub telewizorze i nie potrzebuje obecności innych. To nie jest tylko problem Polski i Polaków. Podobnie jest wszędzie, ale inni nie ograniczają pomocy (przykład Niemiec) dla rodzin i promują wielodzietność. W Polsce na ważne funkcje wybiera się działaczki propagujące aborcję i zapowiada likwidację ulg na wychowanie dzieci. To jest ciekawa metoda na kryzys. Prawda?
15 listopada 2011, 20:28
Podkreślam: nasi przodkowie - pomijając tzw. klasy posiadające ;) - w porównaniu do nas to biedacy byli, a stać ich było na wiele dzieci. Nie było zabezpieczeń socjalnych...
G
Groszek
15 listopada 2011, 20:21
Wystarczy, by nie zabierali pieniędzy... Dzietność to nie jest sprawa finansów. Nasi biedni przodkowie mieli dużo dzieci. Chodzi o mentalność. Tak, pieniądze to nie wszystko, ale kto zdecyduje się na drugie dziecko gdy i tak skromne ulgi zostaną zlikwidowane ???
15 listopada 2011, 20:15
Wystarczy, by nie zabierali pieniędzy... Dzietność to nie jest sprawa finansów. Nasi biedni przodkowie mieli dużo dzieci. Chodzi o mentalność.
MY
Miś Yogi
15 listopada 2011, 17:56
W przeciwieństwie do polskiego niemiecki budżet zawiera nowe wydatki prorodzinne w wysokości 100 euro miesięcznie na dziecko i w celu utrzymania kontroli nad przedsiębiorstwami strategicznymi przeznacza 1 mld euro na przejęcie udziałów od Daimler AG Jak podaje The Wall Street Journal w artykule „Germany Resists Austerity in Budget”Niemcy wprowadzili bardzo silne zachęty prorodzinne w postaci sfinansowania opiekunki dla dziecka w wysokości 100 euro na dziecko miesięcznie. Jak podała Gazeta Prawna „W Europie niektórym krajom udało się przełamać fatalną prawidłowość, zgodnie z którą bogacące się państwa szykują sobie demograficzną zagładę. To przede wszystkim Francja, ale także Wielka Brytania, Holandia, Irlandia i kraje skandynawskie”. W Niemczech poczucie zagrożenia jest powszechne, gdyż nawet minister spraw wewnętrznych na początku miesiąca ostrzegł „że jeśli Niemcy nie przyłożą się do prokreacji, dług Republiki Federalnej urośnie do 200% PKB”. Innym działaniem odmiennym od zalecanych pozostałym krajom strefy euro wg WSJ to wprowadzenie obniżek podatków dla najuboższych na kwotę ok. 6 mld euro w 2013 r. jak i formy płacy minimalnej. Dla Polaków obytych z propagandą prywatyzacyjną szokujące mogą być doniesienia w cytowanym artykule o przeznaczeniu 1 mld euro na wykupienie udziału 7,5% w spółce EADS od firmy prywatnej Daimler AG. Pouczającą może być argumentacja tego kroku mówiąca o utrzymaniu wpływów niemieckich[!!!] w tej strategicznej korporacji w sytuacji kiedy Daimler AG planuje sprzedaż swoich udziałów: „in order to preserve Germany's influence on the board.” Otóż wyraźnie widać że interesy niemieckie może reprezentować jedynie państwo jak i przedsiębiorstwo niemieckie, a nie jakieś tam międzynarodowe.
G
Groszek
15 listopada 2011, 14:25
... Optymiści mogą więcej! ... Pesymista, to dobrze poinformowany optymista, wieć się nie podniecaj swym optymizmem, bo okaże się wkrótce (po zapoznaniu się z planami "reform" a`la PO), że staniesz się pesymistą.
O
observ
15 listopada 2011, 13:19
Obniżyć podatki, tak aby koszty pracy, zatrudniania były niskie, wtedy szara strefa nie będzie miała racji bytu- czyli więcej kasy w budżecie. Ograniczyć przywileje nauczycielom, kolejarzom itp. Każda praca jest ciężka, w każdej można nabawić się choroby, więc nie potrzeba różnicować społeczeństwa. Zlikwidować KRUS, dopuścić konkurencję dla ZUSu. Odchudzić (faktycznie!) administrację, uprościć procedury. Ulgi tak, ale niekoniecznie w takiej wersji jak są obecnie, masa kasy po prostu idzie w błoto. Uwolnić gospodarkę od polityki, a w rządzie niech zasiadają eksperci, a nie osoby nastawione wyłącznie na czerpanie korzyści wynikających ze sprawowanej funkcji. Tym czasem daję głowę, że wybiorą wariant w którym podniosą wszelkie podatki jakie można podnieść, bo jest to najprostsze rozwiązanie, a reformy będę pozorne. I nieważne, że kraj będzie jeszcze większą ruiną, w końcu nawet jeśli nie wygrają za 4 lata, rozpierzchną się po innych partiach i dalej będą szkodzić. Niestety od dawna nie było w naszym kraju ludzi, którym na prawdę leży na sercu nasz kraj. Liczy się tylko biznes.
CO
cierpliwy obywatel
15 listopada 2011, 12:33
"... na efekty trzeba będzie poczekać kilka kilkanaście lat." - Panie Premierze, my cierpliwi obywatele, jesteśmy w stanie czekać kilkaset, a nawet i kilka tysięcy lat!
W
wimnic
15 listopada 2011, 11:24
Margines zaufania i optymizmu dla Tuska oczywiście istnieje jednak sam jego podmiot nie daje podstaw do "radosnego optymizmu". Oby miał dobrą koncepcje i chciał naprawdę dobra kraju i ludzi, którzy w nim żyją. Do tego jednak trzeba czasem iść pod prąd, nie umiem powiedzieć czy premier i rząd ma na to siły i motywacje.  Tak na margineise, wyrażanie opini to nie biadolenie.
F
franek
15 listopada 2011, 11:02
Gdy ktoś głosował na PIS to oczywiste, że nie wierzy w pozytywne działanie PO. Mnie jednak w domu uczono, że nie należy publicznie biadolić. To jest też zaśmiecanie naszego środowiska. Optymiści mogą więcej! Mam nadzieję że niewielu jest naiwnych, którzy wierzą, że Rzeczypospolita wie na pewno co zadeklaruje Tusk. Z grubsza to każdy może się domyślać, ja też, więc i dziennikarze z Rzepy też. Dlatego pesymistyczne rozważania zostawiam sobie na czas gdy będę znał expose premiera.
W
wimnic
15 listopada 2011, 10:06
 Ja mam wrażenie, że Tusk bierze się za rzeczy, które są drugoplanowe. Pozbawia ulgi rodziny np. z 2 dzieci, ciekawe ilu sie teraz zdecyduje na troje... Niech np. weźmie się za administracje i tam coś spróbuje zmienić, lub za wiekszy podatek dla najbogatrzych. Może jakieś ułatwienia dla małych i średnich przedsiębiorstw, podobno to dzięki nim nieźle poradziliśmy sobie z ostatnim kryzysem. Zgadzam się z ~PL, że na naprawdę głębokie i korzystne reformy rządu Tuska po prostu nie stać (i to nie w wymiarze materialnym).
P
PL
15 listopada 2011, 09:21
Znaczy wg Ciebie ~PL, nie ma w Rzeczpospolitej szansy na poprawe. PO się nie chce, a PIS i SLD nie może, bo zajęte jest sobą i ma problemy wewnątrz partii. Czarny scenariusz. Mi tez sie nie chce ciagle tlumaczyc ignorantom. Gdy chmury sie zbieraja to nie ma znaczenie jaki masz kolor skóry - i tak za chwie bedziesz mokry jesli sie  nie przygotujesz. Moją analize zaliczylbym raczej do optymistycznych..... jest czas by sie przygotowac. Po owocach ich poznacie
P
PL
15 listopada 2011, 08:57
Moge sie załozyc, ze jesli beda jakiekolwiek reformy, to tylko takie ktore doraznie przyniosa korzysci PO a nie panstwu.Takie "na efekty ktorych trzeba będzie poczekać kilka, kilkanaście lat" mimo szumnych zapowiedzi - nie zostana wprowadzone. Efektem bedzie obnizenie ratingu dla PL pewnie gdzie w styczniu albo lutym. Nie ma co oczekiwac od pijaczka tego by myslal o tym co bedzie sie dzialo za miesiac.Dla niego liczy sie tylko teraz.Podobnie jest z tym rzadem- dla niego liczy sie tylko teraz.Rezerwy zostaly przejedzone w poprzednim wydaniu, wiec teraz bedzie ciecie na tych, ktorzy nie za wiele do powiedzenia a lodziarnie beda sie mialy jeszcze lepiej