Co zaszło podczas manifestacji w Gdańsku?
Gdańska policja prowadzi postępowanie, które ma wyjaśnić, czy doszło do złamania prawa w trakcie sobotniej manifestacji podczas wmurowania kamienia węgielnego pod nową siedzibę Europejskiego Centrum Solidarności.
W manifestacji brało udział ok. 200 osób protestujących przeciwko podwyżkom czynszu; wśród nich byli też działacze PiS protestujący przeciwko nominacji na dyrektora Centrum Basila Kerskiego. Doszło do przepychanek między uczestnikami protestu a ochroną. Ochrona użyła gazu.
Komenda miejska w Gdańsku, we współpracy z funkcjonariuszami komendy wojewódzkiej prowadzi postępowanie, które ma wyjaśnić, czy w trakcie manifestacji doszło do złamania prawa - powiedział w poniedziałek PAP rzecznik prasowy pomorskiej policji Jan Kościuk. - Sprawdzamy, czy prawa nie złamali zarówno ochroniarze jak i uczestnicy manifestacji – wyjaśnił i dodał, że w ramach postępowania policjanci przeanalizują m.in. materiał filmowy ze zdarzenia.
Kopię materiałów, które są analizowane w postępowaniu, przesłano Komendzie Głównej Policji. Rzecznik wyjaśnił, że postępowanie powinno zakończyć się jeszcze w tym tygodniu.
W sobotę przed Pomnikiem Poległych Stoczniowców odbywała się uroczystość wmurowania kamienia węgielnego pod nową siedzibę Europejskiego Centrum Solidarności. W ceremonii brał udział m.in. prezydent Bronisław Komorowski. Miasto wyłączyło z ruchu ulice prowadzące do placu. Barierek, które wygradzały zamknięty teren pilnowała – wynajęta przez samorząd - firma ochroniarska. Kilka metrów za ochroniarzami stali funkcjonariusze Straży Miejskiej oraz policjanci.
Między demonstrującymi a ochroniarzami doszło do przepychanek. Ochrona użyła gazu. Tłum krzyczał: "Gestapo, gestapo" oraz "To jest wasza demokracja!". Poseł PiS Andrzej Jaworski powiedział PAP, że zaatakowano go gazem i uderzono tarczą w brzuch.
W sobotę po popołudniu PiS przesłało PAP oświadczenie, w którym zapowiedziało, że będzie domagać się wyjaśnień w tej sprawie od marszałka Sejmu i szefa MSWiA. W oświadczeniu rzecznik klubu PiS Adam Hofman napisał m.in., że Jaworski został zaatakowany, mimo iż zgromadzeni wiedzieli, że jest posłem i powinien być traktowany z należytym szacunkiem".
Rzecznik prasowy prezydenta Gdańska powiedział PAP, że w związku z wprowadzeniem wokół Placu Solidarności strefy zamkniętej i wyłączeniem z ruchu samochodowego i pieszego kilku ulic, miasto zaproponowało grupie "Nic o nas bez nas" zmianę trasy pochodu, ale jej członkowie się na to nie zgodzili.
Skomentuj artykuł