Czy politycy obniżą subwencje na partie?
PO jest za obniżeniem subwencji dla partii politycznych, ale nie ma poparcia większości w Sejmie - mówi rzecznik klubu Platformy Krzysztof Tyszkiewicz. Za "zaciskaniem pasa" przez partie jest SLD. Politycy PiS i PSL dobrze oceniają system subwencji.
Poniedziałkowy "Dziennik Gazeta Prawna" napisał, że przyszłoroczna subwencja dla partii politycznych ma wzrosnąć o 9 mln zł. Według gazety Ministerstwo Finansów skierowało do uzgodnień międzyresortowych projekt rozporządzenia w tej sprawie. O 3,1 mln zł więcej trafiłoby do kasy PO; o 2,9 mln zł - do kasy PiS; 1,6 mln zł więcej otrzymałaby koalicja wyborcza Lewica i Demokraci, a PSL - 1,2 mln zł - wylicza "Dziennik".
Zgodnie z rozporządzeniem przygotowanym przez Ministerstwo Finansów, partie dostaną w 2011 roku dofinansowanie o 7,7 proc. większe, niż dotychczas. Resort finansów tłumaczy, że musiał wydać rozporządzenie, bo ustawa o partiach politycznych nakazuje waloryzowanie dotacji. W uzasadnieniu do projektu rozporządzenia umieszczonego na stronach internetowych resortu czytamy, że subwencja dla partii wzrośnie o 7,7 proc. dlatego, że o tyle wzrosły ceny towarów i usług w stosunku do pierwszego kwartału 2008 roku (na podstawie danych z tego kwartału wydano poprzednie rozporządzenie w sprawie podwyższenia subwencji).
- Jeżeli uda się znaleźć w Sejmie większość potrzebną do obniżenia subwencji, to taką zmianę przeprowadzimy. To byłaby bardzo dobra decyzja Sejmu, mam nadzieję, że PiS, SLD i PSL poprą takie rozwiązanie, ale na razie takiej większości nie mamy, a sami obniżenia subwencji nie przeprowadzimy - podkreślił Tyszkiewicz.
Jak dodał, Platforma nie może non stop zgłaszać projektów, które będą odrzucane w Sejmie przez inne partie. Rzecznik klubu PO nie umiał powiedzieć, kiedy Platforma może zaproponować zmiany zmniejszające subwencje dla partii politycznych. - Najpierw musi to być poprzedzone konsultacjami między partiami w Sejmie - zaznaczył.
Tyszkiewicz podkreślił, że PO od początku obecnej kadencji Sejmu zgłasza postulat obniżenia subwencji dla partii politycznych. - To był jeden z naszych pierwszych postulatów. Jeżeli dałoby się znaleźć większość parlamentarną, to obniżymy te subwencje. Ale ostatnio gdy próbowaliśmy to zrobić - ustawa nie weszła w życie, bo wątpliwości miał prezydent Lech Kaczyński i Trybunał Konstytucyjny - mówił.
Platforma w kwietniu 2009 r. przeforsowała w Sejmie projekt ustawy ograniczającej partyjne subwencje; ustawa nie weszła jednak w życie - po tym jak Lech Kaczyński skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. W styczniu 2010 roku Trybunał uznał za niezgodne z konstytucją ograniczenie subwencji za kwartały rozpoczęte przed wejściem w życie nowych przepisów - zgodnie z zasadą, że prawo nie działa wstecz.
Nic złego w zwaloryzowaniu subwencji - zgodnie z zapisami ustawowymi - nie widzą politycy PiS. - Pamiętajmy, że alternatywą dla finansowania partii z budżetu są niejasne i nieprecyzyjne reguły finansowania życia politycznego, które w prostej drodze prowadzą do korupcji - powiedział PAP szef klubu PiS Mariusz Błaszczak.
Poseł PiS Jarosław Zieliński podkreślił, że planowany wzrost subwencji wynika "ze stałej metody przeliczania wysokości subwencji dla partii politycznych". - Doraźna zmiana tego wzoru, przy niedawnym, dość istotnym obcięciu dotacji, byłaby wprowadzaniem niepotrzebnego zamieszania. W zależności od tego, jak wygląda sytuacja gospodarcza, czy wychyla się w dobrą czy złą stronę, trzeba by ciągle to zmieniać - mówił Zieliński. - Dawno temu przyjęliśmy słuszne założenie, że lepiej dotować partie polityczne z budżetu, wzorem państw zachodnich, niż miałby to robić biznes - dodał poseł.
W podobnym tonie wypowiada się wicepremier, prezes PSL Waldemar Pawlak. - Demokracja - jak to kiedyś zauważył jeden z mądrych brytyjskich polityków - kosztuje, ale brak demokracji kosztuje jeszcze więcej. Ustroje totalitarne niewątpliwie nie wydają tak dużo na system parlamentarny, co nie znaczy, że ludziom w tych ustrojach żyje się lepiej - powiedział lider ludowców.
Jak mówił, bardzo ważne jest, żeby system demokratyczny funkcjonował w Polsce w sposób przejrzysty i transparentny. Przypomniał, że rozwiązanie polegające na tym, że partie są finansowane z budżetu proporcjonalnie do liczby oddanych na nie głosów, powoduje, że nie ma żadnych możliwości finansowania ugrupowań przez korporacje, czy firmy. - To jest system, który został uznany za najbardziej przejrzysty i obiektywny - powiedział Pawlak.
Innego zdania jest wiceszefowa SLD Katarzyna Piekarska. - Wydaje mi się, że w dobie kryzysu i w ogóle trudnej sytuacji, partie powinny jednak powściągnąć swoje apetyty, choć rzeczywiście trudno jest działać bez środków, a koszty też niewątpliwie są rosnące. Myślę jednak, że w ogólnej sytuacji, kiedy wszyscy zaciskamy pasa, kiedy przewidywane są bardzo duże cięcia, to sądzę jednak, że partie powinny - mówiąc kolokwialnie - po prostu odpuścić - powiedziała Piekarska dziennikarzom w Sejmie.
Skomentuj artykuł