Dera: lekką ręką wydawano setki tysięcy złotych

(fot. PAP/Rafał Guz)
PAP / pk

Kancelaria Prezydenta złoży zawiadomienie do prokuratury w sprawie stanu prezydenckiej rezydencji w Klarysewie - poinformował w czwartek w Sejmie prezydencki minister Andrzej Dera, mówiąc o opublikowanym w czwartek raporcie otwarcia Kancelarii Prezydenta.

W raporcie znajduje się m.in. opis stanu, w jakim znajduje się m.in. rezydencja w Klarysewie. - To, co się rzuca w oczy, to brak szacunku dla pieniądza publicznego - powiedział Dera. - Jeżeli chodzi o to, co się stało w Klarysewie - będzie zawiadomienie prokuratury i już prokuratura oceni, czy to jest niegospodarność, czy to są celowe działania - powiedział Dera. - Tam nie zostało nic, gołe ściany, żadnego majątku. Trzeba wydawać potężne pieniądze, żeby to odtworzyć - dodał.

W raporcie otwarcia można przeczytać m.in., że niezgodnie z obowiązującymi regulacjami prawnymi, w 2015 roku przeprowadzono likwidację i utylizację składników majątku w poszczególnych obiektach KPRP o łącznej wartości ewidencyjnej ponad 1,3 mln zł.

- Podejrzenie poświadczenia nieprawdy w dokumentach oraz możliwości przywłaszczenia rzeczy ruchomych wchodzących w skład majątku Kancelarii pojawia się w odniesieniu do likwidacji przeprowadzanych w dwóch Rezydencjach Kancelarii Prezydenta RP: Promnik oraz Klarysew - napisano.

Z oceną z raportu nie zgadza się szef kancelarii prezydenta Bronisława Komorowskiego Jacek Michałowski. - Oni mają taką ocenę, ja mam zupełnie inną - podkreślił Michałowski. Jak zapewnił, kancelaria prezydenta Komorowskiego robiła "wszystko w najlepszej wierze, tak jak umiała i było to robione dobrze". - Byłem w Klarysewie w 2010 czy 2011 roku i to wtedy był dość zapuszczony budynek, który nie nadawał się do użytku. Nie nadawał się do przyjmowania przedstawicieli innych państw - powiedział Michałowski.

Dera mówił też o innej sprawie opisanej w raporcie. Chodzi o zagubienie zestawu i części drugiego zestawu mobilnego niejawnego systemu Sieci Łączności Rządowej CATEL będących w posiadaniu szefa gabinetu prezydenta oraz szefa Kancelarii Prezydenta.

Prezydencki minister poinformował, że zginął m.in. token do szyfrowania. - Patrząc z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa, tego, co się dzieje we Francji czy Belgii jest rzeczą niewyobrażalną, że wysocy urzędnicy państwowi gubią telefony, które służą do bezpiecznego porozumiewania się. Ktoś, kto przejął te telefony, mógł swobodnie podsłuchiwać cały rząd - powiedział.

O zgubieniu niejawnego systemu mobilnego została poinformowana ABW, a telefony zostały zdezaktywowane - zapewnił Dera.

Według Michałowskiego nieodnaleziony został tzw. token do jednego z telefonów komórkowych, ale - jak zapewnił - rozmawiał w tej sprawie z ABW. - Mówili, że to nie jest wielki problem, nie zagraża to bezpieczeństwu państwa - powiedział.

Dera mówił też, że "lekką ręką" wydawano na odprawy "setki tysięcy złotych". - Zwalniano w jednym miejscu, dawano duże odprawy, w drugim miejscu zatrudniano na wysokie stanowiska za wysokie pieniądze. W ten sposób zmarnowano kilkaset tysięcy złotych. To jest szacunek do pieniądza publicznego? - powiedział.

Według autorów raportu przyjęta od 24 maja do 6 sierpnia praktyka zatrudniania pracowników, przyznawania nagród pozostawała w sprzeczności z możliwościami planu finansowego kancelarii. W tym okresie podwyżki otrzymało 15 pracowników Kancelarii, a nagrody 328 osób. Łączna kwota nagród przyznanych od maja do sierpnia wyniosła blisko 1,5 mln zł. W tym samym czasie 8 pracownikom zmieniono umowy terminowe na umowy na czas nieokreślony, zatrudniono sześciu pracowników, 14 pracowników otrzymało awans (w tym 5 przed rozwiązaniem stosunku pracy). Do pracy w kancelarii wróciły osoby zatrudnione w sztabie wyborczym poprzedniego prezydenta i otrzymały podwyżki.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dera: lekką ręką wydawano setki tysięcy złotych
Komentarze (3)
WDR .
20 listopada 2015, 01:27
Dzicz
D
demokracja.net
19 listopada 2015, 18:07
Kilkaset tysięcy lub kilka milionów Bronisława K , to wielki wstyd, ale gdzie się podziało  500 MILIARDÓW kredytów, które PO zaciągnęła do spłacanie przez Polaków ? Średnio na 1 pracującego wypada 35 tys. do spłaty , a jeśli rodzina ma 2 pracujących to będzie musiała spłacić podatkami 70 tys. zł .
20 listopada 2015, 10:42
Nie chciałbym bronić poprzedniej ekipy, ale dobrze by było zachować zdrowy rozsądek i namiastki samodzielnego myślenia w komentarzach. Zdecydowana większość (jeśli nie wszystkie) inwestycje na terenie RP współfinansowane ze środków UE wymagały kilkudziesięcioprocentowego wkładu własnego. Ponieważ Polska nie miała tych pieniędzy to się zadłużała. Można sobie oczywiście zadać pytanie czy my tych inwestycji chcieliśmy... np. czy opłacało nam się kuić sprzęt laboratoryjny za 30% ceny? Ale to już inna historia. Drugim (a w zasadzie pierwszym) poważnym obciążeniem budżetu są dofinansowania ZUS i KRUS. Kilkadziesiąt miliardów zł rocznie(!) Nie wynika to z tego, że rząd X czy Y źle/dobrze rządzi tylko z demografii w Polsce. Zainteresowanych odsyłam np do lektury poniżej: [url]http://www.michalstopka.pl/w-matni-krach-polskiej-gospodarki-w-ciagu-kilkunastu-lat-podatki-wyjazdy-bankructwo-panstwa-i-zus/[/url]