"DGP": Studia są passe. Młodzi wybierają pracę

(fot. CollegeDegrees360 / Foter / CC BY-SA)
PAP / ptt

Tylko w ciągu czterech lat liczba studentów spadła o ok. 400 tys. osób. Do młodzieży dotarło, że dyplom nie jest gwarancją sukcesu - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".

Ostatnie dane GUS pokazują, że obecnie w szkołach wyższych kształci się zaledwie 1,469 mln osób. Tymczasem z prognoz Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego wynika, że liczba studentów miała spaść poniżej 1,5 mln dopiero w roku akademickim 2016/2017.

DEON.PL POLECA

O tym, że liczba chętnych do studiowania spada, świadczą także statystyki rekrutacyjne. W ostatnich dwóch latach liczba 19-latków zmniejszyła się o 8,8 proc., podczas gdy liczba kandydatów na studia spadła o 15,6 proc.

"Od kilku lat w mediach mówi się o bezrobotnych absolwentach, bezużyteczności dyplomu licencjata czy magistra. Teraz teza ta zbiera swoje żniwa. Młodzi zamiast zdobywać tytuły, wolą się kształcić w konkretnych zawodach albo od razu podjąć pracę" - uważa Paweł Zygarłowski, prezes Centrum Rozwoju Szkół Wyższych TEB Akademia.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"DGP": Studia są passe. Młodzi wybierają pracę
Komentarze (9)
AN
Adrian Nawotczyński
21 listopada 2015, 13:10
Postawiłem na wyzsza szkole bezpieczenstwa bo otworzyli Psychologie , słyszałem o tej szkole pozytywne opinie zwłaszcza o kadrze, wiec mam nadzieje ze sie nie zawiode:)
G
gng
15 kwietnia 2015, 14:53
Jeden bebenek a tyle dudnienia? Czyżby ktoś chciał zalegalizować opłaty za studia?
A
Absolwent
15 kwietnia 2015, 12:45
Ale jest jednak spora grupa, która jednak te studia kończy. Wszystkim tym polecam bezpłatny raport na temat sytuacji młodych na rynku pracy: https://isivi.pl/a/raport-2015
T
tomi08
14 kwietnia 2015, 16:29
Prawda jest taka ze w Polsce jak i w innych krajach Europy ksztalci sie bardzo duzo ludzi, ktorzy i tak w zawodach ktore by mogli wykonywac nie znajda pracy, bo nie ma takiego zapotrzebowania. Druga rzecz to niska jakosc ksztalcenia uniwersyteckiego i bardzo niskie zaangazowanie nauczycieli akademickich w proces nauczania, nie mowiac o zlym podejsciu do studenta i pewnych zachowaniach ktore wogole uwlaczaja jako tako inteligentnemu czlowiekowi. A co do braku zaangazowania studentow, i tak bywa, ale nauczyciel akademicki jest od tego zeby uczyc, zeby sie samemu rozwijac i byc uzytecznym. Za to dostaje wyplate, jaka by ona nie byla w jego mniemaniu. Inna rzecz, moze warto dobrze ksztalcic i dotowac studia w takich zawodach, w ktorych ktos zdobywa zawod i jest zapotrzebowanie albo bedzie w przyszlosci. Natomiast ograniczyc do pasjonatow, studentow i wykladowcow, kierunki ktore prace zadko gwarantuja, ale pomagaja sie ludziom rozwijac i cos wnosza. 
K
kol
14 kwietnia 2015, 15:33
W Polsce jest taka głupia moda, że na stanowisko odźwiernego w firmach wymagają 3 języków i 2 fakultetów, nie mówiąc już o innych stanowiskach. To opcja dla tych, co szukaja pracy z ulicy, bez znajomoci i musza umieć za tych, którzy maja robote po znajomości, a mają braki w językach itp.  Nauka nauką, magister magistem, teraz to pojęcie się zdewaulowało, kończą studia ludzie, którzy nie potrafią napisac jednej strony teksu logicznego. A ja młodym mówię, żeby szkolili się ( oprócz studiów ) w zawodach praktycznych: ślusarz, hydraulik, spawacz, kowal, tak dodatkowo, jeżeli kto nie ma 2 lewych rąk, to może z pasją wykonywać taki zawód, wcale niegorzej płatny od tych w biurze, i co ważne o wiele wolniejszy niż Ci, co w korpo orzą. Przykład: dzwonie ostatnio do hydraulika, okazuje się, że dopiero 4 z kolei miła czas w ogólne podjechać w tygodniu, uszczelnił kran,coś tam pomajstrował 40 minut z przerwą na fajka, wziął 200 i pojechał na dalsze zlecenie. Ogólnie dnówka między 500 a 700. Da się życ? :) Wiem, że powiecie, że mało ciekawy i prestożowy zawód itp, ale mając coś takiego w rękach o wiele lżej się pracuje z innych miejscach, w razie zwolnienia, jest dodatkowa opcja:)))   
Ł
Łucja
14 kwietnia 2015, 12:25
Jako nauczyciel akademicki uważam, że nie należy zbytnio martwić się faktem, że mniejszy procent absolwentów szkół średnich decyduje się na podjęcie studiów. Obecnie niestety znaczną część studentów, których uczę stanowią osoby mało zdolne i co gorsza w niewielkim stopniu zainteresowane wybranym kierunkiem studiów. Zdarza się, że otwarcie przyznają, że podjęli studia wyłącznie na życzenie rodziców, którzy uważali, że ułatwi im to znalezienie pracy. Tymczasem system finansowania uczelni jest tak skonstruowany, że "pieniądze płyną za studentem", co powoduje naciski na nauczycieli, aby jak najwięcej osób zaliczało. Nie muszę chyba dodawać, że powodowało to systematyczne obniżanie się poziomu wymagań i efektów kształcenia. Dlatego wydaje mi się, że część młodzieży, która obecnie wegetuje na nielubianych studiach i z trudem przeciagana jest za uszy na kolejne semestry, mogłaby ze znacznie lepszym skutkiem zakończyć edukację zdobyciem konkretnego zawodu na poziomie szkoły średniej.
T
tomek
14 kwietnia 2015, 13:14
Zgadzam się. Dobry technik jest więcej wart niż słaby magister.
A
andrzej
14 kwietnia 2015, 10:59
No jasne, bo tak im podpowiadają arcymądre amerykańskie filmy. Wszystkie barany muszą nasladować to co im pokażą na ekranie.
M
Marcin
14 kwietnia 2015, 10:51
Młodzi Polacy powinni najpierw odpowiedzieć sobie na pytanie czym chcą się w życiu zajmować a później dobrać sobie do tego "narzędzia", czyli odpowiednie wykształcenie. Prawda jest taka, że na większości "umysłowych" stanowisk pracy spokojnie wystarcza wykształcenie średnie, ale pracodawcy wymagają dyplomów wyższych uczelni. Jestem informatykiem z 12 letnim stażem pracy i od początku na moje stanowisko wymagano posiadanie dyplomu mgr inż., a tak realnie patrząc, to przez pierwsze 6 lat nie wykorzystywałem większej wiedzy niż z zakresu szkoły średniej (z zakresu klasy matematyczno-fizyczno-informatycznej). Przez następne 6 lat, z racji podjęcia się ambitniejszych tematów, doszła wiedza z zakresu studiów inżynierskich.  Mam nadzieję, że sytuacja się kiedyś unormuje, że w cenie będzie dobre wykształcenie zawodowe czy średnie a znikną uczelnie wyższe "produkujące" absolwentów. Swoich dzieci nie będę na siłę "pchał" na studia. Same wybiorą swoją drogę. Ja postaram się tylko im w tym wyborze pomóc i wesprzeć.