Dopalacze - państwo polskie nie jest bezradne

W zbyt wielu przypadkach, także w przypadku dopalaczy, nasze intencje i ogólne zasady nie wystarczają, by skutecznie walczyć - uważa Tusk (fot. PAP/Bartłomiej Zborowski)
PAP / slo

W Sejmie trwa debata nad rządowym projektem nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, która ma uniemożliwić handel dopalaczami. Nowela zakazuje produkcji i obrotu produktami, które mogą być używane jako środki odurzające lub substancje psychotropowe.

Premier - zabierając jako pierwszy głos podczas debaty - zaznaczył, że prawdziwy problem przed jakimi stanęły państwa w całej Europie i także Polska polega na tym, że duża sprawność organizacyjna, prawna, logistyczna pozwala "tym bezkarnym strukturom", zajmującym się obrotem dopalaczami, dopasowywać się do obowiązujących przepisów prawa.

- Prawo w tym kształcie, w jakim obowiązuje w Polsce, i w wielu innych państwach, daje niedostateczne narzędzia do walki z tymi, którzy są gotowi, którzy są w stanie, którzy mają możliwości zmieniania charakteru substancji, których skutek jest taki sam, ale skład jest inny - mówił Tusk.

Jak dodał, "dotychczasowa rutyna prawna, cała tradycja prawa wydaje się być bezradna naprzeciw przygotowanej organizacji, ludziom, pieniądzom, prawnikom, którzy ścigają się z przepisami prawa, nie dając realnie szansy państwu i służbom państwowym na doganianie tych wynalazków w cudzysłowie, którego de facto są trucizną zagrażającą życiu i zdrowiu dzieci i młodych ludzi, bo to jest główny segment tego rynku".

- W tej konkretnej sprawie, nawet jeśli gdzie indziej w Europie jeszcze sobie z tym nie radzą, powinniśmy pokazać, że państwo polskie nie jest w tej kwestii bezradne - mówił szef rządu.

W jego ocenie, jeśli w sprawie dopalaczy trzeba będzie zmienić nie tylko konkretne przepisy, ale i przyzwyczajenia prawne, to "czas podjąć wyzwanie i tę rutynę złamać". - W zbyt wielu przypadkach, także w przypadku dopalaczy, nasze intencje i ogólne zasady nie wystarczają, by skutecznie walczyć - uważa Tusk.

Premier zwrócił uwagę, że w sprawie rządowego projektu pojawiły się wątpliwości o charakterze konstytucyjnym. - Tak jak w innych stanach nadzwyczajnych, także i w tej sprawie dojdzie do konfliktu pomiędzy różnymi wartościami, które gwarantuje konstytucja i zwykłe poczucie uczciwości - podkreślił premier.

Ale - zaznaczył szef rządu - "tak jak w przypadku wojny, powodzi, innych klęsk żywiołowych, jako państwo decydujemy się na zasady, reguły postępowania i przepisy, które są w konflikcie z innymi zasadami lub wartościami, jakie chcemy chronić".

- Biorąc pod uwagę charakter tego rynku, intencje ludzi, którzy tą trucizną handlują, mam prawo wobec Sejmu sformułować postulat, że jeśli wspólnie nie podejmiemy tych decyzji, ponadpartyjnie, to pod koniec roku będziemy mieli 3 tys. takich sklepów - uważa premier.

Jak argumentował, każdego dnia od miesięcy letnich, przybywa średnio 6-7 sklepów, sprzedających coraz bogatszy asortyment.

PiS: walka z dopalaczami słuszna, metody rodzą wątpliwości

Klub PiS opowiedział się w Sejmie za dalszymi pracami nad rządowym projektem ustawy zaostrzającej przepisy dotyczące dopalaczy. Bolesław Piecha wskazywał jednak podczas debaty, że choć idea walki z dopalaczami jest słuszna, to część proponowanych rozwiązań rodzi wątpliwości.

- Kardynalną zasadą systemów prawnych jest domniemanie niewinności - dopóki komuś nie udowodni się winy, nie może być napiętnowany. Wygląda na to, że ten projekt zrywa z tą zasadą - ocenił Piecha, recenzując rządową regulację.

W przypadku uzasadnionego podejrzenia, że produkt stwarza zagrożenie życia lub zdrowia ludzi, inspektor sanitarny będzie mógł wstrzymać jego wytwarzanie lub wprowadzanie do obrotu albo nakazać wycofanie z handlu na okres do 18 miesięcy. W tym czasie prowadzone będą badania dotyczące jego wpływu na zdrowie. Inspektor dodatkowo będzie mógł nakazać zaprzestanie prowadzenia działalności w obiektach służących wytwarzaniu lub wprowadzaniu podejrzanego produktu do obrotu - czyli np. zamknąć sklep lub hurtownię.

Poseł PiS wskazał, że oprócz dyskutowanego w środę projektu ws. dopalaczy w Sejmie są także dwa inne - SLD oraz Prawa i Sprawiedliwości. - Ubolewam, że marszałek nie skierował do prac pozostałych projektów, które mają ten sam cel, ale inne metody - mówił.

Prowadząca obrady wicemarszałek Sejmu Ewa Kierzkowska poinformowała po wystąpieniu Piechy, że oba te projekty trafią także do prac w komisji.

Klub PO: mówimy "nie" dopalaczom

Beata Małecka-Libera (PO) przekonywała w Sejmie, że przepisy w sprawie dopalaczy muszą być restrykcyjne, aby można było poradzić sobie z tym problemem. - Chcemy powiedzieć "nie" dopalaczom, handlarzom i właścicielom sklepów z dopalaczami - oświadczyła.

- To ustawa restrykcyjna i pewnie określone wątpliwości będzie budziła, ale jeśli nie będzie jasna, ostra, restrykcyjna, to nie uporamy się z problemem dopalaczy. (...) Jesteśmy za restrykcyjnymi przepisami - podkreśliła Małecka-Libera podczas sejmowej debaty nad projektem zmian w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii.

Wyraziła nadzieję, że w pracach komisji zostaną dopracowane nieścisłości, które projekt być może zawiera. "Proszę pamiętać, że ustawa powstała szybko, dotyczy zdrowia nas wszystkich, zdrowia publicznego a rząd ma stworzyć takie warunki, aby to bezpieczeństwo było jak największe i to robi" - zaznaczyła.

- Słyszę takie opinie, że to jest populizm PO, że to akcja spektakularna, a właściwie to taki pic. Jeśli ktoś tak mówi, jeśli ktoś szarżuje zdrowiem publicznym, to kompletnie nic z tego nie rozumie - podkreśliła.

Kopacz: musimy być o krok przed sprzedawcami dopalaczy

Zmieniliśmy podejście do walki z dopalaczami, bo istnieje stan wyższej konieczności; musimy być o krok przed tymi, którzy je produkują i wprowadzają do obrotu - mówiła minister zdrowia Ewa Kopacz podczas debaty nad rządowym projektem nowelizacji ustawy antynarkotykowej.

- Do tej pory zawsze goniliśmy tych, którzy swoim sprytem pokazywali nową substancję, która odurzała, która była trucizną, która szkodziła, a my tylko wtedy mogliśmy ją skutecznie wycofać z rynku, kiedy wpisaliśmy ją do ustawy - powiedziała minister w środę w Sejmie.

- Jeśli dzisiaj zmieniliśmy podejście do tego, to po to, żeby nie być trzy kroki za nimi, ale krok przed. Za nimi, to znaczy za tymi, którzy dzisiaj mrugając, opowiadają: my sprzedajemy tylko i wyłącznie produkt kolekcjonerski, a tak naprawdę sprzedają truciznę, na którą wielu lekarzy w OIOM, w karetce pogotowia nie ma antidotum, nie wie, jak to leczyć, bo nie wie, co tam w środku jest. Nie wie jak postępować, nie wie, czy dać określony lek - dodała. - Istnieje stan wyższej konieczności - argumentowała.

Minister zdrowia podkreśliła, że w rządowym projekcie nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii wprowadzono definicję tzw. środka zastępczego. - Nie nazywamy tego dopalaczem mimo, że wszyscy wiemy o co chodzi. Nie nazywamy tego dopalaczem, bo dzisiaj dopalacz, jutro może być rozśmieszacz, a jeszcze za trzy dni rozweselacz - dodała.

Kopacz powiedziała też, że w projekcie ustawy wzmocniono rolę inspekcji sanitarnej, może ona w każdej chwili zarekwirować produkt, zakazać obrotu nim nawet do 18 miesięcy i nałożyć administracyjną karę finansową.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dopalacze - państwo polskie nie jest bezradne
Komentarze (3)
DC
DOJRZŁOŚĆ CHRZEŚCIAŃSKA
6 października 2010, 15:37
Walka z uzależnieniami ,a nawet chorobą (jak alkoholizm) ma swą infrastrukturę i jest to do wygrania (nie dla wszystkich ,ale dla chcacych -tak). Walka ze "środkami zastępczymi " natomiast jest skazana na przegraną z uwagi na brak antidotum.
G
groszek
6 października 2010, 15:14
Trochę mnie dziwi ta gwałtowna wojna Tuska i jego rządu z dopalaczami. Rozumiem, że to nie jest nic dobrego, ale czy alkohol nie jest przyczyną większej ilości zgonów niż dopalacze? Jeżeli już rząd zdecydował się na tę walkę, to oczekuję takich rozwiązań w tej sprawie, by nie były one niezgodne z obowiązującym prawem. Działania bezprawne doprowadzą tylko do tego, że z naszych pieniędzy trzeba będzie płacić odszkodowania królowi dopalaczy. Druga wątpliwość jaka się nasuwa przy tym medialnym zgiełku jest ta, że jest to prawdopodobnie akcja nakręcana przez handlarzy prawdziwymi narkotykami. To właśnie oni najwięcej tracą na tym, że powstała dla ich działalności konkurencja. Handel jednym i drugim jest złem, ale jakoś dziwnie rząd skupia się tylko na dopalaczach, a nic nie robi w walce z narkobiznesem. Nie dość tego, posłowie PO przebąkują coś o zalegalizowaniu posiadania marihuany. Czy to nie jest zastanawiające?
Holeton Terierski
6 października 2010, 14:01
Po długim laniu wody w sejmie Donaldu przerywanymi oklaskami z ław PO  posłowie chyba będą sami potrzebowali dopalaczy. Retoryka w stylu: musimy,będziemy,wiecie rozumiecie. A prawda jest taka, że dwudziestokilkuletni "czereśniak",mający prawników pokazał dyletantom i politykierom rządzącym tym krajem jaki legislacyjny bajzel  panuje w naszym Cyrku.