Dopalacze popularne, bo zabronione?
Popularność dopalaczy to skutek restrykcyjnych przepisów zabraniających posiadania nawet najmniejszych ilości narkotyków - przekonują eksperci zrzeszeni w Polskiej Sieci Polityki Narkotykowej, w liście otwartym do minister zdrowia Ewy Kopacz.
Polska Sieć Polityki Narkotykowej zwraca uwagę, że wśród prawie 9 tys. osób, skazywanych co roku za posiadanie narkotyków, niewielu jest dealerów - ścigani są przede wszystkim ludzie młodzi, okazjonalni użytkownicy narkotyków.
"Obowiązująca ustawa i praktyka jej wykonywania są najbardziej restrykcyjne w skali Europy, stawiając nas obok Białorusi i Chorwacji. Rozwiązania stosowane w Polsce nie mają nic wspólnego z podejściem do konsumpcji narkotyków (zwłaszcza marihuany) w pozostałych krajach UE" - piszą sygnatariusze listu.
Podkreślają, że jednocześnie w Polsce istnieje atmosfera przyzwolenia społecznego na używanie legalnych substancji psychoaktywnych, takich jak alkohol czy nikotyna. "Są one wszechobecne, stanowiąc część naszej kultury. Według statystyk PARPA, w Polsce alkohol szkodliwie pije aż 2,5 mln osób, uzależnionych zaś jest 800 tys. Tymczasem - przez polityków i niektórych dziennikarzy szerzona jest narkofobia - lęk przed nielegalnymi substancjami psychoaktywnymi, często o wiele mniej szkodliwymi niż alkohol. Czy problem dopalaczy nie jest aby i jej dzieckiem?" - pytają eksperci PSPN.
Zwracają uwagę, że dopalacze to dziecko nie tylko "polityki prohibicyjnej, gdzie tradycyjne i stosunkowo mało szkodliwe narkotyki wypierane są przez ich potencjalnie bardziej niebezpieczne, syntetyczne odpowiedniki, ale również następstwo klęski polityki edukacyjnej wobec młodzieży", która zamiast szukać profesjonalnej pomocy w rozwiązywaniu swoich problemów i korzystać ze wsparcia bliskich, kompetentnych dorosłych oraz szkoły, stosuje "rozwiązania ucieczkowe lub kontestacyjne poprzez używanie środków odurzających".
PSPN podkreśla, że planowana nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii - w myśl której można odstąpić od karania za posiadanie niewielkich ilości narkotyków - ma szansę w dużym stopniu zaradzić problemowi dopalaczy. "Rząd ma w ręku skuteczne narzędzie, które sam wypracował" - przekonują sygnatariusze listu.
Ich zdaniem obecne rozwiązania, m.in. zamykanie sklepów, są jedynie doraźne i nie wystarczą do skutecznego działania w dłuższej perspektywie. "Nalegamy zatem, by państwo zaproponowało długoterminową strategię, która zredukuje niebezpieczeństwa związane z zażywaniem dopalaczy. Jednocześnie chcemy wyrazić chęć współpracy w opracowaniu takiej strategii" - deklarują.
Apelują zarazem, by w momencie, kiedy ustawa ma być nowelizowana, rozmowy o prawie narkotykowym nie zostały zdominowane przez emocje związane z dopalaczami.
Dopalacze to substancje psychoaktywne, które mogą działać podobnie do narkotyków. Nie ma dokładnej statystki zatruć dopalaczami, w szpitalach kwalifikowane są one jako tzw. inne zatrucia.
Główny Inspektor Sanitarny zdecydował w sobotę o wycofaniu produktu o nazwie "Tajfun" i wszystkich podobnych do niego środków oraz o natychmiastowym zamknięciu wszystkich punktów, które je oferują.
Skomentuj artykuł