Dopalacze popularne, bo zabronione?

Dopalacze to substancje psychoaktywne, które mogą działać podobnie do narkotyków (fot. PAP/Piotr Polak)
PAP / wab

Popularność dopalaczy to skutek restrykcyjnych przepisów zabraniających posiadania nawet najmniejszych ilości narkotyków - przekonują eksperci zrzeszeni w Polskiej Sieci Polityki Narkotykowej, w liście otwartym do minister zdrowia Ewy Kopacz.

Polska Sieć Polityki Narkotykowej zwraca uwagę, że wśród prawie 9 tys. osób, skazywanych co roku za posiadanie narkotyków, niewielu jest dealerów - ścigani są przede wszystkim ludzie młodzi, okazjonalni użytkownicy narkotyków.

"Obowiązująca ustawa i praktyka jej wykonywania są najbardziej restrykcyjne w skali Europy, stawiając nas obok Białorusi i Chorwacji. Rozwiązania stosowane w Polsce nie mają nic wspólnego z podejściem do konsumpcji narkotyków (zwłaszcza marihuany) w pozostałych krajach UE" - piszą sygnatariusze listu.

Podkreślają, że jednocześnie w Polsce istnieje atmosfera przyzwolenia społecznego na używanie legalnych substancji psychoaktywnych, takich jak alkohol czy nikotyna. "Są one wszechobecne, stanowiąc część naszej kultury. Według statystyk PARPA, w Polsce alkohol szkodliwie pije aż 2,5 mln osób, uzależnionych zaś jest 800 tys. Tymczasem - przez polityków i niektórych dziennikarzy szerzona jest narkofobia - lęk przed nielegalnymi substancjami psychoaktywnymi, często o wiele mniej szkodliwymi niż alkohol. Czy problem dopalaczy nie jest aby i jej dzieckiem?" - pytają eksperci PSPN.

Zwracają uwagę, że dopalacze to dziecko nie tylko "polityki prohibicyjnej, gdzie tradycyjne i stosunkowo mało szkodliwe narkotyki wypierane są przez ich potencjalnie bardziej niebezpieczne, syntetyczne odpowiedniki, ale również następstwo klęski polityki edukacyjnej wobec młodzieży", która zamiast szukać profesjonalnej pomocy w rozwiązywaniu swoich problemów i korzystać ze wsparcia bliskich, kompetentnych dorosłych oraz szkoły, stosuje "rozwiązania ucieczkowe lub kontestacyjne poprzez używanie środków odurzających".

PSPN podkreśla, że planowana nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii - w myśl której można odstąpić od karania za posiadanie niewielkich ilości narkotyków - ma szansę w dużym stopniu zaradzić problemowi dopalaczy. "Rząd ma w ręku skuteczne narzędzie, które sam wypracował" - przekonują sygnatariusze listu.

Ich zdaniem obecne rozwiązania, m.in. zamykanie sklepów, są jedynie doraźne i nie wystarczą do skutecznego działania w dłuższej perspektywie. "Nalegamy zatem, by państwo zaproponowało długoterminową strategię, która zredukuje niebezpieczeństwa związane z zażywaniem dopalaczy. Jednocześnie chcemy wyrazić chęć współpracy w opracowaniu takiej strategii" - deklarują.

Apelują zarazem, by w momencie, kiedy ustawa ma być nowelizowana, rozmowy o prawie narkotykowym nie zostały zdominowane przez emocje związane z dopalaczami.

Dopalacze to substancje psychoaktywne, które mogą działać podobnie do narkotyków. Nie ma dokładnej statystki zatruć dopalaczami, w szpitalach kwalifikowane są one jako tzw. inne zatrucia.

Główny Inspektor Sanitarny zdecydował w sobotę o wycofaniu produktu o nazwie "Tajfun" i wszystkich podobnych do niego środków oraz o natychmiastowym zamknięciu wszystkich punktów, które je oferują.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dopalacze popularne, bo zabronione?
Komentarze (3)
K
kemot
6 października 2010, 08:46
 @brat_robot Masz dzieci?
6 października 2010, 07:48
Dopalacze są legalne, rząd łamie prawo zakazując ich sprzedaży. Dziś zakazuje dopalaczy, jutro nieprawomyślnych książek, a pojutrze wychodzenia z domu po 22. W imię dobra obywateli.
LC
la cosa nostra
6 października 2010, 01:26
Jak mafia kontroluje jakiś handel czy usługi zakazane to zyski są o wiele większe niż wtedy, gdy to samo jest oferowane legalnie. Przez dopalacze mafie europejskie tracą kilkakrotnie większe kwoty niż zarabiają sprzedawcy legalnych dopalaczy. Jak się zabroni dopalaczy, mafia odzyska monopol, będzie silniejsza finansowo, a państwo straci podatki i osłabnie. Więc szefowie mafii załatwili co i jak z politykami. Poza tym, skoro dopalacze są tańsze, korzystający z nich maja mniejsze wydatki i rzadziej popełniają przestępstwa, by zdobyć środki na odurzanie się. Przez to mafia ma mniejszy narybek wśród przestępców. Mafia chciałaby, żeby zakazać jeszcze papierosów i alkoholu, wtedy przejęłaby monopol i w tych dziedzinach, a państwo straciłoby jeszcze więcej podatków. Rząd i opozycja wyjątkowo zgodnie pilnują interesów mafii. Pewnie konkurują o jej poparcie w wyborach samorządowych...