Dwugłos PO w sprawie związków partnerskich
W PO nie ma zgody w kwestii projektu ustawy autorstwa SLD o związkach partnerskich. Jarosław Gowin mówi mu zdecydowane nie, Małgorzata Kidawa-Błońska jest na tak. Wszystko tonuje premier mówiąc, że to temat do podjęcia dopiero po wyborach. Zdaniem ekspertów to zachowanie typowe dla PO.
Wiceprzewodnicząca klubu PO Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała w czwartek PAP, że popiera niektóre propozycje zawarte w projekcie ustawy autorstwa SLD, który daje możliwość zawierania związków partnerskich przez osoby tej samej płci, prawo do wspólnoty majątkowej, wspólne opodatkowanie i dziedziczenie po zmarłym partnerze. Jej zdaniem celem tego projektu nie jest bowiem legalizacja małżeństw homoseksualnych, ale zagwarantowanie ludziom żyjącym w takich związkach podstawowych praw.
"Każdy z nas ma prawo zadecydować, kto będzie posiadał wiedzę o naszym stanie zdrowia lub zdecyduje o tym jak i gdzie zostaniemy pochowani. Nie zawsze jest tak, że to właśnie z rodziną mamy najlepsze układy. Mamy prawo przekazać swój majątek osobie, którą darzymy zaufaniem, z która wiąże nas uczucie" - oceniła posłanka.
Jej zdaniem projekt SLD mówi o tym, do czego ma prawo każdy z nas bez względu na wiek, rodzaj związku, w jakim żyje, czy orientację seksualną. Zaznaczyła jednak, że w Platformie są różne zdania na ten temat, chociaż klub PO formalnie jeszcze o tym nie dyskutował. "O tym trzeba rozmawiać, trzeba znaleźć punkty wspólne. Sądzę, że w wielu kwestiach się zgodzimy" - stwierdziła.
Premier Donald Tusk uważa, że projekt ustawy o związkach partnerskich można "wziąć na tapetę" jako jeden z pierwszych projektów w przyszłej kadencji Sejmu.
"Jeżeli chodzi o związki partnerskie, ja jestem gotowy do dyskusji w tej kwestii. Nie chciałbym, żeby ona była taką +wrzutką wyborczą+ ze strony niektórych. Chyba nie będzie piekła, jeżeli damy sobie kilka miesięcy czasu, aby te kwestie spokojnie i precyzyjnie uregulować. Dzisiaj w Sejmie mamy około 200 ustaw, które już czekają na głosowanie, a mamy kilka posiedzeń do końca tej kadencji" - powiedział Tusk na czwartkowej konferencji prasowej we Włocławku.
Tymczasem wiceszef klubo PO Jarosław Gowin zapowiedział, że nigdy nie zaakceptuje tego, co potocznie nazywa się związkami partnerskimi. Jego zdaniem projekt SLD to próba wprowadzenia tylnymi drzwiami legalizacji tzw. małżeństw homoseksualnych. "Zwolennicy takich małżeństw nigdy na mój głos nie mogą liczyć” – mówił Gowin w czwartek w Polsat News.
Odnosząc się do słów Donalda Tuska Gowin powiedział, że być może premier jest gotowy do dyskusji o legalizacji związków partnerskich, ale on nie. "Platforma jest partią w sprawach światopoglądowych pluralistyczną. Jestem przekonany, że liczba posłów Platformy, którzy będą podzielali moje podejście, wystarczy do tego, żeby ten projekt zablokować” - zaznaczył poseł.
Politolog Rafał Chwedoruk zwraca uwagę, że podziały kulturowe i światopoglądowe są wielkim problemem PO. Jego zdaniem jest to jednak przede wszystkim problem ze względu na poglądy nie tyle samych polityków tej partii, co ich wyborców.
"PO jest dużo bardziej konserwatywna, niż większość osób głosujących na nią. Stąd Platforma skazana jest na balansowanie między obietnicami kierowanymi ku wyborcom bardziej liberalnym światopoglądowo, a dużo bardziej konserwatywnym własnym zapleczem partyjnym, czy też pozytywnymi relacjami z hierarchami Kościoła katolickiego" - podkreślił Chwedoruk.
Według politologa "ta gra na dwóch fortepianach w kwestiach kulturowych była, jest i długo będzie znakiem rozpoznawczym partii Donalda Tuska". "To co PO ratuje, to fakt, że te spory kulturowe nie są teraz tak silne w Polsce, jak były jeszcze na początku transformacji ustrojowej" - dodał.
Chwedoruk zaznaczył, że dopóki PO ma takie dziwaczne usytuowanie, to może spać spokojnie. Dlatego ekspert spodziewa się kontynuacji taktyki polegającej na tym, że gdy pojawia się jakiś problem natury światopoglądowej i jakiś działacz wyjdzie przed szereg, to natychmiast pojawia się tonująca wszystko wypowiedź szefa rządu. "PO zbyt dużo osiągnęła tym sposobem, by w imię sporów kulturowych ryzykować swój sukces" - ocenił.
Skomentuj artykuł