"Dziennik Polski": egzotyczni olimpijczycy na UJ

(fot. flickr.com/ by soylentgreen23)
PAP / ad

Wystarczyło dobrze znać się na budowlance, by zostać w tym roku studentem medycyny Uniwersytetu Jagiellońskiego. Znajomość Afryki pozwalała natomiast dostać się na prawo - stwierdza "Dziennik Polski".

A to dlatego, że po raz pierwszy w historii uczelni o przyjęciu na oblegane przez kandydatów kierunki studiów mógł zadecydować start w tak egzotycznych olimpiadach, jak wiedzy i umiejętności rolniczych, wiedzy i umiejętności budowlanych, innowacji technicznych, wiedzy elektrycznej i elektronicznej czy w misyjnej olimpiadzie znajomości Afryki.

Co więcej, laureaci i finaliści tych olimpiad byli traktowani podczas rekrutacji identycznie jak ich odpowiednicy w zmaganiach w dziedzinie biologii, chemii, matematyki czy historii.

Jak mówi odpowiadający za rekrutację na UJ dr Krzysztof Grelowski, lista olimpiad nie powstawała w sposób dowolny. Jej twórcy sugerowali się m.in. przedmiotami maturalnymi oraz rodzajami olimpiad, które znalazły się na takich samych wydziałach innych szkół.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Dziennik Polski": egzotyczni olimpijczycy na UJ
Komentarze (2)
P
Paula
7 września 2012, 12:01
Stanowczo za dużo generalizacji w tym artykule. UJ faktycznie rozszerzył uprawnienia osób, które zostały finalistami i laureatami w przeróżnych konkursach, ale bez przesady. Może nie słusznie, ale podejżewam, że autor, czy autostka tego artykułu nie jest w stanie merytorycznie ocenić poziomu tych olimpiad, a jedno jest pewne - na żadnej z nich tytułu nie zdobywa się bez nauki. Skąd można wiedzieć, czy laureat z Wiedzy o Żywieniu i Żywności nie musiał uczyć się więcej niż ten z Biologicznej, i czy jego wysiłek zasługuje na mniejsze docenienie, bo jego konkurs jest niszowy? Finalistka polonistyki nie miała wstępu wszędzie. Na Collegium Medicum nie ma żadnych uprawnień, poza Wydziałem Nauk o Zdrowiu, gdzie jako finalistka ma max. wynik przedmiotowy, co w praktyce oznacza 50/100 p., czyli w zasadzie nic jej to nie daje. Wstęp na kierunki typu astonomia czy fizyka mają laureaci wszystkich olimpiad, ponieważa na mało kto chce iść i bez osiągnięć. Jest to forma zdobycia studentów, a na dodatek takich, którzy wykazali się ponad przeciętną chęcią zdobywania wiedzy i umiejętnościami w LO. Jeżeli ludzie wkładają pracę w przygotowanie się do konkursów na poziomie przkeraczającym rozszerzenie w szkole średniej, to raczej dobrze rokuje to na ich karierę studencką i powinni być pożądani przez uniwersytety. Nie rozumiem, dlaczego miano by im odbierać prawo do chociaż częściowych przywilejów w rekrutacji. W tej chwili są one faktycznie trochę za duże, ale tylko trochę.
O
obserwator
21 lipca 2012, 11:31
Sam się zdziwiłem, gdy finalistka olimpiady polonistycznej mogła w tym roku na UJ wybrać sobie dowolny kierunek studiów - w tym ścisłe. Takiego absurdu jak żyję jeszcze nie widziałem. Aby studiować na UJ historię wystarczy zdana matura z matematyki, bo z historii matura jest, jak zauważył pewien profesor z UJ, zbyt trudna. I niech ktoś mi powie, że żyjemy w normalnym kraju.