Eksperci: "PO przekracza granice autodestrukcji"
W PO następuje powolne przekraczanie granic politycznej autodestrukcji; premier - próbując usunąć Grzegorza Schetynę - "wszedł na minę założoną przez samego siebie" - tak politolodzy, z którymi rozmawiała PAP, komentują konflikt na tle wyborów w dolnośląskiej PO.
Zdaniem politologa z Uniwersytetu Warszawskiego dr. Rafała Chwedoruka patrząc na rozwój sytuacji po wyborach władz regionalnych Platformy na Dolnym Śląsku "pewną niespodzianką jest powolne przekraczanie przez wojujących w PO granic politycznej autodestrukcji partii".
Według niego wcześniejsze kalkulacje opozycji wewnątrzpartyjnej obliczone na zdestabilizowanie PO, tak by osłabić pozycję Donalda Tuska, mogą doprowadzić do tego, że "pozycja Platformy jako partii numer dwa w sondażach będzie zagrożona".
Chwedoruk zwrócił uwagę, że w każdej demokratycznej partii, szczególnie dużej, pojawiają się spory i tworzą wewnętrzne frakcje. Ale - mówił - tu nie widzimy żadnych różnic ideowych. "Wyborcy nie wiedzą, co dzieli Donalda Tuska z Grzegorzem Schetyną. O co jest ten konflikt, z wyjątkiem miejsc na listach. Nie ma w tym żadnego zróżnicowania ideowego" - podkreślił.
Przypominając wcześniejsze podobne wydarzenia w innych partiach, politolog zauważył, że "każdy kto w polskiej polityce postępował tak, jak teraz Schetyna - przegrywał". "Tak przegrał Borowski z SLD, tak przegrał Dorn i Ziobro w PiS" - dodał.
"Gdyby miało dojść do jakichś wstrząsów tektonicznych w Platformie, do jakiegoś przełomu, to jedyną nadzieją wewnętrznej opozycji względem Tuska może być wciąż wysoko notowany w opinii publicznej Bronisław Komorowski" - uważa Chwedoruk.
Jego zdaniem środowa wypowiedź rzecznika rządu Pawła Grasia o możliwości przeprowadzenia przedterminowych wyborów, gdy "sytuacja w PO będzie rozhuśtana", jest z jednej strony "manifestacją siły Donalda Tuska", a z drugiej wyrazem woli premiera. Według politologa taki scenariusz "dałby Tuskowi trochę czasu, ratowałby go przed niebezpieczeństwem walki o przeżycie, gdyby PO jeszcze bardziej spadła w sondażach".
Chwedoruk podkreślił zarazem, że nawet gdyby PO zdobyła mniej głosów od Prawa i Sprawiedliwości, to i tak "zdolność koalicyjna PO jest dużo większa niż w przypadku PiS."
Z kolei zdaniem politologa z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, prof. Kazimierza Kika na obecnym konflikcie najbardziej ucierpi wizerunek partii i samego premiera. "Próbując usunąć Schetynę, Donald Tusk wszedł na minę założoną przez samego siebie. Tusk uwierzył, że jest jedynym wodzem w PO" - mówił Kik i ocenił, że taka strategia może obrócić się przeciw samemu premierowi. "Wyłania nam się obraz Platformy jako instrumentu realizacji osobistych i w zasadzie wyłącznych aspiracji Donalda Tuska. Na to najwyraźniej nie ma zgody w PO" - podkreślił.
W ocenie Kika ujawnione przypadki nieprawidłowości w trakcie wyborów na Dolnym Śląsku to może być tylko część materiałów, jakimi dysponuje Schetyna. "Uważam, że Schetyna powoli dawkuje te informacje do prasy o kulisach wyborów. To może być nacisk przed zbliżającą się radą krajową" - ocenił. Dodał jednak, że skutki tej sytuacji z pewnością nie ograniczą się jedynie do wnętrza partii. "Z pewnością te materiały wykorzystają także partie opozycyjne do walki politycznej" - dodał.
Zdaniem Kika "między Tuskiem a Schetyną nie ma już możliwości szczerej współpracy. Możliwa jest jedynie współpraca w warunkach rywalizacji. To może oznaczać sparaliżowanie Platformy" - konkludował.
W środę po południu zbiera się zarząd Platformy, który zająć się ma sprawą nieprawidłowości, do których miało dojść w związku ze zjazdem wyborczym PO na Dolnym Śląsku.
Skomentuj artykuł